Reklama
Michał Wilkołek, były bramkarz Lewartu: \"Benefis moim marzeniem\"
Przypałętał się kolejny uraz kolana, który zbiegł się z moją przeprowadzką. Teraz mieszkam w Nowym Sączu. Gdyby nie to, pewnie nadal byłbym w Lewarcie. Mam jednak dopiero 33 lata, więc chętnie jeszcze pograłbym w piłkę - mówi Michał Wilkołek, były bramkarz Lewartu Lubartów.
- 24.06.2012 18:17

• Jak zaczynał pan przygodę z piłką?
– W Górniku Łęczna, choć właściwie to był Górnik Lublin, bo trenowaliśmy w Lublinie, przy Gimnazjum nr 16. Moim pierwszym szkoleniowcem był Arek Wawer. Bardzo wiele mu zawdzięczam, ukształtował mnie jako piłkarza i człowieka.
• Kariera Michała Wilkołka mogła potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie kontuzje.
– Kiedy grałem w Górniku Łęczna poważnie uszkodziłem kolano. Musiałem przerwać grę w piłkę. Wróciłem dopiero po kilku latach, już do Piaskovii, gdzie ściągnął mnie były trener z juniorów. Później były: LKS Wierzchowiska, Orły Kazimierz Dolny, Wisła Puławy, Victoria Łukowa Chmielek, Chełmianka Chełm i Lewart.
• Spędził pan w Lubartowie trzy sezony, jak wspomina pan ten czas?
– Bardzo fajnie. W zespole była wspaniała atmosfera, świetnie dogadywaliśmy się z kolegami i trenerami, dlatego choć sprawy organizacyjne pozostawiały sporo do życzenia, to dawaliśmy radę i wspólnie pokonywaliśmy wszelkie niedogodności.
• Dlaczego zdecydował się pan przerwać treningi?
– Przypałętał się kolejny uraz kolana, który zbiegł się z moją przeprowadzką. Teraz mieszkam w Nowym Sączu. Gdyby nie to, pewnie nadal byłbym w Lewarcie. Mam jednak dopiero 33 lata, więc chętnie jeszcze pograłbym w piłkę. Kto wie, może uda się pokopać jeszcze trochę w jakiejś niższej lidze w Małopolsce. Chętnie połączyłbym to z trenowaniem młodzieży.
• Lewart w zakończonym właśnie sezonie miał walczyć o awans, ale ostatecznie nie udało się stanąć nawet o podium. Można było ugrać coś więcej?
– Myślę, że zespół zajął optymalne miejsce. Wiadomo, każdy by chciał grać o najwyższe cele, ale nie zawsze się da. Zresztą, sądzę że znacznie silniejszy zespół w Lubartowie był w poprzednim sezonie. Gdyby nie słaba jesień, awansowalibyśmy wówczas do trzeciej ligi. Ale zanim działacze zaczną poważnie myśleć o promocji do wyższej ligi, muszą poukładać sprawy organizacyjne. Ostatnio w Lubartowie powstał MOSiR, może teraz trochę się poprawi. Bo nie ma co się oszukiwać, baza jest w tej chwili bardzo słaba.
• Skąd pomysł na zorganizowanie benefisu?
– Marzyłem o tym już od dawna. Z pomocą zaoferowali się Piotrek Podleśny, który był kiedyś w Lewarcie wiceprezesem i szef klubu Janusz Mitura. Myślę, że uda się zrobić coś fajnego. Już teraz wszystkich serdecznie zapraszam na najbliższą sobotę, atrakcji na pewno nie zabraknie.
30 czerwca na stadionie Lewartu Lubartów przy ul. Parkowej odbędzie się benefis Michała Wilkolka. W ten sposób wieloletni bramkarz \"biało-niebieskich” zamierza pożegnać się z kibicami i podziękować im za doping.
O godzinie 11 rozpocznie się turniej piłkarski w którym wystąpią zespoły: Górnik 1979 Łęczna, Lewart Lubartów, Przyjaciele Wilka oraz Trenerzy Wilka.
W składzie trenerów zagrają miedzy innymi: Marek Wawer, Henryk Grodecki, Zbyszek Pająk, Jacek Fiedeń, Stanisław Cybulski, Janusz Kleszczyński, Arkadiusz Smolarz i Jacek Magnuszewski.
Natomiast w drużynie kolegów zobaczymy: Roberta Mirosława, Dominika Budzyńskiego, Kamila Droba, Adama Kamolę, Sławomira Tatysiaka, Adama Mroza, Marka Grzywnę, Marcina Kowalskiego, Piotra Skrzypczyńskiego, Rafała Wiącka, Dawida Pożaka i wielu innych.
Cała impreza jest organizowaną pod nazwą \"Nosił Wilk razy kilka, ponieśli i Wilka”, mecze będą rozgrywane w systemie każdy z każdym 2x20 minut.
Reklama













Komentarze