Reklama
Dylewicz: Szukajmy na własnym podwórku
ROZMOWA z Filipem Dylewiczem, koszykarzem Asseco Prokomu Sopot
- 22.03.2009 17:48
- To był fantastyczny turniej. Szczególnie podobała mi się atmosfera na hali. Wprawdzie widać, że lubelskim kibicom brakuje trochę koszykówki, ale mam nadzieję, że ten turniej obudził w nich iskierkę, która przygasła po spadku Startu Lublin z ekstraklasy.
- Zdecydowanie nie. Fani na trybunach spisali się wyśmienicie i mają duży plus zarówno u mnie, jak u całego zespołu.
- Tak, ale zawsze graliśmy na starej hali MOSiR. Powiem szczerze, że byłem bardzo zaskoczony, kiedy przyjechaliśmy na Globus. Nie spodziewałem się, że taki piękny obiekt powstał w Lublinie. Aż szkoda, że nie ma tu zawodowej koszykówki.
- Pamiętam Marka Miszczuka i Przemka Łuszczewskiego. Z drugiej strony tyle lat już występuję w ekstraklasie, że ciężko mi przypomnieć sobie wszystkich zawodników, przeciwko którym grałem.
- Ciężko teraz o tym mówić. Każde zwycięstwo będzie nie lada osiągnięciem. Pewne jest, że impreza będzie zorganizowana na bardzo wysokim poziomie i trzeba przyznać, że Polski Związek Koszykówki robi wszystko, co jest w jego mocy, aby dorównać poprzednim Eurobasketom. Ze swojej strony wszystkim fanom koszykówki mogę obiecać, że będziemy ambitnie walczyć nie tylko o dobry wynik, ale i odbudowanie renomy tego sportu. Ta dyscyplina w ostatnim czasie znajduje się w dużym dołku i tylko dobre występy reprezentacji mogą ją z niego wyciągnąć. Wszystko jest w naszych rękach.
- Są dwie strony tego problemu. Ze sportowej, trzeba przyznać, że byłby on bardzo przydatnym dla naszej kadry zawodnikiem. Ja jednak jestem przeciwnikiem tego pomysłu. W sporcie mamy wiele przykładów świadczących o tym, że osoby, które były zainteresowane otrzymaniem polskiego obywatelstwa, po jego uzyskaniu znikały i nie pojawiały się na zgrupowaniach kadry. Poza tym to destruktywnie wpływa na innych graczy. Zawsze powtarzałem, że uzupełnień reprezentacji trzeba szukać na własnym podwórku i tego będę się trzymał.
- My. Oczywiście to żart. Jest wiele mocnych ekip. Z pewnością do końca będą liczyć się Hiszpanie, może Litwini, chociaż oni zapewne przyjadą w mocno okrojonym składzie. Po cichu liczę, że może nam uda się sprawić jakąś małą niespodziankę.
Reklama













Komentarze