Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Motor - Świt 0:2. Łapa podał się do dymisji. Prezes też odejdzie?

W sobotę Motor przegrał kolejny mecz na własnym boisku. Tym razem za mocny okazał się Świt Nowy Dwór Mazowiecki. Po spotkaniu zawiedziony trener Tadeusz Łapa podał się do dymisji.
To już staje się powoli nudne. Kolejny mecz na stadionie przy Al. Zygmuntowskich i kolejny zawód, jaki sprawili kibicom piłkarze \"żółto-biało-niebieskich”. Spotkanie ze Świtem było już szóstym w tej rundzie na własnym boisku, które zakończyło się porażką lublinian. W sobotę już po 30 minutach goście wybili Motorowi futbol z głowy. Najpierw po indywidualnej akcji powracającego do bramki lublinian Przemysława Mierzwę strzałem z dystansu pokonał obrońca Adam Gmitrzuk, zaś chwilę później defensywa gospodarzy przyglądała się jak Marcellinus Obem wychodzi na czystą pozycję i bez trudu trafia do siatki. Zdenerwowany takim obrotem sprawy trener Tadeusz Łapa postawił w przerwie wszystko na jedną kartę, dokonując aż trzech zmian. Częściowo przyniosło to efekt, bo na początku drugiej połowy Motor zaczął grać odważniej. Na bramkę Świtu strzelali Iwan Dikij i Marcin Popławski, ale bez powodzenia. W 60 min do szczęścia zabrakło już tylko centymetrów, bo po interwencji jednego z obrońców Świtu piłka trafia w poprzeczkę. Goście zadowoleni z dwubramkowego prowadzenia zaczęli już wtedy grać na czas. Nerwowo zrobiło się na kwadrans przed końcem meczu. Kamil Droździel przewrócił się w polu karnym, ale sędzia uznał, że nie było faulu. W rewanżu napastnik Motoru dał się ponieść emocjom i sfaulował jednego z nowodworzan, za co dostał czerwoną kartkę. Jedynym elementem, w którym Motor był w sobotę lepszy od Świtu, były... rzuty rożne. Gospodarze wykonali ich w całym meczu kilkanaście, ale żaden z nich nie był w stanie zagrozić ekipie trenera Przemysława Cecherza. Trener Tadeusz Łapa ma spotkać się dziś z prezesem Motoru i rozmawiać o swojej decyzji. Brak wyników stał się przyczyną napiętej atmosfery w klubie i w środowisku kibiców. – Uważam jednak, że trener Łapa powinien poprowadzić drużynę do końca rundy – mówi Agnieszka Smreczyńska-Gąbka. – Kiedy podpisywaliśmy kontrakt uczciwie mówiłam, że sytuacja jest trudna i trzeba przygotować się na różne sytuacje. Szanuję dorobek trenera i będę go nakłaniać do pozostania. Myślę, że porozumiemy się w tej sprawie – dodaje. Rezygnacja Łapy z prowadzenia zespołu to nie koniec zamieszania wokół Motoru. Jeśli udziałowcy spółki oraz członkowie rady nadzorczej nie zaangażują się w działalność klubu ze stanowiska zrezygnuje też... prezes Motoru. Dlaczego? – Nie planowałam odejścia z funkcji prezesa Motoru, bo mnóstwo pracy i serca włożyłam w ratowanie klubu – tłumaczy Smreczyńska-Gąbka. – Jednak wysiłek, jaki trzeba włożyć w budowę organizacyjną spółki i klubu oraz załatwianie spraw sportowych, finansowych czy marketingowych przekracza fizyczne możliwości jednej osoby – dodaje. W ubiegłym tygodniu szefowa Motoru podzieliła się swoimi uwagami z akcjonariuszami. – Wiem, że z pewnych powodów związanych z członkami rady nadzorczej, część z nich poczuła zniechęcenie do działania. Nie możemy czekać na wynik wyborów w mieście i oglądać się na innych, sami musimy poruszyć ludzi i zbudować podwaliny spółki i klubu, bo inaczej nic z tego nie będzie – uważa prezes Smreczyńska-Gąbka. Jej rezygnacja jest bardzo realna, a w środowisku piłkarskim Lubelszczyzny mówi się o tym już bardzo głośno. Wiele wyjaśni się zapewne w tym tygodniu, po kolejnym spotkaniu z udziałowcami. – Zapewniam, że nie zostawię tego klubu i zawsze będę starała się mu pomagać. Wierzę, że jeżeli udziałowcy, miasto i kibice zaangażują się w działanie to sytuacja się poprawi. Odbudujemy grupy młodzieżowe i drugi zespół. Ale potrzebne jest wspólne działanie i wytrwałość – kończy prezes Motoru.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama