Bogdanka da pieniądze, ale nie wymaga od żużlowców awansu do ekstraligi
KMŻ Lublin będzie przez najbliższe dwa lata dalej wspierany przez kopalnię. Sponsor przekaże podobną kwotę jak ostatnio. O resztę, w przypadku chęci awansu, klub musi postarać się sam.
- 02.12.2012 19:19

Kibice żużla w Lublinie i działacze KMŻ odetchnęli z ulgą. W nowej strategii sponsoringowej Lubelskiego Węgla Bogdanka klub z Al. Zygmuntowskich został ujęty jako jeden z dwóch podmiotów sportowych mogących liczyć na wsparcie ze strony kopalni.
– Stawiamy na te dyscypliny, które cieszą się największym zainteresowaniem lokalnej społeczności, a żużel jest bardzo popularny w Lublinie – tłumaczył w piątek, na specjalnie zwołanej konferencji prasowej w lubelskim hotelu Europa, Zbigniew Stopa, prezes LW Bogdanka.
Decyzja ucieszyła obecnego na konferencji prezesa KMŻ Lublin, który przypomniał, że dokładnie 13 maja 2010 roku w tej samej hotelowej sali, rozpoczęła się oficjalnie współpraca klubu z kopalnią.
– Dostaliśmy bardzo mocne wsparcie finansowe z Lubelskiego Węgla – nie ukrywał Dariusz Sprawka. – Nasza współpraca jest na coraz lepszym poziomie i cieszę się, że będzie kontynuowana. To dla nas bardzo istotna informacja. Pozwoli nam realnie myśleć o uzyskaniu jak najlepszych rezultatów sportowych.
Żeby współpraca miała charakter formalny obie strony muszą jeszcze podpisać stosowne umowy. – Stanie się to w stosownym czasie. To czysta formalność. Zatwierdziliśmy już nasze dokumenty korporacyjne w sprawie sponsoringu i one już funkcjonują w spółce – przekonuje Stopa.
Co ciekawe, główny sponsor, nie wymaga od klubu awansu do ekstraligi. – Pieniądze, które przekażemy KMŻ będą na podobnym poziomie jak poprzednio. Jeżeli, przy pomocy innych sponsorów, przytrafi się okazja osiągnięcia sukcesu sportowego to my jesteśmy „za”. Ale naszym celem nie jest awans do ekstraligi. Możemy natomiast zapisać w umowie, że za taki wynik klub dostanie premie – podkreśla szef LW Bogdanka.
Wszystko leży więc teraz w rękach działaczy „Koziołków”, którzy muszą zakasać rękawy i znaleźć dodatkowe pieniądze, jeśli marzy im się w przyszłym sezonie awans.
– Poszerzyliśmy nasz dział handlowy, ale w naszym regionie trudno pozyskuje się jakiekolwiek środki. Zdajemy sobie jednak sprawę, że musimy się z tym zmierzyć. Nie chcemy czekać tylko na pieniądze z kopalni czy też miasta. Sami musimy zacząć aktywnie działać na rynku. Chcemy być transparentni i wiarygodni dla naszych partnerów, żeby wiedzieli, iż każda złotówka jest wydawana zgodnie z umową – podkreśla prezes Sprawka.
A, że można coś zdziałać pokazuje miniony sezon, w którym KMŻ pozyskał do swojego budżetu 1,5 mln zł ze sprzedaży biletów, karnetów, pamiątek oraz umów reklamowych z małymi i średnimi firmami. (DW)
Reklama













Komentarze