Z bialskiej okręgówki może nie spaść żaden zespół. Lutnia powalczy o awans do IV ligi
Już na początku rozgrywek okazało się, że zespoły z bialskiej okręgówki mogą być spokojne o ligowy byt w przyszłym sezonie. Przy korzystnych rozstrzygnięciach w IV lidze, żadna drużyna z jej zaplecza nie zostanie zdegradowana do A klasy. Wszystko za sprawą Lesovii Trzebieszów, która nie przystąpiła do rundy rewanżowej.
- 07.04.2012 16:08

W myśl regulaminu rozgrywek Bialskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej do IV ligi awansuje mistrz klasy okręgowej.
– Z kolei z A klasy do okręgówki awansują w naszym okręgu dwa najlepsze zespoły, czyli mistrz i wicemistrz – tłumaczy Ewaryst Gasiewicz, sekretarz BOZPN. W takiej sytuacji potrzebne są dwa wolne miejsca w sezonie 2012/13 w okręgówce.
Zwolnią się one po awansie mistrza i spadku ostatniego zespołu do A klasy. W drugim przypadku sprawa już się rozstrzygnęła w przerwie zimowej. Stało się tak w momencie wycofania się z rozgrywek Lesovii Trzebieszów. Powodem takiej decyzji klubu były kłopoty finansowe.
– Nie udało się pomóc. Rozmawialiśmy z wójtem Trzebieszowa. Ostatecznie, co jest bardzo przykre dla sportu w naszym regionie, Lesovia nie przystąpiła do rundy rewanżowej – mówi Witold Wójtowicz, prezes BOZPN.
Po zakończeniu rozgrywek zespół zostanie przesunięty o dwie klasy rozgrywkowe. Przy takim scenariuszu żadna z drużyn nie spadnie do A klasy.
Czy w takiej sytuacji zespoły znajdą motywację do walki o zwycięstwa? – Żadna z drużyn nie może spocząć na laurach – twierdzi Gasiewicz. – Wariant bezpieczny może zostać zachwiany, jeśli mistrz klasy okręgowej, z różnych powodów, nie zdecyduje się na grę w IV lidze. A także, gdy rezerwy Podlasia Biała Podlaska spadną do klasy okręgowej. W pierwszej wersji do A klasy spadnie ostatni zespół, w drugim – także przedostatni.
Co o tym sądzą zainteresowane kluby? – Stać nas na wywalczenie awansu i chcemy tego dokonać – zapewnia Michał Kwiecień, trener Lutnii Piszczac, lidera bialskiej okręgówki. Mistrz jesieni, już w pierwszej kolejce, za sprawą przegranej wicelidera Victorii Parczew, powiększył nad nią przewagę do 10 punktów.
– Jeszcze nigdy nie graliśmy w IV lidze, choć kilka razy byliśmy bliscy wywalczenia awansu – tłumaczy Dariusz Melanowicz, prezes Lutni. I dodaje: – Mamy obiecane w Urzędzie Gminy, że zostaną zaspokojone potrzeby finansowe na grę na wyższym szczeblu rozgrywkowym.
– Zdajemy sobie sprawę, że nikt może nie spaść – mówi Jarosław Pieńkus, szkoleniowiec Orkana Wojcieszków, zajmującego ostatnie miejsce w tabeli.
– Nie jest to komfortowa sytuacja dla piłkarzy i trenera. Dlatego bardzo ubolewam, że Lesovia wycofała się, to był niezły zespół. W każdym meczu chcę grać o zwycięstwo i taką ideę staram się zaszczepić zawodnikom. Zajmowane obecnie miejsce nie satysfakcjonuje nas i zamierzamy je opuścić.
Reklama













Komentarze