Bialskopodlaska klasa okręgowa: Victoria Parczew straciła fotel lidera
Na dwie kolejki przed końcem rozgrywek Grom Kąkolewnica wyprzedził w tabeli prowadzącą do tej pory Victorię Parczew. Piłkarze dotychczasowego lidera przegrali na wyjeździe z LKS Dobryń.
- 14.06.2009 17:47
Podczas meczu doszło do awantury – zawodnicy Victorii rzucili się na sędziego, który pokazał im dwie czerwone kartki. – Działy się cuda niewidy. Arbiter nas sprowokował, przez co zostaliśmy wykartkowani.
Za tydzień mamy ważny mecz z Lutnią Piszczac i nie będę miał kogo wystawić. Chyba sam wejdę na boisko – mówi zdenerwowany trener Lutni Dariusz Dziuba. – Sędzia jeszcze przed spotkaniem i w jego trakcie podchodził do moich zawodników i pytał, czy chcą dostać kartkę – dodaje.
– Parczewianie przyjechali do nas po wygraną, ale jak im nie szło, zaczęły im puszczać nerwy. Omal nie doszło do bijatyki, do akcji włączyli się nawet kibice. To trochę niezrozumiałe – komentuje z kolei Jarosław Makarewicz, trener Dobrynia.
Czerwonymi kartkami zostali ukarani Robert Brzozowski i Marcin Szymański.
Oprócz nich za tydzień będzie pauzowało jeszcze co najmniej trzech innych zawodników. I to w momencie, kiedy będą ważyły się losy awansu. – Chociaż nie wiem, czy możemy teraz myśleć o czwartej lidze – mówi Dziuba. – W naszej okręgówce mamy najlepsze warunki, ale na stadionie i zapleczu się kończy.
Dysponujemy bardzo wąską kadrą i nie zanosi się na wzmocnienia, bo nie ma na to pieniędzy. W tym tygodniu będziemy rozmawiać o przyszłości – dodaje.
O grze w wyższej klasie rozgrywkowej nie myślą także w zespole nowego lidera, Gromu Kąkolewnica. - W każdym meczu gramy o zwycięstwo, ale nie nastawiamy się na awans.
Mamy boisko warunkowo dopuszczone do rozgrywek, a budowa nowego stadionu jest w powijakach. Do tego gra w czwartej lidze wymagałaby wzmocnień – przyznaje trener Gromu Mieczysław Marciniuk.
Sceptycznie do tej sprawy podchodzą w Piszczacu. Tamtejsza Lutnia także zachowuje szanse na zwycięstwo w lidze. – Czwarta liga stawia duże wymagania organizacyjne i finansowe. Pokazują to przykłady Sokoła Adamów i Huraganu Międzyrzec, które awans zapewniały sobie już kilka kolejek przed końcem, a teraz z hukiem wracają z powrotem – przekonuje Michał Kwiecień, trener zespołu z Piszczaca.
Reklama













Komentarze