Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Rafał Turczyn, wychowanek AMSPN Hetman: Stęskniłem się za najbliższymi

Rafał Turczyn wyjechał z Zamościa jako dziewiętnastolatek na początku 2009 roku. Przez trzy sezony był podstawowym zawodnikiem klubów z Podkarpacia: Resovii Rzeszów i Stali Stalowa Wola. Niedawno postanowił jednak zamienić drugą ligę na zamojską klasę okręgową i wrócić do AMSPN Hetman Zamość, którego jest wychowankiem.
• Jesienią, podobnie jak w poprzednim sezonie miał pan pewne miejsce w składzie Stali Stalowa Wola. Czyżby klub z Podkarpacia nie wywiązywał się z zobowiązań kontraktowych? – Nie było żadnych poślizgów w wypłatach. Nie miałem też konfliktu z prezesem, trenerem ani kimkolwiek innym w drużynie. Po prostu jako młody chłopak wyjechałem z domu, mocno stęskniłem się za najbliższymi i teraz chciałbym pobyć z nimi przynajmniej przez pół roku. • Zwiąże się pan z AMPSN Hetman Zamość tylko na sześć miesięcy? – Kontrakt ze Stalą Stalowa Wola obowiązuje mnie do końca 2013 roku. W klubie niechętnie zgodzili się na moje odejście, ale byli wyrozumiali, wiedzieli, że to dla mnie bardzo ważne i zgodzili się na półroczne wypożyczenie. Zresztą, nie ma jeszcze stuprocentowej pewności, że trafię do Hetmana. Najpierw muszę dogadać się z prezesem (Marcinem Łysiem – red.). Mam też inne oferty, ale gra w zamojskim klubie jest w tej chwili moim priorytetem. • Zamiana drugiej ligi na klasę okręgową to lokalny patriotyzm czy brak ambicji? – Kto mnie zna, nie powie, że brakuje mi ambicji. Nigdy nie narzekałem na brak gry. W Hetmanie, Resovii i Stali zawsze byłem podstawowym zawodnikiem. W dużej mierze dlatego, że dawałem z siebie wszystko na treningach i w meczach, nigdy się nie oszczędzałem. Zresztą, inni to doceniają. Najlepszy dowód, że dostałem nominację na najlepszego sportowca Podkarpacia w plebiscycie "Echa Dnia”. Ostatnio uleciała gdzieś jednak radość z gry. Myślę, że w rodzinnych stronach łatwiej mi będzie ją odzyskać. • We wtorek po raz pierwszy od kilku lat weźmie pan udział w treningu Hetmana. Ilu grających tam dzisiaj piłkarzy pamięta pan z boiska? – Znam wszystkich, poza najmłodszymi. Za trenerów Cecherza (Przemysława – red.) i Palika (Czesława – red.) grałem m.in. z Kamilem Grelą, Przemkiem Kitą czy Michałem Kiecaną. Dlatego nie będę miał problemów z aklimatyzacją w szatni. • W Zamościu spotka się pan też z trenerem Robertem Wieczerzakiem. – Pod jego wodzą przeszedłem przez wszystkie młodzieżowe szczeble. Sporo mu zawdzięczam i mam nadzieję na dalszą owocną współpracę. • Po rundzie jesiennej Hetman jest liderem zamojskiej okręgówki. Awans do czwartej ligi jest o krok. – Wiem, że przewaga nad resztą stawki jest naprawdę duża. Zresztą świetnie znam możliwości chłopaków, grających w Hetmanie. Jestem przekonany, że mimo luzu, jaki mamy, wiosną wszyscy dadzą z siebie "maksa” w każdym meczu. Nie będzie żadnego odpuszczania. • Działacze Hetmana mają ambitne plany. Chcieliby wywalczać awans rok po roku, aż do drugiej ligi. To realny scenariusz? – Jeżeli znajdą się pieniądze, sponsorzy zainteresują się klubem, to jak najbardziej. W Zamościu jest olbrzymie zapotrzebowanie na piłkę, ale z kasą zawsze były problemy. To zresztą jedyny powód dla którego trzy lata temu odszedłem z Hetmana. Bo sympatie, sympatiami, ale jakoś trzeba się było utrzymać. • Bierze pan pod uwagę pozostanie w Zamościu na dłużej niż pół roku? – Nigdy nie mów nigdy. Na razie chcę pograć tu przez sześć miesięcy, odzyskać radość z gry, a potem zobaczymy. Nie wykluczam żadnej możliwości, z pozostaniem w Hetmanie i powrotem do Stali włącznie.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama