Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Padwa Zamość 30 XI - grafika reklamowa

Kontuzje Michała Sikory i Przemysława Łuszczewskiego z Olimpu-Startu Lublin

W tym sezonie koszykarze Olimpu-Startu dostarczają swoim kibicom niesamowitych emocji. Wprawdzie ich pasjonujące pogonie na finiszu nie zawsze kończą się zgodnie z oczekiwaniami, ale lublinianom nie można odmówić woli walki.
Hart ducha pokazali w niedzielnym spotkaniu z Astorią Bydgoszcz, kiedy w drugiej połowie musieli sobie radzić bez dwóch podstawowych zawodników. Do Bydgoszczy nie pojechał Michał Sikora, który zmaga się z kontuzją mięśni brzucha. – Czuję się coraz lepiej, ale na razie będę ćwiczył indywidualnie. Liczę jednak, że zdążę się wykurować na najbliższy mecz ze Zniczem Pruszków – powiedział nasz rozgrywający. Jeżeli jednak Sikora nie zdąży się wyleczyć, to można być przekonanym, że godnie zastąpi go Łukasz Jagoda. W meczu z Astorią był najlepszym zawodnikiem Olimpu-Startu. – A do tego zebrał najwięcej piłek w całym zespole – śmieje się Dominik Derwisz, opiekun Olimpu-Startu. Cieszy również, że wreszcie dobre zawody zagrali Piotr Jagoda i Przemysław Łuszczewski. Ten drugi na parkiecie przebywał zaledwie przez 17 minut, ponieważ na początku trzeciej kwarty otrzymał potężne uderzenie łokciem, po którym z jego czoła polała się krew. Konieczna była wizyta w szpitalu, gdzie zatamowano krwotok i założono \"Włodkowi” pięć szwów. Niestety, ale po raz kolejny \"czerwono-czarni” pokazali, że nie mają w sobie instynktu \"killera”. W meczu z Astorią dwukrotnie mogli dobić rywala, ale za każdym razem seryjnie marnowali rzuty osobiste. W niedzielę nie trafili aż czternastu z nich. – Na każdym treningu poświęcamy sporo czasu temu elementowi gry. Nie da się jednak ukryć, że o skuteczności z linii rzutów wolnych decyduje psychika. A ta w niedzielę kilka razy nas zawiodła – dodaje Derwisz. – Warto zaznaczyć, ze mecz był rozgrywany w szkolnej sali, gdzie konstrukcja koszy była dość nietypowa i nawet rywale mieli problem z wstrzeleniem się. Nie ulega jednak wątpliwości, że nasza gra nie wygląda jeszcze do końca tak, jak powinna – kończy Przemysław Łuszczewski.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama