Rodzice młodych piłkarzy Motoru chcą żeby klub zaczął wreszcie finansować zespół, w którym grają ich dzieci. Ten odpowiada, że nie ma pieniędzy. Drużynie grozi upadek.
Marek Wieczerzak
24.02.2011 16:00
– Nie chcę żeby moje dziecko siedziało przed komputerem lub pod blokiem. Chcę żeby spędzało ten czas na boisku. Ale dłużej nie może być tak, że cały ciężar utrzymania zespołu spoczywa tylko na nas – bulwersuje się Jarosław Szacoń, jeden z rodziców młodych piłkarzy.
Sprawa dotyczy zespołu 15-latków. Prowadzi go stowarzyszenie LKP Motor Lublin. To jemu pozostawiono grupy młodzieżowe po tym jak pierwszy zespół przekazano spółce akcyjnej Motor.
– Mamy dosyć myślenia o wszystkim. Ciągle słyszymy tylko obietnice. Dzieciaki miały mieć na Mikołaja nowe stroje i do tej pory ich nie mają. Nikt nie dba o zapewnienie obiektów do treningów, za ich wynajem płacimy z własnej kieszeni – dodaje mama jednego z zawodników.
Co na to klub? – Nie mamy pieniędzy, bo w połowie ub. roku miasto zaprzestało finansowania nas, mimo, że rozliczyliśmy się z dotacji za pierwsze półrocze – wyjaśnia Paweł Żmuda, wiceprezes klubu.
A problemy z wynajęciem hali są spowodowane długami i tym, że MOSiR nie chce w tej sytuacji nawet słyszeć o rozmowie na ten temat, bo LKP nie jest wiarygodnym partnerem. Władze stowarzyszenia podkreślają, że wszystkie długi powstały za kadencji poprzedniego zarządu. A od lipca 2010 powoli wychodzi ono na prostą.
Smaczkiem całej sprawy jest fakt, że jesienią ub. roku rozgoryczeni sytuacją rodzice zażądali spotkania z zarządem LKP Motor. Do spotkania doszło, a w roli przedstawiciela klubu pojawił się, nie będący w jego władzach, Artur Czubacki, który został skazany przez sąd za udział w aferze korupcyjnej w polskim futbolu.
– Mąż poszedł na to spotkanie, bo ja byłam chora – mówi Beata Czubacka, prezes klubu. – Sytuacja była wówczas napięta, rodzice byli rozsierdzeni i nie chciałam żeby Paweł Żmuda rozmawiał z nimi sam – dodaje.
Były kierownik drużyny Motoru ma m.in. zakaz zajmowania się organizacją zawodów lub uczestniczenia w profesjonalnych zawodach sportowych. – Nie działamy w sporcie zawodowym tylko amatorskim. Poza tym mąż się niczym w klubie oficjalnie nie zajmuje. Nie róbmy afery z tego, że od czasu do czasu w czymś mi pomoże – stwierdza Czubacka.
Tymczasem w poniedziałek w klubie znów doszło do spotkania rodziców z zarządem. – Wytłumaczyłam im wszystko i myślę, że doszliśmy do porozumienia – uważa prezes. – Na razie usłyszeliśmy tylko kolejne deklaracje bez pokrycia i tak naprawdę to nie wiemy na czym stoimy, czekamy na konkrety – odpowiada jej Szacoń.
Na dziś zaplanowano kolejne rozmowy w sprawie przyszłości drużyny. Tym razem oprócz rodziców mają być na nich również sami piłkarze oraz nowy trener.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze