Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Sąsiedzi nie pozwolili umrzeć Lutkowi (wideo)

W czwartek w nocy Lutka Białomyzego zabrało pogotowie. Był w stanie krytycznym. Domu, w którym mieszkał, pilnują teraz sąsiedzi.
Obawiają się, że obecny właściciel będzie chciał go rozebrać. - Pacjent trafił do nas w stanie maksymalnego odwodnienia, niedożywiony, z uszkodzonym przez alkohol mózgiem. Nie ma z nim kontaktu - mówi Jerzy Makolus, asystent na Oddziale Wewnętrznym szpitala w Jaszczowie. - Nie mogę nic powiedzieć o rokowaniach - dodaje. We wtorek opisaliśmy sprawę 54-letniego alkoholika z Łęcznej, który umierał z niedożywienia, w tragicznych warunkach sanitarnych, w walącej się chałupie przy ulicy Jagienki 22. Gdy wczoraj znów tam pojechaliśmy, Lutka nie było w domu. - Nocą wezwaliśmy pogotowie. Lutek majaczył - mówi Katarzyna Raś, sąsiadka Białomyzego. Zabrali go do szpitala w Jaszczowie. - Gdyby nie Dziennik Wschodni, Lutek by już nie żył. Po artykule ludzie zaczęli się bardziej nim interesować - dodaje Raś.

Teraz sąsiedzi martwią się, że właściciel działki wykorzysta pobyt Białomyzego w szpitalu, aby zburzyć stojący dom. - Dlatego pilnujemy całymi dniami, aby chałupy nikt nie zburzył - dodaje K. Raś. - Mam decyzję z powiatowego nadzoru budowlanego w Łęcznej, wzywającą mnie do rozbiórki budynku na działce. Konsultowałem się z prawnikiem i policją, jak mogę to zrobić. Przecież muszę wykonać decyzję urzędu, bo grożą mi prawne konsekwencje - mówi Khalifa Mwasha. Sześć lat temu nabył nieruchomość od Lutka Białomyzego. - Zapewniam jednak, że nie zacznę rozbiórki, zanim Białomyzy nie wróci ze szpitala. Dodam tylko, że przez kilka lat mieszkał na mojej działce za darmo. Wspólnie z żoną płacimy wszystkie podatki - dodaje Mwasha. Rozbiórce domu przeciwny jest burmistrz Łęcznej Teodor Kosiarski. Chce, aby Khalifa Mwasha doprowadził budynek do stanu używalności. - Dowiedziałem się, że była umowa ustna zapewniająca Białomyzemu dożywocie w chacie przy Jagienki 22, gdzie jest zameldowany. To nic, że nie ma zapisu w akcie notarialnym - mówi wzburzony Kosiarski. - Jeśli jednak dom zostanie zburzony lub ulegnie zniszczeniu w inny sposób, to osobiście dopilnuję, aby właściciele posesji zapewnili Białomyzemu lokal zastępczy.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama