Aleksander Płatek, trener zapasów: W Polsce brakuje systemu
ROZMOWA Z Aleksandrem Płatkiem, trenerem Suplesu Kraśnik
- 20.11.2012 12:32

Powiedział pan ostatnio, że województwo lubelskie stanowi obecnie 40-50 procent potencjału polskich zapasów kobiet. To jaki jest ten potencjał w skali kraju?
– Mieliśmy dwie zawodniczki na igrzyskach olimpijskich i obie zajęły miejsca punktowane. Reprezentantki naszego kraju regularnie przywożą też medale z turniejów najwyższej rangi, a więc mistrzostw świata i Europy. Myślę więc, że ten potencjał jest całkiem niezły, na pewno nie mamy powodów do narzekania.
Trochę gorzej jest wśród mężczyzn.
– Ale po kilkunastu latach zastoju zdobyliśmy wreszcie medal na igrzyskach. Damian Janikowski świetnie się spisał.
Może być jednak zdecydowanie lepiej. Czego brakuje, żeby nawiązać do nie tak dawnych wcale sukcesów?
– Przede wszystkim dobrze funkcjonującego systemu. Taki w naszym kraju nie istnieje. Szkoły Mistrzostwa Sportowego powinny szkolić od podstawówek przez gimnazja i licea aż po uczelnie wyższe. Kiedyś to właśnie kluby uczelniane były naszą siłą, dawały mnóstwo zawodników do reprezentacji. Patrząc na obecny stan rzeczy, trudno w to uwierzyć.
Z jakimi problemami borykają się na co dzień kluby, takie jak Suples?
– Brak stabilności finansowej i olbrzymia biurokracja. Stale nie wiemy, czy i jakie pieniądze na funkcjonowanie klubu dostaniemy. Trzeba wypełniać mnóstwo papierów, bo jesteśmy finansowani z dziesięciu różnych źródeł. Do każdego trzeba przygotować odpowiedni wniosek, opatrzyć załącznikami, a po zawodach sprawozdawczość. To wykańcza takie małe kluby, jak nasz.
Co można zrobić, żeby było lepiej?
– Uprościć finansowanie. Pieniądze powinny iść do klubów bezpośrednio z ministerstwa, pośrednicy są niepotrzebni. Trzeba też rozliczać kluby za wyniki. W tej chwili nie ma znaczenia czy będę miał mistrza Polski czy zawodnika, który zajmie dziesiąte miejsce. Liczą się tabelki i dobrze wypełnione papiery.
Środki finansowe, które dostajecie są wystarczające?
– Niestety zbyt małe. Pieniędzy brakuje przede wszystkim na trenerów, a przecież tylko dobry fachowiec może wyszkolić przyszłych mistrzów. Pieniądze na szkolenie dostać najtrudniej. Zdecydowanie łatwiej jest jeśli chodzi o puchary i medale. Na to chce dawać każdy. Brakuje ma też wsparcia ze strony władz samorządowych, a przecież na 50 SMS w Polsce, w województwie lubelskim są trzy, w tym dwie w zapasach (Chełm i Kraśnik – red.). Mam poczucie, że jesteśmy trochę niedoceniani.
Reklama













Komentarze