Jak zachwyca, skoro nie zachwyca. Po premierze "Amadeusza" w Teatrze Osterwy
Spektakl robi się po coś. A ja nie wiem, po co Artur Tyszkiewicz zrobił „Amadeusza”. Ten spektakl niczego nie wnosi do historii Mozarta. Mało tego, idąc śladem Petera Shaffera, pokazuje człowieka, który był geniuszem – jako żałosnego pajaca. Spłyca jego talent epatując niesmacznymi wulgaryzmami, w których akt defekacji jest ważniejszy od miłości.
26.06.2016 16:58