Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Ziemniaki? Tylko na własne ryzyko

W sprzedaży są ziemniaki, które po ugotowaniu na dobrą sprawę nie nadają się do jedzenia. Nic dziwnego. Nikt rolnika nie przekonuje do wprowadzenia lepszych odmian, nie sprawdza zawartości azotanów, a producenci często nie przestrzegają wymogów dotyczących nawożenia czy stosowania środków ochrony.
W naszym regionie przeważa uprawa ziemniaków na własny użytek lub do sprzedaży detalicznej. – Tymczasem powinno się zmienić myślenie o ich produkcji – uważa Wojciech Rysak z Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Końskowoli. – Tu najbardziej opłacalna jest produkcja nasienna. U nas jednak uprawia się je na wczesny zbiór, bo wtedy można dostać dobrą cenę. Jednak ci, co nastawiają się na ziemniaki konsumpcyjne lub dla przetwórstwa zawsze ponoszą jakieś ryzyko. Ich dochód będzie zależał od koniunktury. Być może dlatego jesienią rolnicy indywidualni dzwonią do mieszkań i sprzedają po worku, po dwa ziemniaków. Z ich niewielkich obszarowo upraw plonów starczy na potrzeby własne i na zaopatrzenie kilku domów w mieście. Albo na sprzedaż na miejscowym targu. – Jeśli idzie o sprzedaż w sieciach handlowych czy też na targowiskach, wciąż może się zdarzyć, że kupimy towar niedobry – mówi W. Rysak. – Nie ma konkretnych kryteriów jakościowych, a odbiorca się na tym z reguły nie zna. Nikt rolnika nie przekonuje do określonej produkcji, nie sprawdza się np. zawartości azotanów w ziemniakach, rolnicy często nie przestrzegają wymogów dotyczących nawożenia czy stosowania środków ochrony. Dlatego kupujemy ziemniaki, które po ugotowaniu na dobrą sprawę nie nadają się do jedzenia. Rynek detaliczny z reguły zna dwa \"rodzaje” ziemniaków – żółte albo białe. – W interesie rolnika powinno być, żeby dobrze sprzedać dobry towar – W. Rysak nie ma wątpliwości, że do kogoś, u kogo raz się kupiło zły towar, drugi raz się nie pójdzie. Jednak ten zły towar jest niestety u wielu… – Kiedyś spółdzielnie ogrodnicze organizowały zaopatrzenie i dokonywały selekcji – zauważa W. Rysak. – Teraz nikt nad tym nie panuje. Jedynie firmy produkujące np. frytki czy chipsy stawiają wymagania i sprawdzają jakość. A dziś zdarza się nawet, że ziemniaki pakowane do marketów ładnie wyglądają ale do niczego się nie nadają. U nas rolnik chce całą produkcję sprzedać, na świecie liczy się z tym, że część produkcji trzeba będzie np. przeznaczyć na paszę. O wartości kulinarnej decyduje przede wszystkim smak, odporność na ciemnienie miąższu, oraz konsystencja bulw. Ważna jest także związana zazwyczaj z odmianą i sposobem uprawy przydatność kulinarna. Duże firmy przetwórcze mają ponadto specyficzne wymagania dotyczące np. kształtu bulw, zawartości cukrów redukujących, jednolitości barwy miąższu, czy wchłaniania tłuszczu w procesie smażenia. Konsumenci z reguły nie potrafią powiedzieć, jakie chcą kupić, rolnicy nie oferują zbyt dużego wyboru.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama