Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Z czipem, ale bezdomny. Pies drugi raz trafił do schroniska

Pies znaleziony nad jeziorem Krasne już drugi raz trafił do schroniska dla bezdomnych zwierząt. Chociaż pod skórą ma czip z numerem, nie można dotrzeć do jego właściciela.
Z czipem, ale bezdomny. Pies drugi raz trafił do schroniska
Pies został odłowiony na terenie gminy Puchaczów i odwieziony do schroniska w Nowodworze (Czytelnicz
Pies błąkał się w okolicy szkoły nad jeziorem Krasne. Odnalazła go w tym miejscu pani Ewa, która często przyjeżdża do swojego domu w tej okolicy. – Kiedy go zobaczyłam, był bardzo wychudzony. Zostawiłam mu trochę suchej karmy, którą miałam w samochodzie i pojechałam do domu. Zawiadomiłam Fundację Lubelska Straż Ochrony Zwierząt – relacjonuje kobieta. Nie mogła go zabrać do domu, bo ma dwa psy. – Pies trafił do schroniska w Nowodworze. Tam okazało się, że jest zaczipowany. Dowiedzieliśmy się, że był w schronisku w Lublinie i we wrześniu został adoptowany – podkreśla pani Ewa. – Zdziwiłam się, bo myślałam, że skoro jest zaczipowany, to schronisko coś z tym zrobi. Ale nie chcieli ani mnie, ani Fundacji podać danych osoby, która go adoptowała. Fundacja Lubelska Straż Ochrony Zwierząt potwierdza, że wielokrotnie zwracała się z prośbą o dane osoby, która zabrała psa ze schroniska w Lublinie. – Problem polega na tym, że pies był adoptowany, potem wychudzony trafił do schroniska w Nowodworze, więc za długo w tym nowym domu nie pobył – mówi Aleksandra Lipianin-Białogrzywy z Fundacji. Tymczasem według Ustawy o ochronie zwierząt, porzucenie psa jest znęcaniem się nad nim. – Można to zgłosić na policję lub bezpośrednio do prokuratury i tak pewnie zrobimy – zapowiada Aleksandra Lipianin-Białogrzywy. Pracownicy lubelskiego schroniska dobrze znają ten przypadek. Jak informują, szukali właściciela pod adresem zameldowania. – Kierowca był dwa razy pod tym adresem i nikogo nie zastał. Nikt nie odbiera też telefonu – mówi Bożena Kiedrowska, dyrektor schroniska w Lublinie. – W umowie adopcyjnej oprócz adresu zameldowania właściciel podał też adres zamieszkania w Kolonii Białka – dowiedzieliśmy się od Marcina Gilety, pracownika schroniska. Tego adresu nikt jednak nie sprawdził. – Nie mamy środków, żeby to robić – wyjaśnia. Dane osoby, która adoptowała psa, schronisko może przedstawić tylko policji. – Gdyby pies trafił do nas, wtedy my zgłosilibyśmy sprawę na policję. Dlatego powinna to zrobić gmina, na terenie której pies został znaleziony – podpowiada Gileta. Zdjęcie i informację o psie przekazaliśmy gminie Puchaczów. Do sprawy wrócimy.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama