Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Jacek Paszkiewicz: Nic na siłę

ROZMOWA Z Jackiem Paszkiewiczem, szkoleniowcem Huczwy Tyszowce
Bardzo mi miło. Tak naprawdę, to jednak Huczwa jest najpopularniejsza drużyną, a Tyszowce gminą. Bo to dzięki mieszkańcom Tyszowców, a kibicom Huczwy, ich zaangażowaniu i wierze w zwycięstwo, wygraliśmy wasz plebiscyt. Im należą się największe słowa uznania. Tego, że pokonamy Motor, Górnika i Hetman? Na początku na pewno nie. Ale wielu optymistów, było przekonanych o naszym zwycięstwie. Kiedy doszliśmy do półfinału miałem już sygnały, że fani nie wypuszcza szansy z rąk, a gdy stanęliśmy do decydującego pojedynku z Motorem sam nabrałem przekonania, że wygramy. Bardzo nam pomagają, a zespół czuje ich doping. Na domowych spotkaniach regularnie jest kilkaset osób, a wielu fanów jeździ także na wyjazdy. To sprawia, że czujemy się tam jak u siebie w domu i prowadzi do zwycięstw. Nic na siłę. Awans jest celem, ale nie za wszelką cenę. W tamtym sezonie chcieliśmy wywalczyć promocję zbyt szybko i to się nie udało. Być może w zespole było zbyt dużo doświadczonych zawodników, którym w najważniejszych momentach zabrakło ambicji. Tak mi się wydaje. Mamy w ekipie wielu młodych piłkarzy, którym nie brakuje determinacji i woli walki, dzięki czemu łatwiej jest o mobilizację. Obok tych chłopców jest jednak również kilku doświadczonych graczy, którzy wiele dają drużynie. Bo młodzi muszą mieć się od kogo uczyć i kogoś, kto będzie tonować ich fantazję, gdy poniesie ich za daleko. Takie połączenie rutyny z młodością jest moim zdaniem jednym z elementów składowych sukcesu. Podam przykład. Rzut wolny. Podchodzi do niego młody zawodnik i uderza w mur. Raz, drugi, trzeci i czwarty. Albo strzela wysoko nad bramką. Ale mam w zespole Iwanickiego. Gdy widzę, że zbliża się do futbolówki przy stałym fragmencie gry, wiem, że zaraz padnie gol. Tylko, że Jacek ma już swoje lata i do długiej piłki rzuconej do ataku już nie pobiegnie. A Maliszewski owszem. Jesteśmy dopiero na początku budowy drużyny. Musi minąć trochę czasu, aby wszystko zatrybiło. Naszą główną bolączką są problemy z motywacją na słabszych przeciwników. I dlatego przytrafiły się nam wpadki z Echem Zawada czy Spartą Nieledew. Staram się wpoić chłopakom, że do każdego rywala trzeba podchodzić jednakowo skoncentrowanym, ale przed nami jeszcze dużo pracy w tej materii. Zdarza się, że dochodzi do sytuacji, że zawodnicy wychodzą na spotkanie z założeniem, że ten czy tamten mecz sam się wygra i lekceważą drużynę, która stoi na przeciwko. Drugą kwestią jest słaba skuteczność, bo o ile w defensywie spisywaliśmy się naprawdę dobrze i straciliśmy najmniej bramek w całej lidze, to w ofensywie popełniliśmy zbyt dużo błędów. Zmarnowaliśmy wiele sytuacji, co zaważyło o takim, a nie innym miejscu w tabeli. Nie chciałbym wypowiadać się na ten temat, ale fakt iż otrzymaliśmy aż sześć czerwonych kartek i ani jednego rzutu karnego mówi sam za siebie. To dowodzi, jak dobrych mam piłkarzy. Chłopcy nawet w dziewięciu potrafili podjąć walkę z jedenastoma przeciwnikami i zwyciężyć. To ważne, bo w takich sytuacjach tworzy się charakter drużyny. Zawodnicy potrafią znaleźć w sobie dodatkowe siły i zmobilizować, aby wykrzesać z siebie jeszcze więcej umiejętności. Na pewno tak. Wcześniej jednak trzeba jakoś awansować, a nie dokonamy tego, tracąc punkty ze słabszymi zespołami. W przerwie zimowej gramy dużo sparingów, co powinno pozytywnie wpłynąć na zgranie drużyny. To czynnik, który może okazać się decydujący w rundzie rewanżowej. Nie uważam, żebyśmy byli zespołem słabszym od szczebrzeszynian. Już w poprzednim sezonie powinniśmy awansować, bo nasz potencjał kadrowy był nie mniejszy od rywala. W tej chwili jest podobnie, ale zachowanie równowagi pomiędzy młodszymi i starszymi zawodnikami dobrze rokuje na przyszłość. Jeżeli wprowadzimy kilka drobnych zmian, to jestem przekonany, iż w przypadku awansu uda się nam utrzymać. Do piętnastego grudnia potrwa roztrenowanie, a piątego stycznia wznawiamy zajęcia. Wolnego nie będzie zbyt dużo, ale wystarczy, aby zregenerować siły. Później trzeba robić formę na wiosnę. Zaplanowaliśmy dziewięć sparingów, kilka z czwarto i trzecioligowcami. Chcąc walczyć o wysokie cele musimy uczyć się od najlepszych. Nie sztuką jest zatrudnić kilku dobrych grajków, dać im zarobić i oprzeć na nich skład. Ale to nie zawsze się sprawdza. Rewolucji więc nie będzie. Chcemy ściągnąć dwóch, maksymalnie trzech zawodników, aby poszerzyć skład i zwiększyć rywalizacje. To prawda. Na wiosnę nie wyjdę już raczej na boisko. No chyba, że przytrafi się nam jakaś plaga kontuzji i żółtych kartek, ale tego oczywiście nie zakładam. W czerwcu chciałbym zorganizować w Tyszowcach pożegnalne spotkanie, na które zaprosiłbym kolegów z boiska. Najlepiej, żeby zostało połączone z fetą z okazji awansu. Wtedy radość byłaby podwójna. Korzystając z okazji chciałbym podziękować zarządowi, piłkarzom i kibicom. Bez nich nie byłoby Huczwy. Chciałbym pozdrowić też pewną śliczna, czarnowłosą kobietę i mojego synka Maciusia.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama