Koszykarki AZS UMCS Lublin za niespełna dziesięć dni rozpoczną rywalizację w grupie mistrzowskiej I ligi
AZS UMCS Lublin zakończył zasadniczą fazę rozgrywek. Teraz akademiczki mają czas na spokojne treningi i przygotowanie do rywalizacji w grupie mistrzowskiej
- 16.01.2014 18:00

Przed rozpoczęciem sezonu zarząd AZS UMCS wyznaczył koszykarskiej drużynie kobiet jasny cel - awans do ekstraligi.
Zespół, zbudowany latem właściwie od zera, mimo problemów z brakiem zgrania, od inauguracyjnej kolejki rozpoczął zwycięski marsz. W sumie z szesnastu spotkań w grupie A pierwszej ligi, wygrał dwanaście, cztery razy schodząc z parkietu pokonany.
Aż trzy z czterech porażek lublinianki odniosły jednak w słabszym niż obecnie składzie personalnym. W zimowym okienku transferowym zespół wzmocnił się dwoma klasowymi zawodniczkami - Karoliną Stanek oraz Barbarą Głocką. O tym, jak wzrosła klasa ekipy, można było przekonać się choćby w ostatni weekend podczas minimalnie przegranego rewanżu z MKK Siedlce.
- Dzięki pozyskaniu Basi i Karoliny mamy już siedem czy osiem zawodniczek, stale wykorzystywanych w rotacji. To daje dziewczynom możliwość odpoczynku i sprawia, że cały czas jesteśmy na świeżości - tłumaczy trener Sławomir Depta.
Wydawało się, że w dalszej fazie rozgrywek akademiczki będą jeszcze mocniejsze. Do koleżanek miała dołączyć Daria Cybulak, która dochodzi do siebie po poważnej kontuzji. Niestety, w tym sezonie nie będzie w stanie pomóc zespołowi w walce o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.
- Rehabilitacja Darki mocno się przeciągnęła. Ten sezon na pewno ma już z głowy. W tej chwili wszyscy ściskamy za nią kciuki, żeby jeszcze w ogóle wróciła do sportu - informuje Depta.
Przed jego podopiecznymi jeszcze tygodniowa przerwa w rozgrywkach. Do rywalizacji powrócą w weekend 25/26 stycznia, kiedy ruszy grupa mistrzowska. AZS UMCS przystąpi do niej z dziewięcioma punktami.
- Gdybyśmy ograli w sobotę MKK, byliśmy na drugim lub trzecim miejscu. Teraz, w zależności od rozstrzygnięć w ostatniej kolejce fazy zasadniczej, będzie to czwarta lub piąta pozycja - zdradza swoje wyliczenia Depta.
Prowadzony przez niego zespół musi znaleźć się w czołowej czwórce pierwszej ligi, żeby wywalczyć awans do play-off. Najlepiej, żeby to było miejsce drugie lub trzecie, co w barażu o awans pozwoli prawdopodobnie uniknąć najmocniejszej w stawce ekipy z Siedlec.
- Z MKK chętnie spotkamy się w finale - śmieje się Depta.
Wie co mówi. Wówczas jego podopieczne mogłyby zagrać już na luzie, bo stawką byłoby jedynie wygranie ligi. Awans wywalczą przecież obaj finaliści.
Reklama













Komentarze