Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Uszkodził samochód na budowie ekspresówki. Bo nie było znaków

Na budowie ekspresówki uszkodziłem samochód na źle oznakowanej wysepce – alarmuje Czytelnik.
Uszkodził samochód na budowie ekspresówki. Bo nie było znaków
Policjanci ukarali kierowców mandatami (Zdjęcie od Czytelnika)
Do wypadku doszło na budowie S17 pod Lublinem w poniedziałek. – Na wysokości wiaduktu powstającego w pobliżu Karczmy \"Bida”. Nadziałem się na wysepkę oddzielającą pasy ruchu od filarów budowanego wiaduktu. Jechałem z prędkością zgodną z ograniczeniem na tym odcinku, czyli 40 km/h. Mimo to nie mogłem uniknąć najechania na przeszkodę, bo na jej początku nie było znaku nakazującego jej ominięcie. Przednia część auta została zniszczona – pisze Czytelnik. Nie był jedyną ofiarą wysepki. Kilka metrów dalej stał samochód, którego kierowca chwilę wcześniej miał taki sam wypadek. Był to obcokrajowiec. – Miał szczęście, pomogłem mu wezwać policję i oznakować miejsce kolizji. Czekając na patrol, obserwowaliśmy, jak inne auta manewrują, żeby ominąć wysepkę-pułapkę. Po kilkunastu minutach pojawił się patrol. Wysiadł rosły funkcjonariusz i oświadczył po chwili oględzin, że jedyne co może zrobić, to wystawić nam mandaty za brak umiejętności prowadzenia pojazdów mechanicznych – relacjonuje Czytelnik. Policjant nie dopatrzył się jakichkolwiek uchybień w oznakowaniu wysepki. – Cudzoziemiec z wrażenia nie zgłosił szkody. Policjant odjechał bez jakichkolwiek prób oznakowania feralnego miejsca. Obyło się bez mandatu – kończy Czytelnik. O wyjaśnienie sprawy poprosiliśmy lubelski oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – Sprawdziliśmy ustawienie znaków. Przed 1 listopada nakaz jazdy z prawej strony był umieszczony prawidłowo, na początku wysepki – mówi Krzysztof Nalewajko, rzecznik GDDKiA. Drogowcy po naszej interwencji wczoraj sprawdzili oznakowanie. Rano nie było znaku. – Widocznie ktoś go skosił – mówi Krzysztof Nalewajko. – Został ustawiony z powrotem. A jeśli chodzi o odszkodowanie, to za plac budowy odpowiada wykonawca tego odcinka S17, czyli konsorcjum Mota-Engil. Można się zwrócić do tej firmy bezpośrednio albo za naszym pośrednictwem – kończy Nalewajko. O komentarz zwróciliśmy się też do policji. Komenda Wojewódzka wyjaśnia sprawę.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama