– Rok 1984. Stoję w najwyższym rzędzie w środku (szósty zarówno od prawej, jak od lewej strony), tuż obok najwyższego kolegi z klasy. Siedzi z nami wychowawczyni i jednocześnie rusycystka Janina Brodowska. Zdjęcie zostało zrobione na koniec nauki w Szkole Podstawowej nr 40 w Lublinie – mówi Jacek Chachaj, historyk, pracownik naukowy na KUL.
– Bardzo ciepłe wspomnienia się łączą z tym okresem w życiu. W podstawówce byliśmy osiem lat, więc zdążyliśmy się zżyć, zwłaszcza, że w szkole i na zajęciach pozalekcyjnych czy szkolnym boisku pędzaliśmy większość dnia. Minęło ponad 30 lat od skończenia szkoły a my nadal się spotykamy. Wielu z moich rówieśników nadal mieszka w okolicy „40”. Nie pamiętam żadnych dramatycznych wydarzeń. Znakiem czasu były kartki na obuwie szkolne tak zwane juniorki. Szkoła dostawała przydział talonów i wychowawczyni organizowała losowanie, kto wylosował szedł z talonem do sklepu po buty. To nawet nam dawało do myślenia, że coś złego się dzieje z gospodarką – wspomina pan Jacek i dodaje, że czas liceum wspomina jeszcze lepiej niż podstawówkę. Chodził do VI LO i miał świetnych ludzi w klasie. Z nimi też do dziś się spotyka.
Reklama
4 / 6
Reklama
