W Kąkolewnicy nadal będą grali na boisku przy cmentarzu. Grom nie rezygnuje
Dobra wiadomość dla kibiców w Kąkolewnicy. Miejscowy Grom przystąpi do rundy wiosennej. Poza Danielem Wajszczukiem, który trenuje w Międzyrzecu Podlaskim w klubie powinni zostać wszyscy zawodnicy.
- 14.03.2010 18:03
Jeszcze niedawno przyszłość Gromu malowała się w czarnych barwach. Drużyna nie miała gdzie grać, prezes podał się do dymisji, a zawodnicy trenowali indywidualnie. Wiele wskazywało na to, że klub wycofa się rozgrywek. W ostatnich dniach sytuacja uległa jednak zmianie.
– Postanowiłem zostać na stanowisku do końca sezonu. Mam nadzieję, że wtedy znajdzie się ktoś, kto przejmie po mnie schedę. Na pewno zagramy na wiosnę – mówi Grzegorz Sokołowski, prezes Gromu.
Klub zwrócił się do piłkarskiej centrali z prośbą o przedłużenie warunkowego pozwolenia na grę na dotychczasowym boisku przy cmentarzu. Jak usłyszeliśmy w BOZPN, wniosek powinien zostać rozpatrzony pozytywnie.
W związku z tym piłkarze Gromu mogą szykować się do rundy wiosennej. – Trzon drużyny pozostał. Z Huraganem Międzyrzec trenuje tylko Daniel Wajszczuk. Przydałby się nam jeszcze jeden doświadczony zawodnik, bo po kilku kolejkach mogą nam przytrafić się kartki, lub kontuzje – dodaje.
W Kąkolewnicy rozważają sprowadzenie jednego z piłkarzy Huraganu w ramach rozliczenia za transfer Wajszczuka. – To nasz wychowanek, na pewno nie oddamy go za darmo. Będziemy domagali się rekompensaty, żeby chociaż zwróciło się nam za buty, które kupowaliśmy mu przez te kilka lat – zaznacza Sokołowski.
W związku z zamieszaniem w klubie drużyna dopiero niedawno rozpoczęła regularne treningi. Zawodnicy na razie spotykają się na hali, bo zajęcia na boisku uniemożliwia pogoda.
– Zostało nam niewiele czasu, za miesiąc zaczynamy ligę. Może uda nam się rozegrać jeden sparing, w takich kategoriach potraktujemy też chyba mecz pucharowy. Liczę, że uda się jeszcze kogoś pozyskać. Potrzebujemy wzmocnień zwłaszcza w obronie – przyznaje trener Mieczysław Marciniuk.
Na miesiąc przed startem rundy wiosennej w klubach bialskopodlaskiej okręgówki większość klubów jest dopiero w trakcie kompletowania kadr na drugą część sezonu. Na razie brakuje poważniejszych wzmocnień.
Do tej pory jednym z najprężniej działających klubów na giełdzie transferowej jest Victoria Parczew, o której piszemy obok. Lider z Rokitna jest blisko pozyskania dwóch nowych piłkarzy. W klubie największym powodem do zmartwień jest obecnie jednak kontuzja Dawida Marczuka, który zerwał więzadła w kolanie.
– Chciałbym, żeby opuścił tylko dwa, góra trzy mecze. Na pewno jednak nie będziemy spieszyli się z jego powrotem, żeby nie ryzykować odnowienia urazu. Szkoda, bo to nasz czołowy zawodnik, ale w tej sytuacji nie możemy nic zrobić – mówi Wiesław Niczyporuk, trener GLKS.
Wicelider, Lesovia Trzebieszów także nie spieszy się ze wzmocnieniami. – Niedawno pojawił się u nas piłkarz Orląt Gołaszyn, ale jeszcze za wcześnie, by mówić o szczegółach – zdradza trener Andrzej Czubaszek. Niepewna jest przyszłość Andrzeja Głowniaka. Doświadczony napastnik rozważa odejście z Lesovii. Wiele powinno wyjaśnić się po rozmowach z prezesem klubu.
Zajmujący czwarte miejsce po rundzie jesiennej beniaminek z Leśnej Podlaskiej wiosną będzie musiał sobie radzić bez Dawida Wasilewskiego, który należał do wyróżniających się zawodników.
– Dawid wybrał karierę wojskową i poszedł do kompanii reprezentacyjnej Wojska Polskiego. Zabrał swoją kartę zawodniczą i być może będzie szukał nowego klubu. Na szczęście w sparingach udanie zastępuje go wracający po kontuzji Łukasz Sokołowski – relacjonuje Ryszard Nogaczewski, opiekun Agrosportu.
Jesienią w kadrze Victorii przeważali utalentowani, ale mało ograni klubowi juniorzy. Wiosną w Parczewie przybędzie graczy doświadczonych. W klubie udało się zatrzymać piłkarzy wypożyczonych z rezerw Górnika Łęczna oraz pozyskać nowych zawodników. Wiele wskazuje na to, że to nie koniec wzmocnień.
Jak informowaliśmy przed tygodniem, w Parczewie zostają Michał Gołofit, Kamil Jabłoński, Patryk Błaziak i Kamil Naumiuk.
– Długo rozmawialiśmy z klubem z Łęcznej i finalizowaliśmy sprawy organizacyjne w zespole. Dopiero teraz zaczynamy prowadzić rozmowy z zawodnikami, którzy mieliby u nas grać wiosną – mówi Zbigniew Smoliński, od niedawna trener Victorii. Niewykluczone, że do drużyny dołączą kolejni piłkarze z rezerw Górnika.
– Nadal kompletujemy kadrę. Chcemy trochę podskoczyć w tabeli, zanim zaczniemy wprowadzać do gry naszą młodzież – dodaje.
Z wypożyczenia do Unii Żabików wraca Przemysław Dąbrowski. W Victorii zagra ze swoim bratem Łukaszem, który trafił do Parczewa w ramach rozliczenia za transfer Adriana Kozłowskiego. 25-letni obrońca jesienią był wypożyczony do Orląt Radzyń Podlaski i trzecioligowy klub postanowił zatrzymać go na dłużej.
Trener Smoliński nakłaniał też do powrotu na stare śmieci Artura Idzikowskiego. W sytuacji, kiedy jego obecny klub, Grom Kąkolewnica wbrew wcześniejszym zapowiedziom przystąpi do rozgrywek, doświadczony obrońca najprawdopodobniej nie zmieni barw klubowych.
Niewykluczone są też ruchy kadrowe w drugą stronę. Na treningach czwartoligowych Cisów Nałęczów pojawili się Mateusz Borowiński i Maciej Białacki. W Parczewie liczą jednak na to, że utalentowanych graczy uda się zatrzymać w klubie.
– Rozmawiałem z nimi i może uda mi się ich przekonać, żeby zostali – mówi Smoliński. Problemem może okazać się też kwota ośmiu tysięcy, jakich Victoria zażyczyła sobie za swoich wychowanków. Cisów najprawdopodobniej nie będzie stać na taki wydatek.
Reklama













Komentarze