Mój 9-letni syn i jego kolega mają pęcherze na rękach i nogach. W obu przypadkach to poparzenia drugiego stopnia – zaalarmowała nas czytelniczka z Lublina.
Jak tłumaczą lekarze, roślina jest bardzo niebezpieczna ze względu na zawartość furanokumaryn. Związki te w kontakcie ze skórą i w obecności światła słonecznego powodują oparzenia II i III stopnia.
– Uszkadzają naskórek, a czasami też skórę właściwą. Skóra robi się czerwona, piecze i swędzi. Pojawiają się wielkie wypełnione wodą pęcherze. Przy głębokich oparzeniach powstają blizny, które niestety mogą zostać na całe życie – tłumaczy prof. Dorota Krasowska z Kliniki Dermatologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. – Dużo osób nie ma pojęcia, co to za roślina, jak wygląda i jakie powoduje reakcje. Kiedyś mieliśmy przypadek dziewczyny, która zbierała tę roślinę i poważnie poparzyła sobie nogi, brzuch i plecy. W takich przypadkach leczenie trwa nawet kilka miesięcy – dodaje.
Rośliny kuszą
Rośliny cieszą oczy barwami, kuszą do zrywania, smakowania.
– Ale to, co piękne, może być niebezpieczne – ostrzega Kazimierz Łukawiecki, dyrektor sanepidu w Krakpowicach.
Sanepid wydał właśnie internetowy poradnik dotyczący trujących roślin. Pomysł wziął się z życia:
– Powszechnie rejestrujemy przypadki boreliozy czy pogryzienia przez psy – to takie \"normalne” zagrożenia letnie. Ale pewnego dnia jednak wśród powszechnych zgłoszeń pojawiło się \"zatrucie psianką”. Nie pogryzienie przez psa, ale zatrucie psianką. Zatruło się kilkuletnie dziecko – mówi Łukawiecki.
Psianka to krzew o ładnych jagodach. Niezwykle popularna w ogrodach roślina ozdobna, choć pewnie niewiele osób wie o jej toksycznych działaniach. Zresztą – jak to z truciznami często bywa – wyciągi z psianki stosowane są – w odpowiednich dawkach – w ziołolecznictwie. Pomagają na kaszel, bronchit, choroby oskrzeli.
Są też wykorzystywane w kosmetologii, bo leczą choroby skóry, likwidują przebarwienia. Co innego jednak przyjmować leki ziołowe na bazie psianki, a co innego najeść się owoców prosto z krzewu. Dziecko nieraz z krzaczka zrywa malinki, borówki czy porzeczki, więc również jagody psianki o soczystoczerwonej barwie wydają mu się czymś smakowitym.
Objawy zatrucia psianką to biegunka, wymioty, zawroty głowy, podrażnienie przewodu pokarmowego i układu moczowego. A także zaburzenia postrzegania. Poza tym saponiny, które są w tych owocach, spożyte w nadmiarze powodują rozpad krwinek hemolizę i uszkodzenie śródbłonków, błon komórkowych, zaburzenia transportu tkankowego.
– Chłopczyk, bawiąc się w babcinym w ogródku, najadł się właśnie tej psianki – mówi Łukawiecki. – Na szczęście rodzice i babcia przytomnie się zachowali, nie leczyli malucha domowymi sposobami, tylko zawieźli do szpitala, gdzie po przepłukaniu żołądka i krótkiej obserwacji stwierdzono, że zagrożenie zostało zażegnane. To zatrucie zainteresowało mnie tematem roślin toksycznych w naszym otoczeniu. Okazało się, że podobne przypadki co jakiś czas się zdarzają.
Na przykład dziecko w kościele bawiło się liściem krotona, który był częścią bukietów zdobiących świątynię. I nagle wzięło kawałek liścia do buzi, pogryzło, zjadło. Małe dzieci bardzo szybko reagują na spożyte trujące substancje – pojawiły się więc wymioty. I znów konieczny był pobyt w szpitalu, płukanie żołądka.
To było mniam!
Magdalena Wiszecka zawodowo projektuje, zakłada i pielęgnuje ogrody. – Zawsze pytam, czy w domu bywają dzieci, zwracam nawet uwagę na obecność kotów – bo te zwierzaki lubią zjadać nie tylko trawę.
Roślin ozdobnych, a jednocześnie trujących wokół nas jest sporo i nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że to, co cieszy oko, jest groźne dla żołądka. Dostajemy jakieś krzewy w prezencie, kupujemy kwiaty w dużych centrach, gdzie nie ma fachowego indywidualnego doradztwa, a potem nawet w domu nie \"wklepiemy” nazwy z opakowania w przeglądarkę, aby sprawdzić w necie opis rośliny. W mojej praktyce zdarzyło się już przeprojektowywać cały gotowy ogród, urządzać go na nowo, po tym, jak dwuletnie dziecko zniknęło na krótko z oczu rodzicom, po czym przyszło do mamy z ogródka z buzia brudną od owocowego soku i z komunikatem: \"Mniam, mniam…”. To \"mniam” dotyczyło trujących jagód! – mówi pani Magdalena.
Mama dziewczynki nie miała świadomości, że w ogródku rośnie ligur pospolity (był to prezent od teściowej), roślina o pięknych, błyszczących i ciemnych jagodach; wprawdzie niedobrych w smaku, a jednak czasem dzieci pchają do buzi nawet to, co jest gorzkie i cierpkie. Zjedzenie takich jagód powoduje nudności, obfite wymioty, bóle brzucha i gwałtowną biegunkę. W większej ilości może spowodować drgawki, a nawet zapaść.
– Rodzice zawieźli dziecko do szpitala, nie potrafili ustalić, ile zjadło jagód, więc skończyło się płukaniem żołądka. A potem przebudową ogródka, znalazłam w nim jeszcze trzy rośliny trujące, przecież nawet cis może być niebezpieczny.
Wszystkie części cisa (poza osnówką owoców) są silnie trujące, zawierają alkaloidy i glikozydy.
– W szczególności trujące są igły, nasiona i kora – czyta z poradnika Kazimierz Łukawiecki. – Trucizna uszkadza serce, nerki i ośrodkowy układ nerwowy, u kobiet w ciąży wywołuje poronienie.
Potem wymieniane są objawy zatrucia: zaburzenia ze strony układu pokarmowego, zawroty głowy, senność i otępienie, drgawki, krwiomocz, duszności i zaburzenia oddychania, zaburzenia akcji serca prowadzące do śmierci.
– Pamiętajmy, że dzieci nie przyjmą do wiadomości prostego zakazu: nie jedz, to jest złe. Zawsze chcą się na własnej skórze przekonać, czy zakazany owoc naprawdę jest \"be” – dodaje Magdalena Wiszecka.
Moda na trujące
Łukawiecki sam przyznaje, że gdy zapoznał się z listą pięknych, ale trujących roślin – był zaskoczony tym, jak jest ich dużo i jak bardzo blisko nas rosną. – Chyba każdy z nas jako dziecko bawił się śnieguliczką białą – mówi. – To takie białe kulki, które trzaskają przy rozdeptaniu czy rozgnieceniu palcami.
Śnieguliczką bawią się dzieci do dziś. Ciekawe, ilu rodziców i opiekunów tych dzieci wie, że owe rozgniatane dla zabawy owoce zawierają szczególnie toksyczną chelidoninę. Sok z owoców wywołuje na skórze zmiany o charakterze uczuleniowym. – Połknięcie kilku owoców może spowodować u małego dziecka zaburzenia żołądkowo-jelitowe, wymioty, biegunkę i zaburzenia układu nerwowego - najpierw nadmierne pobudzenie, potem senność z zaburzeniami świadomości – mówi Łukawiecki.
Otaczamy się pięknymi, choć nie do końca zdrowymi roślinami w domu. Trujące są bowiem nie tylko krotony. Dyżurne kwitnące prezenty z okazji Dnia Kobiet – fiołki alpejskie. Prymulki też mają właściwości toksyczne.
Fiołek, a szczególnie jego bulwa, zawiera saponiny oraz cyklaminy, które powodują – w zależności od dawki – nudności, wymioty, bóle żołądka, biegunkę, aż po zawroty głowy, silne pocenie się, drgawki, porażenia.
Prymulka zaś ma w wydzielinie włosków na liściach substancję o nazwie primina. Przy zetknięciu aksamitnych listków ze skórą może wywołać zaczerwienienie, silne swędzenie i pęcherze. Może więc to i dobrze, że do mody wracają dyżurne kwiatki PRL-u: goździki?
– Jeśli mowa o modach, to teraz modne jest w mieszkaniach anturium, a jego soki drażnią błony śluzowe, modna jest też kliwia - o szczególnie pięknych kwiatach, ale wywołujących biegunkę. I jeszcze oleander – ten zaś zawiera substancje, które mogą niekorzystnie wpłynąć na serce – podkreśla ogrodnik.
Nawet w łodygach i liściach kojarzącej się z rodzinnym i niezwykłym klimatem świąt Bożego Narodzenia gwieździe betlejemskiej płynie sok mleczny, którego spożycie wywołuje gwałtowną biegunkę i podrażnienie nerek, a w kontakcie ze skórą – podrażnienia.
Nie tylko barszcz
– Wszyscy wiemy o barszczu Sosnowskiego - mówi Kazimierz Łukawiecki. – Bo faktycznie jego poparzenia są szczególnie bolesne i groźne. Ale na łąkach czy w lasach rośnie wiele innych, mniejszych i bardziej niewinnie wyglądających roślin, takich jak jaskółcze ziele czy mydlnica lekarska.
Ta ostatnia to błogosławieństwo cywilizacji – właściwości myjące, odtłuszczające i czyszczące zawartych w niej substancji są od czasów starożytnych do dziś wykorzystywane przy produkcji mydeł i szamponów. Jednak te same myjące substancje - po zjedzeniu – mogą wywołać biegunki i wymioty.
Niewinnie wygląda (ale już nie tak niewinnie nazywa się) szalej jadowity. To \"chwast” o białych drobnych kwiatach i mało interesującym zapachu, określanym jako mysi. Cała roślina zawiera silnie trujący związek chemiczny, cykutoksynę. Jej spożycie powoduje podrażnienie układu pokarmowego: nudności, wymioty, biegunkę, drgawki, ograniczenie pola widzenia, utratę przytomności, porażenie ośrodka oddechowego i – w najgorszym wypadku – śmierć.
Jest jedną z częstszych przyczyn zatruć, i to bardzo poważnych, wśród dzieci. Objawami są pobudzenie nerwowe, światłowstręt, a także porażenie ośrodka oddechowego w rdzeniu kręgowym. W przypadku zatrucia nią niezbędna jest natychmiastowa pomoc medyczna. Wilcza jagoda jest dość pospolita, rośnie w parkach, na obrzeżach lasów.
Jeśli zobaczysz Barszcz Sosnowskiego zgłoś to do Wydziału Ochrony Środowiska ( tel. 81 466 26 00, 466 26 30, 466 26 34) podając dokładną lokalizację.
Barszcz trafił do Polski w latach 50. XX wieku, jako dar od radzieckich uczonych. Roślina miała służyć jako pasza dla zwierząt, ale szybko okazało się, że więcej z niej szkody niż pożytku. Wyrasta nawet do 4 metrów wysokości i występuje już niemal w całej Polsce.
Mniam! – powiedziało dziecko, gdy zjadło toksyczną jagodę
Kilkuletni chłopiec najadł się psianki, bo rosła w ogródku i miała ładne jagódki. Nad Zalewem Zemborzyckim barszczem Sosnowskiego poparzyło się dwóch chłopców. Jakie rośliny są trujące? Jak chronić dzieci?
- 08.08.2014 14:52

Reklama












Komentarze