Reklama
Motor Lublin ruszył do przodu
Ostatnie zwycięstwo lublinian nad Garbarnią Kraków daje nadzieję na to, że zespół Piotra Świerczewskiego najgorsze ma już za sobą. Czy teraz będzie już tylko lepiej?
- 23.10.2012 14:09

Sytuacja w tabeli nadal nie jest dobra. \"Żółto-biało-niebiescy” są na przedostatnim miejscu. Ale widać też, że idzie ku lepszemu. W trzech ostatnich meczach na swoim stadionie Motor zdobył siedem punktów wygrywając ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki i Garbarnią Kraków oraz remisując z Resovią Rzeszów.
– Myślę, że miejsce w tabeli nie odzwierciedla tego jak teraz zaczynamy grać – podkreśla Piotr Świerczewski. – W Tarnobrzegu też graliśmy nieźle i w pierwszej połowie powinniśmy prowadzić, niestety przytrafił się błąd bramkarza, potem chłopaki załamali się po drugiej bramce.
Po spotkaniu z Garbarnią o załamaniu nie ma już mowy. – Cieszę się, że strzelamy bramki. Kiedy przejmowałem drużynę to oddawaliśmy jeden, czy dwa strzały podczas całego meczu. Teraz tych uderzeń i przeprowadzanych akcji jest zdecydowanie więcej.
W meczach, które przegrywaliśmy miałem uśmiech na twarzy, ale w środku byłem zły. Teraz wygraliśmy, więc jestem już w pełni szczęśliwy. Otwierałem oczy jak moi zawodnicy zaprezentowali presing w tych pierwszych minutach. Widać chcą pokazać, że potrafią grać i mam nadzieję, że nie był to tylko jednorazowy wyskok – mówi trener Motoru.
Oczywiście o pełni szczęścia nie może być mowy. – Popełniliśmy jeszcze dużo błędów, które chcemy poprawić. Na przykład Vincent (Kayizzi – przyp. red.) chce grać wszędzie, jest nie do okiełznania. To fantastyczy zawodnik, ale musi pamiętać, że trzeba też bronić, bo jego stroną szło najwięcej ataków przeciwnika – podkreśla Świerczewski.
Lublinianie wciąż kiepsko radzą sobie też na wyjazdach, ale może odwrócą złą kartę. – Zostały nam jeszcze cztery spotkania do końca i spróbujemy zagrać w nich o pełną pulę. Nie będziemy nigdzie kalkulować żeby grać o jakiś remis – zapowiada Świerczewski.
Trener Motoru zamierza też na stałe przejść na grę dwoma napastnikami. – Nie mamy nic do stracenia. Mistrza pewnie nie zdobędziemy, albo będzie bardzo trudno, ale spaść z taką grą też pewnie nie spadniemy. Co więc mamy bronić? Najwyżej przegramy mecz i będziemy gdzieś w środku tabeli – tłumaczy popularny \"Świr”.
Reklama













Komentarze