Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Prestiż 2008 - Kultura

Życie kulturalne w Lublinie osiągnęło w minionym roku rozmach charakterystyczny dla metropolii. Nasi animatorzy i artyści, wsparci przez Urząd Miasta, dostarczyli lublinianom mnóstwa pozytywnych wrażeń. Jacek Szymczyk
\"Teatr to dziwny, teatr jedyny, a drugi taki nie wiem gdzie” - śpiewał wiele lat temu Marek Grechuta w piosence \"Tango Anawa”. Dziś w Lublinie te słowa mogłyby być hymnem Sceny Prapremier InVitro. To rzeczywiście dziwny teatr. Ma właściwie tylko jednego członka - szefa i reżysera Łukasza Witt-Michałowskiego. Ta jednoosobowa instytucja o charakterze impresaryjnym postawiła sobie nad wyraz ambitny cel: wystawiać nigdy nieinscenizowane w Polsce teksty. Scena zadebiutowała w styczniu ubiegłego roku spektaklem \"Nic co ludzkie” - niezbyt oryginalnym tematycznie (stosunki polsko-żydowskie), ale jednak poruszającym. A do tego niebanalnym formalnie (tryptyk etiud różnych reżyserów). Potem było coraz lepiej. Pozycja nr 2 - mądry dramat \"Pool (No Water)” brutalisty Marka Ravenhilla o granicach moralnych działań artystycznych z zaskakującą obsadą aktorów starszego pokolenia. Pozycja nr 3 - adaptacja opowiadania Wiktora Pielewina \"Żółta strzała”, przedstawiającego życie jako jazdę coraz szybciej pędzącym pociągiem, w której rozkładzie pewny jest tylko ostatni przystanek. Wyjeżdżasz w lipcu? To żałuj! - jeszcze parę lat temu taka wypowiedź byłaby nie do pomyślenia w kręgu lubelskich konsumentów kultury. Ale wygląda na to, że będzie ją można coraz częściej usłyszeć. Ostatnio z roku na rok coraz więcej i coraz ciekawiej dzieje się latem w Kozim Grodzie. Uatrakcyjniają nam ten wakacyjny czas Centrum Kultury i filharmonia. A przede wszystkim Mirek Olszówka, szef agencji Kiton Art, który zaproponował 9-dniowy festiwal muzyczno-plastyczny w sercu miasta ze sztuką z najwyższej półki. Wraz z imprezą \"Strefa Inne Brzmienia” naszą Starówkę ożywiły wspaniałe, niebanalne koncerty z oryginalną muzyką, w wielu przypadkach powstałą w wyniku specjalnych kooperacji artystycznych. Muzyce podczas lipcowej imprezy kongenialnie towarzyszyła sztuka wizualna i jej twórcy. Wbrew krakaniu, odradzaniu i postponowaniu, zwykle towarzyszącym pionierskim przedsięwzięciom, udało się w Lublinie po raz pierwszy wystawić operę z prawdziwego zdarzenia. Zrobił to w hali Globus, zdynamizowany przez nowego szefa Krzysztofa Kutarskiego, Teatr Muzyczny. I zrobił to dobrze (przy wsparciu zaproszonych realizatorów i z udziałem łódzkiej primadonny Joanny Woś). \"La Traviata” była sukcesem artystycznym i frekwencyjnym. Chyba nie ma na świecie drugiego tej wielkości miasta co Lublin, z którego potencjałem artystycznym można by się na żywo zapoznać w jeden dzień, a tym bardziej przez jedną noc. Doprecyzujmy: miasta niemałego i ze sporym potencjałem. U nas jest to możliwe od dwóch lat podczas dorocznej Nocy Kultury, wymyślonej i koordynowanej przez Rafała KoZę Kozińskiego. Każdy animator i każdy artysta może zasilić program akcji swoją propozycją (tym razem zrobiło to prawie 500 \"podmiotów sprawczych” i w sumie ponad tysiąc artystów). A potem każdy odbiorca może zobaczyć czy posłuchać wszystkiego za darmo. Przynajmniej tego, co go najbardziej interesuje albo różnych rzeczy po trochu, bo całej oferty nie sposób skonsumować.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama