Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Lublin: Hostele powstają, jak grzyby po deszczu. "Nie żałuję otwarcia interesu"

Jak grzyby po deszczu powstają w mieście nowe hostele. A jeszcze niedawno brak taniej bazy noclegowej był wskazywany przez turystów jako jedna z większych wad Lublina
Lublin: Hostele powstają, jak grzyby po deszczu. "Nie żałuję otwarcia interesu"
- Nie żałuję otwarcia interesu - mówi Karol Jemioł, właściciel hostelu Lolek działającego od maja przy ul. Bernardyńskiej. W sezonie letnim nie miał problemu z zapełnieniem miejsc. - W lecie podróżuje bardzo wielu ludzi, którzy potrzebują tylko noclegu i nie mają żadnych wygórowanych potrzeb. Latem miejsca są obłożone. Ale poza sezonem Lublin nie jest jednak tak atrakcyjnym miejscem dla turystów. Nie jest to ani Kraków, ani Gdańsk.

- Do Lublina nikt w zimie za bardzo nie przyjeżdża - potwierdza Tomasz Daniłoś, który Folk Hostel przy Krakowskim Przedmieściu prowadzi od 2012 roku.
Daniłoś przyznaje, że klientów najwięcej jest w trakcie odbywających się w Lublinie festiwali. - Przyjeżdża na nie bardzo dużo osób. Jarmark Jagielloński i Carnaval Sztuk-Mistrzów to dwa wydarzenia, które przyciągają najwięcej osób - mówi pan Tomasz.

- Wtedy jest naprawdę bardzo duże zainteresowanie - przyznaje Anna Koteczki, menadżerka hostelu Cent przy Ewangelickiej. - W okresie takich imprez kulturalnych miejsca w hostelu mamy zarezerwowane z dużym wyprzedzeniem. Już około kwietnia mamy zajęte większość terminów na letnie wydarzenia.
Zdecydowana większość osób nocujących w hostelach rezerwuje miejsca przez internet. Ludzie, którzy przychodzą "z ulicy” też się zdarzają, choć stosunkowo rzadko.

Polacy, Rosjanie i Ukraińcy

Hostele żyją głównie z weekendów.

- Hotele mają największe obłożenie od poniedziałku do piątku, bo tam są klienci biznesowi. Natomiast w hostelach jest to sytuacja odwrotna, większość noclegów to piątek-niedziela lub piątek-poniedziałek -mówi pani Anna.

Wśród klientów hostelu Folk dominują Polacy, a wśród obcokrajowców Ukraińcy. - Mamy klientów w każdym wieku, nie ma jakiejś wiodącej grupy wiekowej - stwierdza Daniłoś. Z kolei w Lolku mniej więcej połowa klientów to Polacy, a połowa goście z zagranicy.

- Przeważają Ukraińcy i Rosjanie - mówi szef hostelu. - Dla Rosjan jesteśmy bardzo często pierwszym przystankiem w drodze na wakacje, na przykład na Węgry albo do Grecji. Podobnie dla mieszkańców dalszej części Ukrainy, jak choćby Dnietropietrowska.

Studenci

- Z usług naszego hostelu korzystają w dużym stopniu również studenci zaoczni przyjeżdżający do Lublina - dodaje Anna Koteczki. - Lokalizacja w centrum to dobre miejsce i dla gości przyjeżdżających w celach turystycznych i dla studentów, bo blisko jest i na miasteczko akademickie, i na Stare Miasto, i do takich atrakcji jak dyskoteki. Biorąc pod uwagę to, że hostele nie są obiektami skategoryzowanymi i nie ma ściśle określonych standardów, to istotnym czynnikiem dla klienta jest czystość.

Jeszcze niedawno brak taniej bazy noclegowej wskazywany był jako jeden z głównych mankamentów lubelskiej turystyki. Widać to choćby w badaniach przeprowadzonych w 2013 r. na zlecenie miasta przez UMCS. Ceny noclegów były najgorzej ocenionym przez ankietowanych turystów aspektem pobytu w Lublinie. Dziś w mieście działa aż sześć hosteli.

- Wydaje mi się, że im więcej będzie hosteli przybywać, tym będzie trudniej - komentuje prowadzący Folk Hostel. - Powstaną jeszcze dwa - trzy i rynek się wysyci.

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama