Reklama
Nowy trener Budowlanych Lublin: Nie oczekuję cudów
ROZMOWA Z Sebastianem Berestkiem, trenerem rugbystów Budowlanych Lublin
- 02.01.2014 22:13

• Trudno było zdecydować się na propozycję zarządu klubu i zostać trenerem Budowlanych?
- Nie była to łatwa decyzja. O mojej kandydaturze rozmowy w zarządzie trwały od pewnego czasu. Nasza sytuacja w tabeli nie jest za ciekawa, stąd rozważałem wszystkie argumenty za i przeciw. Prowadzę przecież kadetów naszego klubu, a w związku z objęciem seniorów, przybędzie mi obowiązków. Patrzę z optymizmem i nadzieją na nową moją pracę.
• Odnosił pan sukcesy z młodzieżą. Wymieńmy tylko niektóre: srebrny medal Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży z kadetami w 2010 roku, srebrny medal Mistrzostw Polski kadetów w rugby 7 w 2011 i brąz w 2010. Praca z seniorami różni się jednak od tej z młodszymi zawodnikami?
- Dlatego będę musiał się przestawić. Wchodzimy na wyższy poziom. Chcę dotrzeć do każdego zawodnika osobno oraz do wszystkich, jako zespołu. Najważniejszym zadaniem będzie zmobilizowanie każdego do pracy. Jeśli nie będziemy trenować, nie będzie wyników. W zajęciach z całym zespołem muszą uczestniczyć wszyscy gracze. Czasami będzie to trudne, z racji ich innych zajęć lub pracy, ale musimy znaleźć zadowalające wszystkich rozwiązanie.
• Będzie panu łatwiej dotrzeć do zawodników, przecież to pana koledzy z boiska?
- Większość z nich jest od mnie młodsza, wielu trenowałem w grupach młodzieżowych. Może być mi łatwiej. Tylko nieliczni, jak Jakub Jasiński są z mojego rocznika. Kuba z pewnością chętnie będzie służył pomocą, radą, rozmową. Młodsi już wcześniej zwracali się do mnie trenerze, więc raczej nie powinno być kłopotów z komunikacją.
• Jak będą wyglądać przygotowania do rundy wiosennej?
- Rozpoczęliśmy już 1 grudnia. Na razie są to zajęcia indywidualne w siłowni. Wspólne treningi zaczniemy 7 stycznia. Chcemy spotykać się minimum trzy razy w tygodniu. Czekają nas zajęcia w terenie: trening biegowy, lekkoatletyczny, doskonalenie techniki indywidualnej, taktyka. W międzyczasie będzie także siłownia. Pierwszy sparing, już pod koniec lutego, zagramy ze Skrą Warszawa.
• Ma pan trudne zadanie: wydostać się ze strefy barażowej. Nie będzie łatwo?
- Drużyna ma potencjał, co już pokazała jesienią. Czasami brakowało nam szczęścia, nieraz popełnialiśmy błędy, których być nie powinno. Wiosną potrzebujemy punktów, a nie ładnych meczów, jak z mistrzem Polski Lechią Gdańsk, ale przegranych, choć tylko jednym punktem. Najpierw musimy ograć Ogniwo Sopot i Orkana Sochaczew. Zawodnicy muszą mieć satysfakcję z gry i radość ze zwyciężania. Nie oczekuję cudów, oddalenie się od strefy spadkowej już będzie naszym sukcesem. Chcemy uratować ekstraligę dla Lublina i stać nas na to.
Reklama












Komentarze