Kibice obu drużyn od wielu lat przyjaźnią się, dlatego w sobotę na trybunach panowała sielankowa atmosfera. Dostosowali się do niej również piłkarze Hetmana Gołąb, którzy przespali pierwszą połowę. W drugiej połowie gra zaostrzyła się, a obie ekipy kończyły mecz mocno zdekompletowane.
Zawodnicy obu ekip znają się jak łyse konie i często spotykają się na stopie prywatnej. Moi zawodnicy chcieli potraktować ten mecz po przyjacielsku. Zapomnieli jednak, że nie da wygrać się spotkania nie grając na 100 procent swoich możliwości – powiedział Robert Makarewicz, opiekun Hetmana.
Gospodarze od pierwszego gwizdka dominowali na boisku i już w 22 min mogli cieszyć się z prowadzenia. Gola zdobył Marcin Olender, który ładnie uderzył w długi róg bramki Piotra Guzka. Na 2:0 podwyższył strzałem z rzutu karnego Michał Walendziak.
Po przerwie przyjezdni zaczęli grać już nieco lepiej. Dobre sytuacje mieli Jarosław Gowin i Mariusz Frączek, ale snajperzy Hetmana nie byli tego dnia najlepiej dysponowani. Piłkarze Hetmana mieli ułatwione zadanie, bo już od 60 min grali z przewagą dwóch zawodników – za czerwone kartki z boiska wylecieli Michał Zdunek i Bartłomiej Flisek.
Przewagę liczebną udało się wykorzystać dopiero po kwadransie, kiedy gola zdobył Bartosz Kleszczyński. Później jednak sędzia Marcin Kępowicz zaczął wyrzucać z boiska również graczy Hetmana.
– Moi zawodnicy byli sfrustrowani swoją przeciętna postawą i rósł w nich poziom agresji. Niestety, ale wybuch wystąpił w niewłaściwy sposób.
Co niektórzy dostali w szatni poważną burę za swoje zachowanie – powiedział Makarewicz. Sytuację na boisku uspokoił dopiero Walendziak, który w 82 min ustalił wynik spotkania.
Czarni Dęblin – Hetman Gołąb 3:1 (2:0)
Bramki: Olender (22), Walendziak (37 z karnego, 82) – Kleszczyński (75).
Czarni: Dudziński – Przybysz, D. Osojca, Krekora, Zdunek, Walendziak, Berliński (65 P. Osojca), Brzozowski (55 Bąkowski), Kubiak, Flisek, Olender (80 Kawka).
Hetman: Guzek – Bancerz (82 Chebda), Stolarek, G. Zjawiony, P. Dzido, Szczypa, R. Warda (72 Zdunek), Kleszczyński, D. Dzido, Frączek (75 P. Warda), Jarosław Gowin.
Żółte kartki: Walendziak, Berliński Zdunek, Flisek – Stolarek, D. Dzido, P. Dzido. Czerwone kartki: Zdunek (60 min za dwie żółte), Flisek (55 min za dwie żółte) – Stolarek (76 min za dwie żółte), D. Dzido (78 min za niesportowe zachowanie), P. Dzido (78 min za niesportowe zachowanie).
Sędziował: Kępowicz. Widzów: 500.
Transfery „last minute” ratują skórę trenerowi Wojciechowi Josiczowi. Dąbrowica zaczęła grać dopiero po sprowadzeniu Kamila Kozłowskiego i Mariusza Mazurka.
W niedzielę GKS odniósł drugie zwycięstwo z rzędu. Pierwszy z nich znakomicie spisywał się między słupkami, a drugi zdobył bramkę minutę po wejściu na boisko.
Mazurek wymanewrował całą linię defensywną gospodarzy i ładnym strzałem dał Dąbrowicy prowadzenie. Na prowadzenie przyjezdnych wyprowadził mocną „główką” Mariusz Sieńko.
W końcówce miejscowi próbowali odrobić straty, ale brakowało im piłkarskich umiejętności. Z kolei goście szukali swojego szczęścia w kontratakach. Jeden z nich, celnym strzałem zakończył Piotr Łubiarz i ustalił wynik meczu.
LKS Wierzchowiska – GKS Dąbrowica 1:3 (1:0)
Bramki: Witkowski (25) – Mazurek (47), Sieńko (55), Łubiarz (90).
Wierzchowiska: Rumiński – Wronka, Powęzka, Wardziński, Mróz, Augustyniak (60 Grzegorczyk), Nastulak, Ziętek, Kamiński, Witkowski, Krzak (65 Gorczyca).
Dąbrowica: Kozłowski – Denis, Josicz, Jaroszyński, Kubała (46 Wróbel), Sieńko, Łubiarz, Szewczyk, Bicki (75 Fularski), Kiedrzynek (80 Skiba), Kasprzak (46 Mazurek).
Żółte kartki: Powęzka, Wronka, Witkowski – Kubała, Wróbel. Sędziował: Reszka. Widzów: 50.
Komentarze