Po latach, gdy beniaminkowie bezpośrednio po awansie potrafili zawojować rozgrywki, jak AMSPN Hetman Zamość czy Łada Biłgoraj, zostały już tylko wspomnienia.
W tym roku kluby, które awansowały z A klasy dodały co prawda trochę kolorytu, ale sportowo okazały się jednak sporym rozczarowaniem.
Przed rozpoczęciem nowego sezonu do roli czarnego konia zamojskiej "okręgówki” typowany był Gryf Gmina Zamość. Zespół dysponujący najwyższym budżetem w całych rozgrywkach, którego lwia część wydawana jest jednak na szkolenie młodzieży, po awansie dokonał kilku znaczących wzmocnień. Tacy piłkarze jak Michał Kobylas, Daniel Waga czy Mariusz Pliżga potrzebowali jednak zaskakująco dużo czasu, żeby zaadoptować się w zespole.
Po serii czterech kolejnych porażek Gryf zaczął wreszcie punktować, ale trzynaście "oczek”, wywalczonych w piętnastu spotkaniach, to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań. Mimo tego w trakcie rundy trener Krzysztof Rysak znalazł zatrudnienie w czwartoligowej Omedze Stary Zamość. Ściągnięty w jego miejsce Waldemar Sękowski Gryfa nie zbawił, ale jego pracę będzie można rzetelnie ocenić dopiero, gdy przepracuje z zespołem zimowy okres przygotowawczy.
Ze wszystkich beniaminków gorzej od Gryfa spisał się tylko Orion Dereźnia Solska, który w piętnastu spotkaniach zgromadził zaledwie dziewięć punktów, co wystarczyło jedynie do wyprzedzenia Sparty Wożuczyn.
Przedostatnie miejsce na półmetku rozgrywek z całą pewnością nie jest jednak szczytem ambicji zespołu, prowadzonego przez Bartłomieja Kowalika i nie zamyka mu drogi do walki o utrzymanie w rundzie rewanżowej. Niemniej, żeby nie spaść rok po awansie, trzeba będzie wspiąć się na wyżyny umiejętności i zdobywać punkty częściej niż raz w miesiącu.
Mająca na koncie 14 "oczek” Pogoń Łaszczówka tylko pozornie może czuć się bezpiecznie. Niewielka przewaga nad grupą pościgową nie pozwoli jej na zlekceważenie zimowego okresu przygotowawczego. Tym bardziej, że jeśli z czwartej ligi spadną dwie drużyny z regionu zamojskiego, zajmowana przez nią 12 pozycja może nie dać utrzymania.
Właściwie jedynym spośród beniaminków, który może z optymizmem czekać na rundę wiosenną jest Włókniarz Frampol, gdzie świetną robotę wykonał prezes i trener Mirosław Kubina. 20 zdobytych punktów, zaledwie o pięć mniej niż piąta Korona Łaszczów to całkiem niezły kapitał przed rundą rewanżową.
Beniaminkowie zamojskiej okręgówki głównie do bicia
Włókniarz Frampol to jedyny spośród nowicjuszy, który może być zadowolony ze swojej postawy w rundzie jesiennej
- 28.11.2014 17:56
Reklama












Komentarze