Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Laurie Anderson – \"Homeland”

Nonesuch/Warner
Do polskich sklepów nareszcie dotarł nowy album Laurie Anderson, który w jej rodzinnych USA ukazał się 21 czerwca. Czy mamy czego żałować, że na festiwalu Kody artystka nie wystąpiła z materiałem z tego longplaya? Niewątpliwie byłby to koncert bogatszy w różne formy muzyczne, koncepcje aranżacyjne i brzmieniowe, a przede wszystkim zorientowany na utwory wokalno-instrumentalne, a nie instrumentalne. I choć wszystkich muzyków, których granie złożyło się studyjny kształt \"Homeland”, byśmy nie zobaczyli na scenie, to z pewnością byłaby ona bardziej zaludniona ciekawymi artystami niż w przypadku \"Improvisations”. Usłyszeliśmy jednak coś specjalnego, unikatowego. Laurie Anderson, John Zorn i Bill Laswell odmalowali swoimi improwizacjami wrażenia, jakie odnieśli spacerując po Lublinie. To była muzyka o mieście, do którego przyjechali. \"Homeland” jest zaś zbiorem 12 utworów o Stanach Zjednoczonych Ameryki. Niektóre sprawy opisywane i komentowane przez Anderson są podobne do naszych. W singlowej piosence „Only an Expert” artystka krytykuje m.in. różnej maści specjalistów, którzy pojawiają się w mediach jako gadające głowy mające wyjaśnić jakiś problem, a robią to w sposób urągający zdrowemu rozsądkowi. W paru innych numerach także pojawiają się tematy, które w pewnej mierze przekładają się na nasze doświadczenia. Jednak większość zagadnień jest bardzo specyficzna dla USA i z naszego punktu widzenia to tylko ciekawostki zza Wielkiej Wody. Muzycznie \"Homeland” nie jest tak atrakcyjnym albumem jak \"Big Science” (1982), \"Mister Heartbreak” (1984) i \"Strange Angels” (1989). Ale po pierwszym przesłuchaniu wydaje się lepszy od poprzedniego longplaya Amerykanki – \"Life on a String” (2001). Generalnie, podobnie jak on, jest dość wyciszony i kameralny, ale bardziej udany kompozytorsko i bardziej zróżnicowany aranżacyjnie. Na \"Homeland” mniej jest utworów ruchliwych i rytmicznych niż na pierwszych albumach. Są trzy takie. Jeden to skoczna, technojazzowa piosenka \"Only an Expert”. Drugi – najlepszy w zestawie kawałek \"Bodies in Motion”, który porusza ciało słuchającego przyjemnie rozkołysanym rytmem oraz zakręca w głowie zmysłowym, melodyjnym wokalem i pieprznymi, freejazzowymi dźwiękami saksofonu. Trzeci – mało wyrazisty numer \"The Beginning of Memory”, będący fuzją world music i jazzu. Centralnym utworem longplaya jest 11-minutowy, mówiony numer \"Another Day in America”, w którym elektronicznie zmaskulinizowanemu głosowi Anderson towarzyszy statyczny i rozrzedzony, ambientowy akompaniament.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama