Mecz w Dorohusku zapowiadał się na hit 11 kolejki. Kibice, którzy wybrali się na to spotkanie zobaczyli szybkie, ciekawe widowisko i aż siedem goli. Fani miejscowych mieli też powody do radości, gdyż Granica zainkasowała komplet punktów, strzelając zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry.
Przed starciem z liderem Victorią Żmudź gospodarze byli bardzo zmobilizowani. – To będzie dla nas, w tym momencie w rozgrywkach, najważniejszy mecz – przekonywał szkoleniowiec Granicy Stanisław Cybulski.
– Jeśli wygramy, nadal jesteśmy w grze. Nie stracimy kontaktu z czołówką tabeli i wciąż będziemy mogli snuć realne plany na włączeniu się do walki o IV ligę.
Z taką świadomością miejscowi wybiegli na boisko. Jakie było ich zdziwienie, kiedy już pierwsza akcja przyjezdnych przyniosła im gola. Szczęśliwym strzelcem był Norbert Grzegorzewski. Napastnik Victorii, już w 20 sekundzie, wykończył akcję zespołu i pokonał bramkarza gospodarzy.
Kto wie, jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby beniaminek ze Żmudzi poszedł za ciosem i strzelił drugą bramkę. – Mieliśmy szansę na podwyższenie rezultatu. Szkoda, że Mateusz Panasiuk nie doszedł do dobrego podania, otwierającego drogę do bramki Granicy – relacjonuje Piotr Moliński, trener Victorii.
Dobre zawody rozegrali w Victorii Kamil Olęder i Michał Jabłoński w Granicy. Dla pierwszego wyprawa do Dorohuska, podobnie jak dla Jarosława Kotowskiego, była powrotem na stare śmieci. Obaj, nie tak dawno grali w Dorohusku, skąd odeszli do klubu ze Żmudzi.
Jabłoński natomiast ustrzelił kolejnego hat-tricka. Przed tygodniem strzelił trzy gole rezerwom Startu Krasnystaw, w sobotę dokonał tego samego Victorii. Napastnik miejscowych najbardziej cieszył się z ostatniego trafienia, już w doliczonym czasie gry.
– Michał sam wygrał mecz dla Granicy – komplementuje piłkarza opiekun drużyny ze Żmudzi. – Jest niezły technicznie, w sobotę miał swój dzień. Wielokrotnie wymanewrował naszych obrońców i strzelał bramki.
To, że nie wygrali, goście mogą mieć pretensje wyłącznie do siebie. Przy remisie 3:3 Victoria miała dwie szanse na przechylnie szali na swoją korzyść.
– Po złym podaniu Erwina Olejniczaka, poszła kontra i straciliśmy czwartego gola. Bardziej sprawiedliwy byłby remis – przyznał trener Moliński.
Granica Dorohusk – Victoria Żmudź 4:3 (2:2)
Bramki: Jabłoński (24, 38, 90+2), Turewicz (68) – Grzegorzewski (1), Olęder (28 z karnego, 75).
Czerwona kartka: Patryk Ruszkiewicz (Granica) w 87 min, za drugą żółtą.
Granica: Kopeć – Krzysztof Ruszkiewicz, P. Ruszkiewicz, Jarosz, Malinowski, Sergijuk, Jenda, Konrad Ruszkiewicz, Turewicz, M. Olender (80 Łabęcki), Jabłoński.
Victoria: Wikło – Kotowski, Ciechoński, Jędruszak, Leśnicki (85 E. Olejniczak), Kapitan, Ostaszewski, Panasiuk (68 Szyszko), Olęder, R. Wagner, Grzegorzewski (70 Tymiński).
• Jak się traci gola już w 20 sekundzie meczu?
– To wszystko działo się tak szybko, że nawet nie bardzo wiedzieliśmy, co się dzieje. Najbardziej zaskoczony był Krzysztof Ruszkiewicz. To od niego odbiła się piłka, po strzale Grzegorzewskiego, i wpadła do naszej bramki. Gdyby nie było tego rykoszetu, nie byłoby gola.
• Mecz pokazał, że potrafiliście się podnieść po takim ciosie…
– Bardzo chcieliśmy wygrać z liderem. Do tego, to spotkanie miało także ważne znaczenie dla kilku chłopaków. Nie tak dawno Kamil Olęder i Jarek Kotowski grali w naszej drużynie. Teraz byli naszymi przeciwnikami. Odwrotna sytuacja była z Patrykiem Ruszkiewiczem, który ostatnio był na wypożyczeniu w Żmudzi.
• Chyba możecie być spokojni o końcowy wynik, mając w swoich szeregach Michała Jabłońskiego?
– Dosyć długo Michał nie mógł znaleźć swojego rytmu. W końcu zaczął strzelać gole, co nas bardzo cieszy. Zamiast hat-tricka, na jego koncie w sobotę mogło w być w sumie pięć bramek. Zmarnował jednak dwie dobre okazje.
Komentarze