Z IV ligi spaść może nawet sześć zespołów
Na dole tabeli niemal tradycyjnie znajdują się drużyny z okręgu bialsko-podlaskiego i chełmskiego, które okupują cztery ostatnie miejsca. To ich czeka teraz najcięższa zima, a potem jeszcze cięższa wiosna
- 25.11.2012 20:24

Już od kilku sezonów zespoły z tych dwóch okręgów nie mają lekkiej przeprawy. W ubiegłym spadek dosięgnął Start Krasnystaw, a w 2010/11 zdegradowane zostały Huragan Międzyrzec Podlaski (wycofał się już po pierwszej rundzie) i Dwernicki Stoczek Łukowski.
Jeśli dodać do tego fakt, że kilka razy mistrzowie bialsko-podlaskiej i chełmskiej okręgówki rezygnowali z awansu, bo nie byli do tego przygotowani finansowo i organizacyjnie, to mamy niemal pełny obraz sytuacji.
W tym sezonie słabość tych regionów w IV lidze widać jak na dłoni. Ostatnie miejsce zajmują rezerwy Podlasia Biała Podlaska, przedostatnie Victoria Żmudź (beniaminek), czternaste Włodawianka Włodawa, a trzynaste Lutnia Piszczac (drugi beniaminek). Nie jest zresztą żadne zaskoczenie.
– Jeśli chodzi o nas to jest optymalny wynik – komentuje Marek Drob, trener Włodawianki. – Proszę sobie przypomnieć co działo się w naszym klubie przed sezonem. Przystąpiliśmy do rozgrywek z marszu, tylko dlatego, że zebrało się kilkunastu chłopaków, którzy chcieli grać.
Zespół był jednak kompletnie nieprzygotowany. Nie przepracowaliśmy okresu przygotowawczego, kadra została okrojona i trzeba było sięgać do głębokich rezerw. A do tego, już w trakcie sezonu, doszły nam kontuzje i kartki.
Biorąc pod uwagę tę sytuację kibice z Włodawy nie mogą narzekać na postawę swojej drużyny. Wręcz przeciwnie.
– Miejsce jakie zajmujemy nie jest dobre, ale w tych trudnych warunkach zdobyliśmy tyle, ile było możliwe. Oczywiście, mogło być lepiej, parę spotkań było do wygrania, ale zabrakło nam wspomnianego przygotowania – uważa Drob.
Co dalej? Tego na razie nie wiadomo. W klubie wszyscy czekają teraz na 6 grudnia, bo wtedy zaplanowano walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze, które wyłoni nowy zarząd. Przyszłość nie wygląda jednak różowo.
– Zanosi się na to, że pieniądze z miasta będą o połowę mniejsze. Jeśli nie znajdziemy wsparcia wśród sponsorów to będziemy mieli pewnie spore problemy na wiosnę. Mam jednak nadzieję, że się pozbieramy. Cały czas jest bowiem szansa uratować IV ligę dla Włodawy. Byłby to dobry prezent na 90-lecie klubu, które świętujemy w przyszłym roku – podkreśla trener Drob.
BĘDĄ SPORE CIĘCIA?
Wygląda na to, że Włodawianka nie będzie jedynym klubem, który stanie przed problemem mniejszej dotacji z gminnej kasy. Samorządowcy konstruują właśnie projekty budżetów na przyszły rok i podobne sygnały już teraz docierają z innych miejscowości, m.in. ze Żmudzi.
Reklama













Komentarze