Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Uważaj, na które strony wchodzisz

Pierwszego wirusa komputerowego wykryto w styczniu 1986 roku. Został ochrzczony mianem \"Brain” i był przenoszony na dyskietkach. Dziś występuje już ponad 150 tys. wirusów i codziennie pojawiają się nowe.
Niestety, im częściej korzystamy z komputera - a przede wszystkim Internetu - tym częściej się narażamy. W 1995 r. pojawiły się tzw. makrowirusy wykorzystujące słabe punkty wczesnych systemów operacyjnych z rodziny Windows. A wraz z upowszechnieniem poczty elektronicznej pojawiły się tzw. robaki, które potrafiły wywołać ogólnoświatową epidemię w ciągu zaledwie jednego dnia. Najbardziej znany był jeden z pierwszych, nazwany Loveletter. W 1999 roku, zanim zdołano opanować epidemię, zdążył on wywołać ogólny chaos i spowodować olbrzymie straty finansowe. Koniec żartów Potem było jeszcze gorzej. W 2001 r. pojawiły się robaki sieciowe, takie jak Blaster i Sasser, które rozprzestrzeniały się jeszcze szybciej - w ciągu godziny. Robaki automatycznie infekowały każdy bez wyjątku niedostatecznie zabezpieczony komputer podłączony do sieci. I robią tak do dzisiaj. - Najpoważniejsza zmiana ostatnich lat to fakt, że miejsce ludzi piszących wirusy dla zabawy zajmują stopniowo grupy przestępcze starające się osiągnąć korzyści finansowe - podkreśla Mikko Hypponen, dyrektor ds. badań w F-Secure zajmującej się oprogramowaniem antywirusowym. - Już teraz otrzymujemy sygnały, że kolejnym celem twórców niebezpiecznych programów będą bezprzewodowe sieci lokalne, z których korzystają komputery przenośne. Nic nie wiem A to dopiero początek problemów. Marcin Kowalczuk, lubelski nauczyciel, o komputerach wie niewiele: jak włączyć i jak wysłać e-maila. - I jak szukać w google - śmieje się Kowalczuk. - Mam też program antywirusowy, bo mi znajomy zainstalował. I boje się, że moje dzieci trafią na coś, na co nie powinny, albo zwyczajnie naściągają jakiś wirusów. A jest się czego bać. Według ostatniego raportu INHOPE, organizacji monitorującej zawartość Internetu, ilość dziecięcej pornografii w sieci rośnie w tempie 15 proc. rocznie. - Zdarza się często, że rodzicom brakuje wiedzy na temat Internetu, możliwości, jakie otwiera przed dziećmi, ale też zagrożeń, jakie niesie nierozważne korzystanie z jego zasobów - zwraca uwagę Beata Szurowska, dr pedagogiki z Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Mnóstwo porno To właśnie dzieci są najbardziej narażone. Co dziesiąty polski internauta to dziecko w wieku od 7 do 14 lat. Dzieci w Internecie szukają przede wszystkim gier on-line i na stronach im poświęconych spędzają najwięcej czasu (70 proc. użytkowników wg badań firmy Gemius SA z 2007 roku). Jednak szukując rozrywki, często trafiają na nieodpowiednie dla ich wieku lub niebezpieczne treści. Zwykle są to materiały o charakterze erotycznym lub pornograficznym. Na takie strony natknęło się ponad 70 proc. najmłodszych internautów. Jak się przed wszystkim ustrzec? Nie oszczędzaj Podstawa to program antywirusowy. - A właściwie cały pakiet \"Internet security” - podkreśla Andrzej Sołoducha z lubelskiego sklepu komputerowego \"Comp”. - Jakiej firmy, to właściwie bez znaczenia, bo większość oferuje podobny standard. Warto jednak kupić program komercyjny (Panda, Kaspersky, G-Data, Norton), niż korzystać z darmowych programów. - Płatne programy mają lepszą i częściej aktualizowana bazę wirusów - mówi Sołoducha. - Jest zatem mniejsze prawdopodobieństwo, że coś przepuszczą. Takie programy (podobnie zresztą jak i Windowsy) mają opcję kontroli rodzicielskiej. Tu możemy albo ograniczyć dostęp do konkretnych stron lub stron mających w nazwie np. sex.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama