Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dlaczego mecz Motoru z Jeziorakiem nie został przełożony? Kulisy sprawy

Piłkarze Jezioraka Iława w drodze do Lublina dowiedzieli się, że ich kolega z zespołu Iwo Zubrzycki nie żyje. Wyszli na boisko, ale chwilę po rozpoczęciu gry wrócili do szatni.
Dlaczego mecz Motoru z Jeziorakiem nie został przełożony? Kulisy sprawy
Załamani piłkarze Jezioraka Iława opuścili boisko po minucie (DARIUSZ MIĄCZ/MOTOR.LUBLIN.PL)
Iwo Zubrzycki zaginął w nocy z 29 na 30 kwietnia. Po pięciu dniach rodzina zgłosiła sprawę na policji. Od początku przypuszczano, że zawodnik mógł utonąć w Małym Jezioraku, w pobliżu którego był ostatnio widziany. W sobotę (12 maja) rano zauważono w jeziorze dryfujące ciało. Najbliżsi rozpoznali Zubrzyckiego. – Ta tragiczna wiadomość zastała nas w drodze na mecz, gdy byliśmy w okolicach Warszawy – opowiada Piotr Zajączkowski, trener Jezioraka. – Podjęliśmy decyzję, że jedziemy do Lublina i na miejscu uzgodnimy z delegatem, czy spotkanie się odbędzie. Moi zawodnicy byli w bardzo złym stanie psychicznym, nie myśleli o piłce. Dlatego nie rozegraliśmy meczu – wyjaśnia szkoleniowiec. Goście początkowo próbowali przełożyć spotkanie na inny termin. Wystosowali prośbę do PZPN, aby mecz odbył się w środę, 23 maja. W piłkarskiej centrali dowiedzieli się jednak, że nie ma możliwości gry pomiędzy dwoma ostatnimi kolejkami, które obligatoryjnie odbywają się w tym samym czasie. Pozostała tylko jedna opcja – Motor gra ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki w przedostatniej, 33 kolejce, gdy oba zespoły pauzują, a w najbliższą środę, 16 maja, lublinianie zamiast jechać na Mazowsze, podejmują u siebie w przełożonym spotkaniu Jezioraka. – Rozmawiałem z działaczami Świtu, którzy wstępnie zgodzili się na takie rozwiązanie. Wtedy prezes Motoru zażądał od nas pokrycia kosztów organizacji sobotniego meczu, który się nie odbył. Ja rozumiem, że pieniądze są ważne, ale w takiej ekstremalnej sytuacji, gdy ginie człowiek, powinny zejść na dalszy plan. Mam trochę żalu do lubelskiego działacza – mówi Kazimierz Paluszkiewicz, dyrektor Jezioraka. – Oczywiście, łącze się w bólu z ekipą z Iławy, ale jestem prezesem spółki akcyjnej i nie mogę narażać jej na straty. Zaproponowałem, żeby Jeziorak pokrył koszty organizacji meczu, który się nie odbył, ale gdy powiedziałem, o jakie pieniądze wstępnie chodzi, to stwierdzili, że ich nie stać. Nas też nie – wyjaśnia Robert Kozłowski, prezes Motoru. Piłkarze obu drużyn wyszli na boisko. Goście zaczęli mecz, ale po kilku sekundach zeszli do szatni, a sędzia Paweł Płoskonka odgwizdał walkower dla lublinian. – Szkoda, że wszystko potoczyło się w ten sposób. Będę próbował rozmawiać jeszcze z PZPN, żeby ten mecz spróbować rozegrać w innym terminie – zapewnia dyrektor Jezioraka. Ostateczna decyzja zostanie podjęta na wtorkowym posiedzeniu Wydziału Gier PZPN.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama