Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Unia Hrubieszów zwciąż nie straciła nawet punktu

Przed rozpoczęciem sezonu w gronie kandydatów do awansu wymieniano kilka zespołów. Spodziewano się, że zamojska „okręgówka” będzie najbardziej wyrównana i najciekawsza od lat, ale show ukradli piłkarze Unii Hrubieszów.
W dziesięciu kolejkach biało-niebiescy wywalczyli komplet 30 punktów i przewodzą ligowej stawce z przewagę pięciu „oczek” nad drugim Igrosem Krasnobród oraz ośmiu nad trzeci Gromem Różaniec.

– Czy spodziewałem się, że będzie szło nam aż tak dobrze? Chyba nie, choć po cichu na pewno o tym marzyłem – mówi Marcin Nowak, szkoleniowiec Unii. – Nasza recepta na sukces jest bardzo prosta. Założyliśmy sobie cel i staramy się go osiągnąć, dokładając do tego chęci i mobilizację. Na razie nieźle nam wychodzi – dodaje trener.

Co ciekawe, hrubieszowski zespół, który wzorem Łady Biłgoraj i AMSPN Hetman Zamość, całkowicie zdominował rozgrywki w zamojskiej klasie okręgowej, kadrowo niewiele różni się od drużyny, która przed rokiem zajęła drugie miejsce w lidze.

– Postawiliśmy na stabilizację i stworzyliśmy takie połączenie rutyny z młodością. Mamy w kadrze bardzo wielu juniorów, którzy w poprzednim sezonie nabrali jednak nieco więcej doświadczenia, okrzepli. Grając przy rutynowanych Piotrku Fularze i Siergieju Borysie czują się pewniej, a co najważniejsze, wreszcie uwierzyli, że stać ich na grę o wysokie cele. Myślę, że to dzięki wygranym nad mocnym Gromem czy Kryształem Werbkowice jeszcze w poprzednim sezonie – ocenia Nowak.

Piłkarze Unii, choć znakomicie rozpoczęli sezon i mają sporą przewagę nad grupą pościgową, nie mogą być jednak jeszcze pewni mistrzostwa jesieni. Przed nimi ciężkie spotkania z Koroną Łaszczów, Huczwą Tyszowce i Igrosem Krasnobród.

– Najważniejszy będzie mecz z zepsułem prowadzonym przez Jacka Paszkiewicza, bo to moim zdaniem nasz najgroźniejszy przeciwnik. Igros zaimponował mi podnosząc się po wysokiej porażce z Gromem. Teraz sprawiają wrażenie, jakby chcieli wszystkim uwodnić, że to była jedynie wpadka przy pracy.

Jeśli pokonamy ich w bezpośrednim starciu, będziemy w komfortowej sytuacji. Jeżeli nie – trzeba będzie oglądać się za siebie, ale my nie liczymy punktów, robimy swoje, a na tabelę popatrzymy dopiero na koniec sezonu – kończy trener lidera.

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama