Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Robię sweterki dla jajek

Sweterek na dużą szklaną wydmuszkę robi 40 minut, na mniejszą 15. Takich ubranek z koronki Krystyna Sadowska, twórczyni ludowa z Poniatowej, musiała zrobić ponad 200. Schodzą przed Wielkanocą jak świeże bułeczki.
W połowie lat 70. Krystyna Sadowska pracowała w zakładach EDA w Poniatowej. Kiedy złamała nogę, strasznie się nudziła. Wtedy sięgnęła po czasopismo \"Przyjaciółka”, w którym dawniej były wykroje. - Trafiłam na wzór narzuty. Poprułam czerwone i zielone swetry, potem część włóczki farbowałam, żeby mieć inne kolory i zaczęłam robić narzutę. Narzutę zobaczyły koleżanki i też takie chciały. - Pomyślałam, że może warto robić to na sprzedaż. I tak dzięki szydełkowaniu mogłam sobie pozwolić na wyjazdy zimowe w góry, letnie wczasy za granicą. Ukończyła kilka semestrów na politechnice, ale straciła zapał do nauki. - Tym bardziej że wydałam się za mąż. Lata 80. były ciężkie, miałam małe dzieci, a nic nie można było kupić, więc im wszystko robiłam szydełkiem: spodnie, czapeczki, rękawiczki, kiedyś nawet śpiwór. A w między czasie serwetki dla klientek - wyliczaa pani Krystyna. Kiedy pracowała, szydełkowanie było zajęciem dodatkowym. - Ale w 1998 roku poszłam na zasiłek przedemerytalny i stało się to moim głównym zajęciem. Kobitki ze wsi siedziały w malinach, a ja brałam szydełko. Do dziś dorobiła się wiernego grona klientek, jedna z nich mieszka nawet w Australii. - Jak ma przyjechać na święta, to dzwoni wcześniej i zamawia towar na kilogramy. Pani Krystyna należy do Klubu Haftu \"Ziemianka” w Nałęczowie. Miesiąc temu zdobyła nominacje do Poniatowianki Roku 2008. Uczestniczy w jarmarkach w Lublinie, Opolu Lubelskim, Sandomierzu, przeróżnych kiermaszach w całym województwie. Wystawia się też w Malborku. - Tam mnie ciągnie, bo się urodziłam na Żuławach - wyjaśnia. - A tu w 1962 roku przyjechali rodzice i wybudowali dom. Poniatowa to piękna okolica, pełna grzybów, a ja jestem maniakiem chodzenia po lesie. Nie wiem, co to nuda, nie znam okolicznych plotek, nie mam na to czasu. Ciągle jestem w ruchu, bo szydełkowanie to nie tylko godzina dziennie pracy, ale czasem i 17 godzin, jak pilna robota jest. - Zaczęło się od tego, że w zagranicznej prasie zobaczyłam bombkę w ubranku. Później byłam na imprezie w Sandomierzu i obok było stoisko, na którym mieli bombki w koronce. Pod koniec listopada zadzwoniłam do właściciela tego stoiska i przywiózł mi pakę szklanych przezroczystych bombek - opowiada Sadowska. Później pojechała z koleżanką do producenta i zobaczyła, że mają też w ofercie szklane jajka. - Rok temu wzięłam 10 na próbę i wystawiłam. Zrobiły furorę, dlatego w tym roku przywiozłam dużo szklanych wydmuszek w różnych kolorach i rozmiarach. Jak przekonuje, ubranka na jajka robi się łatwo, trzeba tylko dobrać nici. Najlepiej takie z połyskiem. - W tym roku robię też jajka w koronce, ale na szklanych kijkach, które można wstawić do wazonu. Ostatnio na kiermaszu wzięłam jajko na kijku, gałązkę bukszpanu i bazi, i pytam klientki, czy ładny stroik. To się kolejka ustawiła i każda pani chciała mieć - zachwala pani Krystyna. Ubranko na duże jajko robi 40 minut, a na mniejsze 15 minut. Zaczęła je dziergać już w styczniu, bo przywiozła ponad 200 jajek.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama