Urządzają wyścigi na budowie obwodnicy
Pani Katarzyna ze Świdniczka ma już dość hałasu. Przez cały dzień słyszy ciężkie maszyny budujące ekspresówkę. A po południu przyjeżdżają motocrossowcy
- 25.07.2012 19:07

Pierwszy raz na placu budowy pojawili się kilka tygodni temu. – Od kiedy drogowcy odgarnęli ziemię i wyrównali teren, zaczęły się popisy. Codziennie po południu po budowie szaleje kilku motocyklistów. Hałas jest nie do zniesienia – mówi pani Katarzyna, która mieszka 150 metrów od budowanej drogi.
Na taki sam problem skarżą się mieszkańcy ulic Pliszczyńskiej i Łysakowskiej w Lublinie. – Gdy tylko budowlańcy zaparkują swój sprzęt, to zaraz pojawiają się motocykliści. I tak codziennie. A przecież każdy ma prawo do chwili spokoju – dodaje mieszkaniec ulicy Łysakowskiej. – A najgorzej jest w weekendy.
Obwodnicę buduje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Ale od motocrossowców się odcina. – Za plac budowy odpowiedzialny jest wykonawca inwestycji – mówi Krzysztof Nalewajko, rzecznik lubelskiego oddziału GDDKiA.
Drogę na tym odcinku buduje hiszpańska firma Dragados. – Nie słyszałem o problemie – mówi Przemysław Zieliński, kierownik budowy IV odcinka S17. – Każdy fragment powstającej drogi jest oznaczony tablicami „plac budowy” i nikomu poza naszymi pracownikami nie wolno tam przebywać. A już absolutnie obowiązuje zakaz jazdy motocyklami – mówi Zieliński.
Drogówka mówi, że ma związane ręce. – To teren prywatny i jeśli nie dojdzie do wypadku, nic nie możemy zrobić. Ale jeżeli zatrzymamy taki motocykl na drodze publicznej i będzie miał braki techniczne, to na pewno wyciągniemy konsekwencje – mówi podinspektor Mariusz Szajwaj, zastępca naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Sprawą obiecuje się zająć policyjna prewencja. – Motocykliści poruszający się nielegalnie po prywatnym terenie budowy popełniają wykroczenie. Grozi za to grzywna do 5 tys. zł. Prosimy mieszkańców o informowanie o takich przypadkach – mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji.
– Uczulę moich pracowników, by zawsze dzwonili na policję, gdy tylko zauważą motocykle na placu – obiecuje Przemysław Zieliński.
Reklama













Komentarze