Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Kompromitacja za kompromitacją. Co się dzieje w Starcie Lublin?

Przed sezonem zakładaliśmy, że po pięciu kolejkach możemy mieć na koncie tylko jedno zwycięstwo. A mamy dwa, dlatego nie widzę żadnego problemu – powiedział Cezary Wicha. Podejście prezesa Startu Lublin trudno zrozumieć tym bardziej, że drużyna wygrała z dwoma beniaminkami – AZS Kutno i MOSiR Krosno – w bardzo słabym stylu.
W meczach wyjazdowych dyspozycja Startu jest kompromitująca. W ostatnią sobotę podopieczni Dominika Derwisza przegrali różnicą 38 punktów z Rosą Radom. – I co z tego? Przecież w Rosie występuje wielu zawodników z przeszłością w ekstraklasie – bagatelizuje Wicha. – Nasza gra opiera się na pięciu zawodnikach. W ciągu tygodnia rozegrali trzy mecze, w którym każdy z nich zaliczył blisko 30 minut. Mieli prawo odczuwać zmęczenie – usprawiedliwiał przegraną w Radomiu Dominik Derwisz, trener Startu. Terminarz ligi był jednak znany od dawna, a mimo to nie zadbano o sprowadzenie dobrego rozgrywającego czy centra. Dopiero w ostatniej chwili udało się zakontraktować Kamila Michalskiego, który od razu stał się zawodnikiem pierwszej piątki. Zastanawia natomiast zasadność transferów Rafała Sobiły i Adama Pawelca. Pierwszy z nich miał grać na „jedynce”, ale okazał się typową „dwójką”. Dla niego ten poziom to na razie za wysokie progi. Z kolei Pawelec w tym sezonie na boisku przebywał niewiele ponad 40 minut. W tym czasie zdobył zaledwie jeden punkt i zanotował dwie asysty. Taki dorobek jest dyskwalifikujący dla rozgrywającego. Prawdziwej szansy do tej pory nie dostał Mateusz Gazarkiewicz, który przyszedł do „czerwono-czarnych” ze Znicza Jarosław. – Potrzebujemy wzmocnień, ale nie mamy pieniędzy – powiedział Wicha. Działacze Startu powinni sobie jednak sami pluć w brodę, bo zamiast trzech przeciętnych koszykarzy, mogli zatrudnić jednego, ale wartościowego zawodnika. Poziom sportowy drużyny podniósłby się, a ewentualne braki kadrowe na treningach można byłoby uzupełniać zdolną młodzieżą. Martwi również fatalna skuteczność „czerwono-czarnych”. W tym sezonie zespół ma poważny problem ze zdobyciem 50 punktów w meczu. Niestety część zawodników nie może skupić się wyłącznie na treningach. Sergiusz Prażmo przez kilka tygodni miał głowę zaprzątnięta przygotowaniami do ślubu, Adam Myśliwiec jest mocno zaaferowany studiami, a kilku innych koszykarzy przychodzi na zajęcia po ośmiu godzinach pracy. – Niestety, ale nie trafiłem z formą. Zdaję sobie sprawę, że mogę dawać tej drużynie znacznie więcej – przyznał Michał Aleksandrowicz, jeden z tych, którzy na początku sezonu najbardziej rozczarowują. I nie ma się dziwić, że kibice nie chcą płacić za towar tak słabej jakości. Widać to po systematycznie spadającej frekwencji na meczach ligowych Startu. Jeżeli lublinianie nie wygrają w sobotę z Sudetami Jelenia Góra, to może okazać się, że w kolejnym spotkaniu będą grali przy opustoszałych trybunach.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama