Z SAMEM LOWESEM, wicemistrzem świata w wyścigach motocyklowych rozmawia specjalnie dla Dziennika Wschodniego Jacek Krukowski
16.10.2012 15:33
Sam Lowes: Cieszę się, że mogę jeździć dla Bogdanki. Polubiłem wasz kraj i Polaków... Jesteście co
Jak się czujesz w roli drugiego wicemistrza świata?
- Oczywiście ukończenie sezonu w mistrzostwach świata na trzeciej pozycji to duże osiągnięcie. Rozpoczynaliśmy ten rok zamierzając walczyć o mistrzostwo świata, ale w sportach motorowych wszystko jest możliwe, a wiele zależy po prostu od... szczęścia. Popełniłem kilka błędów, ale dałem z siebie wszystko – podobnie jak cały zespół. Myślę, że wypadliśmy bardzo dobrze. Jesteśmy więc zadowoleni i szczęśliwi z wywalczenia podium w klasyfikacji generalnej. To duże osiągnięcie i coś, na czym możemy budować przyszłość. W to wierzę.
Czy ma jakieś znaczenie, że wywalczyłeś tytuł w ramach polskiego teamu? Co o nim myślisz?
- Bogdanka PTR Honda to świetny zespół, który przez cały rok stał za mną murem i wspierał od startu do mety. Z pewnością wiele osób spodziewało się, że dobrze nam pójdzie, ale dla niektórych nasz świetny wynik mógł być zaskoczeniem. To ich zaskoczenie bardzo mnie cieszy. Wszyscy w zespole pracowali bardzo intensywnie i wykonali świetną pracę, więc nie mogę narzekać. Specjalną satysfakcję budzi fakt, że jest to polski zespół. No a Polska i Polacy są różnie i – od razu dodaję – na ogół krzywdząco odbierani w świecie. Łamanie tego stereotypu sprawia mi osobistą przyjemność.
Czy ma znaczenie, ze jest on związany z jedną najlepszych na świecie kopalni węgla kamiennego?
- Bogdanka to fantastyczna firma, a to, że w wspiera sporty motorowe, to coś naprawdę fajnego. To dla mnie zaszczyt, że mogłem w tym roku ścigać się w mistrzostwach świata w barwach Bogdanki. Cieszę się, że mogłem odwdzięczyć się za wsparcie, jakie otrzymałem, wygrywając wyścigi, stając na podium i sięgając po tytuł drugiego wicemistrza świata.
Byłeś kiedyś w takiej kopalni? Może w Bogdance?
- Tak. Byłem w jednej z części Bogdanki pod koniec roku 2011. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy dokładnie wymawiam nazwę... Stephanov [chodzi o Stefanów – przyp. red.] , ale bardzo mi się podobało. To było dla mnie nowe doświadczenie. Fajnie było na własne oczy przekonać się, czym zajmuje się Bogdanka i jak wielka jest to firma. Ciekawie było także przyjrzeć się pracy górników. To twardzi faceci. No i ważne, że węgiel udanie konkuruje z innymi źródłami energii, a kopalni już się seryjnie nie likwiduje. To u nas, w Anglii też było wielkim problemem. Można powiedzieć: COAL IS COOL [Węgiel jest w porzo... – przyp.red.]
Jak Ci się podoba w Polsce? Co najbardziej?
- Polska bardzo przypadła mi go gustu i nie mam wątpliwości, że będę ją odwiedzał częściej. Przez ostatnich dwanaście miesięcy byłem w Polsce trzy razy, zarówno w Bogdance, Lublinie, jak i w Warszawie. Wiele rzeczy bardzo mi się spodobało, ale oczywiście, jako młodemu chłopakowi, uroda polskich kobiet natychmiast rzuciła mi się w oczy. Polacy na każdym kroku są bardzo mili i przyjaźni, co także zrobiło na mnie duże wrażenie. Oczywiście podzielam polski entuzjazm do piłki nożnej, jak każdy mieszkaniec Wysp Brytyjskich.
Spróbujesz wytypować wynik dzisiejszego meczu Polska-Anglia na Stadionie Narodowym?
- Serce i sympatia dla Polaków podpowiada mi 2:2, ale rozum 2:1 dla moich rodaków...
Co ci się u nas podoba najmniej?
- Nie zauważyłem niczego negatywnego. Zupełnie nie zgadzam się, że Polacy dużo piją. Zapraszam do Londynu, żeby zweryfikować tę opinię. Jednym wyjątkiem dość mało przyjemnym jest... nauka polskiego. To idzie mi sto razy trudniej niż ściganie się na torze. Polski to zupełnie inny język niż angielski. Ale pracując z polskim zespołem mogłem nauczyć się przynajmniej kilku słów i zwrotów. Tak czy inaczej, bardzo spodobało mi się w Polsce i chciałbym, aby to był mój drugi dom.
Kiedy usiadłeś pierwszy raz na motocykl? Jakiej marki?
- Pierwszy raz wsiadłem na motocykl crossowy, kiedy miałem zaledwie cztery lata. Było to małe Kawasaki o pojemności 50ccm. Nomen-omen – zielone, podobnie jak Honda, którą ścigałem się w tym roku w barwach Bogdanki.
Jak wyglądała Twoja dotychczasowa kariera?
- Od razu złapałem bakcyla, nie tylko jeśli chodzi o motocykle, ale także wyścigi. Zacząłem niemal od razu, od startów w motocrossie i dopiero po jakimś czasie przesiadłem się na motocykle uliczne. Startowałem w różnych seriach, na różnych maszynach, ale w mistrzostwach świata zadebiutowałem dopiero dwa lata temu, a sezon 2012 był moim drugim w World Supersport.
Jakie masz plany na kolejny sezon? Podobno po sezonie miałeś już propozycję przejścia z Bogdanki do innego bardziej znanego teamu?
- W tej chwili nie jest to jeszcze w stu procentach jasne. Mam kilka ofert, zarówno od zespołów startujących w MotoGP, jak i World Superbike i World Supersport. Bardzo chciałem w tym roku wygrać mistrzostwa świata World Supersport, dlatego fajnie byłoby spróbować raz jeszcze i tym razem stanąć na najwyższym stopniu podium w klasyfikacji generalnej jadąc w brawach Bogdanki. Póki co trzeba chwilę poczekać na ostateczne rozstrzygnięcia.
Dlaczego motocykle tak "kręcą” młodych ludzi?
- Motocykle to moja wielka pasja, podobnie jak wyścigi. Duże prędkości, walka łokieć w łokieć i świetne widowisko. To wszystko sprawia, że wyścigi motocyklowe cieszą się dużą popularnością, nie tylko wśród młodych ludzi. Oczywiście aspekt ryzyka i niebezpieczeństwa też nie jest bez znaczenia. Dla mnie bardzo ważne jest także to, że w wyścigach motocyklowych wszystko zależy od zawodnika, a nie motocykla, jakiego dosiada. Atmosfera podczas wyścigów także jest trudna do opisania, po prostu trzeba to zobaczyć i poczuć na własnej skórze. Kibiców z pewnością najbardziej przyciąga prędkość i ten aspekt ryzyka, którego nie doświadczamy na co dzień. Na torze wszystko odbywa się w kontrolowanych warunkach i jest zupełnie inne niż na ulicy. Przewracasz się przy prędkości 150km/h, wstajesz i za chwilę jedziesz dalej. Na co dzień tak to nie działa i dlatego wyścigi tak bardzo kręcą kibiców.
Czy jest to zabawa niebezpieczna?
- Oczywiście nie można powiedzieć, że nie. Wyścigi potrafią być niebezpieczne. Podczas wyścigów osiągamy duże prędkości i najważniejsze jest dla nas, aby wygrać, dlatego dajemy z siebie wszystko. Z powodu tego elementu ryzyka, upadki są więc chlebem powszednim, ale poziom bezpieczeństwa jest bardzo wysoki. Korzystamy ze świetnych kombinezonów, kasków, butów, rękawic i ochraniaczy. Oczywiście przy tylu motocyklach na torze, wszystko może się zdarzyć, ale z większości wypadków wychodzimy całkowicie bez szwanku. Ja jednak zupełnie nie patrzę na wyścigi w ten sposób. To coś, co kocham.
Powiedz coś o sobie, rodzinie, hobby, zainteresowaniach...
- Jestem młodym, zabawnym – jak sądzę – gościem, który czerpie z życia garściami i stara się żyć pełnią życia. Moje życie kręci się wokół wyścigów, które są moją wielką pasją, ale lubię także dobrze spędzać wolny czas. Bardzo intensywnie trenuję, ale także często gram w golfa. To zupełnie inny sport niż wyścigi motocyklowe, ale bardzo go lubię. W wolnych chwilach lubię spotykać się z przyjaciółmi, chodzić do kina i po prostu dobrze się bawić.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze