Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

W Kąkolewnicy nadal będą grali na boisku przy cmentarzu. Grom nie rezygnuje

Dobra wiadomość dla kibiców w Kąkolewnicy. Miejscowy Grom przystąpi do rundy wiosennej. Poza Danielem Wajszczukiem, który trenuje w Międzyrzecu Podlaskim w klubie powinni zostać wszyscy zawodnicy.
Jeszcze niedawno przyszłość Gromu malowała się w czarnych barwach. Drużyna nie miała gdzie grać, prezes podał się do dymisji, a zawodnicy trenowali indywidualnie. Wiele wskazywało na to, że klub wycofa się rozgrywek. W ostatnich dniach sytuacja uległa jednak zmianie. – Postanowiłem zostać na stanowisku do końca sezonu. Mam nadzieję, że wtedy znajdzie się ktoś, kto przejmie po mnie schedę. Na pewno zagramy na wiosnę – mówi Grzegorz Sokołowski, prezes Gromu. Klub zwrócił się do piłkarskiej centrali z prośbą o przedłużenie warunkowego pozwolenia na grę na dotychczasowym boisku przy cmentarzu. Jak usłyszeliśmy w BOZPN, wniosek powinien zostać rozpatrzony pozytywnie. W związku z tym piłkarze Gromu mogą szykować się do rundy wiosennej. – Trzon drużyny pozostał. Z Huraganem Międzyrzec trenuje tylko Daniel Wajszczuk. Przydałby się nam jeszcze jeden doświadczony zawodnik, bo po kilku kolejkach mogą nam przytrafić się kartki, lub kontuzje – dodaje. W Kąkolewnicy rozważają sprowadzenie jednego z piłkarzy Huraganu w ramach rozliczenia za transfer Wajszczuka. – To nasz wychowanek, na pewno nie oddamy go za darmo. Będziemy domagali się rekompensaty, żeby chociaż zwróciło się nam za buty, które kupowaliśmy mu przez te kilka lat – zaznacza Sokołowski. W związku z zamieszaniem w klubie drużyna dopiero niedawno rozpoczęła regularne treningi. Zawodnicy na razie spotykają się na hali, bo zajęcia na boisku uniemożliwia pogoda. – Zostało nam niewiele czasu, za miesiąc zaczynamy ligę. Może uda nam się rozegrać jeden sparing, w takich kategoriach potraktujemy też chyba mecz pucharowy. Liczę, że uda się jeszcze kogoś pozyskać. Potrzebujemy wzmocnień zwłaszcza w obronie – przyznaje trener Mieczysław Marciniuk. Na miesiąc przed startem rundy wiosennej w klubach bialskopodlaskiej okręgówki większość klubów jest dopiero w trakcie kompletowania kadr na drugą część sezonu. Na razie brakuje poważniejszych wzmocnień. Do tej pory jednym z najprężniej działających klubów na giełdzie transferowej jest Victoria Parczew, o której piszemy obok. Lider z Rokitna jest blisko pozyskania dwóch nowych piłkarzy. W klubie największym powodem do zmartwień jest obecnie jednak kontuzja Dawida Marczuka, który zerwał więzadła w kolanie. – Chciałbym, żeby opuścił tylko dwa, góra trzy mecze. Na pewno jednak nie będziemy spieszyli się z jego powrotem, żeby nie ryzykować odnowienia urazu. Szkoda, bo to nasz czołowy zawodnik, ale w tej sytuacji nie możemy nic zrobić – mówi Wiesław Niczyporuk, trener GLKS. Wicelider, Lesovia Trzebieszów także nie spieszy się ze wzmocnieniami. – Niedawno pojawił się u nas piłkarz Orląt Gołaszyn, ale jeszcze za wcześnie, by mówić o szczegółach – zdradza trener Andrzej Czubaszek. Niepewna jest przyszłość Andrzeja Głowniaka. Doświadczony napastnik rozważa odejście z Lesovii. Wiele powinno wyjaśnić się po rozmowach z prezesem klubu. Zajmujący czwarte miejsce po rundzie jesiennej beniaminek z Leśnej Podlaskiej wiosną będzie musiał sobie radzić bez Dawida Wasilewskiego, który należał do wyróżniających się zawodników. – Dawid wybrał karierę wojskową i poszedł do kompanii reprezentacyjnej Wojska Polskiego. Zabrał swoją kartę zawodniczą i być może będzie szukał nowego klubu. Na szczęście w sparingach udanie zastępuje go wracający po kontuzji Łukasz Sokołowski – relacjonuje Ryszard Nogaczewski, opiekun Agrosportu. Jesienią w kadrze Victorii przeważali utalentowani, ale mało ograni klubowi juniorzy. Wiosną w Parczewie przybędzie graczy doświadczonych. W klubie udało się zatrzymać piłkarzy wypożyczonych z rezerw Górnika Łęczna oraz pozyskać nowych zawodników. Wiele wskazuje na to, że to nie koniec wzmocnień. Jak informowaliśmy przed tygodniem, w Parczewie zostają Michał Gołofit, Kamil Jabłoński, Patryk Błaziak i Kamil Naumiuk. – Długo rozmawialiśmy z klubem z Łęcznej i finalizowaliśmy sprawy organizacyjne w zespole. Dopiero teraz zaczynamy prowadzić rozmowy z zawodnikami, którzy mieliby u nas grać wiosną – mówi Zbigniew Smoliński, od niedawna trener Victorii. Niewykluczone, że do drużyny dołączą kolejni piłkarze z rezerw Górnika. – Nadal kompletujemy kadrę. Chcemy trochę podskoczyć w tabeli, zanim zaczniemy wprowadzać do gry naszą młodzież – dodaje. Z wypożyczenia do Unii Żabików wraca Przemysław Dąbrowski. W Victorii zagra ze swoim bratem Łukaszem, który trafił do Parczewa w ramach rozliczenia za transfer Adriana Kozłowskiego. 25-letni obrońca jesienią był wypożyczony do Orląt Radzyń Podlaski i trzecioligowy klub postanowił zatrzymać go na dłużej. Trener Smoliński nakłaniał też do powrotu na stare śmieci Artura Idzikowskiego. W sytuacji, kiedy jego obecny klub, Grom Kąkolewnica wbrew wcześniejszym zapowiedziom przystąpi do rozgrywek, doświadczony obrońca najprawdopodobniej nie zmieni barw klubowych. Niewykluczone są też ruchy kadrowe w drugą stronę. Na treningach czwartoligowych Cisów Nałęczów pojawili się Mateusz Borowiński i Maciej Białacki. W Parczewie liczą jednak na to, że utalentowanych graczy uda się zatrzymać w klubie. – Rozmawiałem z nimi i może uda mi się ich przekonać, żeby zostali – mówi Smoliński. Problemem może okazać się też kwota ośmiu tysięcy, jakich Victoria zażyczyła sobie za swoich wychowanków. Cisów najprawdopodobniej nie będzie stać na taki wydatek.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama