Drogowcy zostawili jeden dom przy obwodnicy. Nie da się w nim żyć
Grzegorz Lepiarz z niepokojem patrzy na zmieniający się krajobraz wokół jego nowego domu. Po budynkach sąsiadów zostały tylko gruzowiska. Jego też mieli wywłaszczyć, ale drogowcy zmienili plany. Został sam.
- 22.03.2012 20:46

Miała to być inwestycja życia. – Budowę domu rozpoczęliśmy w 2002 roku, kiedy nikt nie słyszał o obwodnicy Lublina. Wybraliśmy działkę we wsi Długie, tuż przed osiedlem Borek. Dobry dojazd do Lublina, niezbyt droga ziemia. To miało być nasze miejsce na ziemi. Powoli budowaliśmy dom. Niestety, w 2007 lub 2008 dostałem mapę, z której wynikało, że już prawie gotowy dom będzie przejęty pod obwodnicę, pójdzie do wyburzenia. Wykończenie domu wyhamowałem, czekając na decyzję drogowców o przejęciu nieruchomości – opowiada Grzegorz Lepiarz.
Sytuacja jednak się zmieniła. Dwa lata temu przyszło kolejne pismo. – Okazało się, że plany drogowców uległy modyfikacji i moja posesja zostaje. Do wywłaszczenia idzie tylko niewielki fragment mojej działki, pod drogę serwisową. Teren objęty wywłaszczeniem kończy się na mojej siatce, od strony osiedla Borek – opowiada zrozpaczony pan Grzegorz.
Obok posesji Grzegorza Lepiarza powstanie ruchliwy węzeł Włodawa. Mało tego. Tuż za miedzą jest planowany olbrzymi zbiornik na deszczówkę spływającą z drogi. – Nie dość, że na wysokości okien będą miał duży ruch, to za miedzą powstanie bajoro. Wolę nie myśleć, co się będzie działo latem. Smród i miliony komarów – dodaje.
Drogowcy jednak twierdzą, że nieruchomość Lepiarza nigdy nie była w całości ujęta w planach wywłaszczeniowych. – Pod inwestycję zostanie przejęty mniejszy niż pierwotnie planowano fragment działki, od strony drogi Lublin–Łęczna. Potwierdzam, że w sąsiedztwie tego budynku powstanie zbiornik na wody opadowe – mówi Krzysztof Nalewajko, rzecznik prasowy GDDKiA w Lublinie.
Sąsiedztwo obwodnicy i zbiornika negatywnie wpłynie na wartość nieruchomości pana Grzegorza. – Jeżeli chodzi o budynek o charakterze mieszkalnym, to jego wartość spadnie o 30 proc. To nie oznacza jednak, że jest niesprzedawalny – mówi Lech Guzowski, współwłaściciel agencji nieruchomości Guzowski-Gozdecki z Lublina.
– Ten pan może się starać o wykup tzw. resztówki. Będzie to możliwe, jeśli rzeczoznawca wyda opinię, że po wykupieniu części działki pod inwestycje, reszta nie będzie mogła być użytkowania, tak jak dotychczas – tłumaczy Krzysztof Nalewajko.
Grzegorz Lepiarz zapowiada, że będzie walczył. – Wielokrotnie pisałem do drogowców i Urzędu Wojewódzkiego (wojewoda prowadzi przejmowanie gruntów i nieruchomości na mocy ZRID pod budowę S17 – przyp. red.) z prośbą o wykup mojej posesji. Niestety, zawsze otrzymywałem odmowę. Teraz zostałem sam jak palec – mówi Grzegorz Lepiarz, który chce walczyć o swoje nawet w Strasburgu.
Reklama













Komentarze