Sąd, z wniosku Izby Celnej w Białej Podlaskiej, ogłosił upadłość ZTL z możliwością zawarcia układu - mówi sędzia Artur Ozimek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Lublinie. - Jednocześnie oddalony został wniosek upadłościowy firmy Egen. Upadły będzie mógł sprawować zarząd nad swoim majątkiem.
Decyzja sądu oznacza, że do spółki nie wejdzie syndyk, który zajmie się sprzedażą majątku. Przynajmniej na razie. Wierzyciele spółki powinni zgłaszać się do powołanego w sprawie ZTL sędziego komisarza. Mają na to nieco ponad 3 miesiące. Później firma powinna zawrzeć układ z wierzycielami - zsumować długi i ustalić sposób oraz harmonogram ich spłaty.
Proces dotyczący upadłości toczył się za zamkniętymi drzwiami. Z naszych ustaleń wynika jednak, że na decyzję sądu wpłynęły ostatnie kroki zarządu ZTL. Spółka zdecydowała o podwyższeniu kapitału zakładowego o ponad 30 mln zł. Pieniądze te mają pokryć koszty postępowania układowego i zobowiązania. Powinno też wystarczyć na „rozwój”. Tyle teorii.
W praktyce długi firmy szacowane są na grubo ponad 50 mln zł. Nie wiadomo dokładnie, w jaki sposób zakłady chcą spłacić brakującą kwotę. Z nieoficjalnych informacji wynika, że pieniądze (podobnie, jak wspomniane 30 mln zł) miałby przekazać Imam Emami - szefujący francuskiej spółce Biosyntec, do której należą ZTL. Konkretów w tej sprawie brakuje. Prezesa Emami nie było wczoraj w sądzie.
W tej chwili lubelskie zakłady nie mogą zarobić na spłatę długów. Nie wolno im bowiem produkować na rynek krajowy. To skutki zaległości wobec celników. Zagraniczne zlecenia są sporadyczne.
- W tej sytuacji Biosyntec musi wyłożyć pieniądze, albo firma padnie - mówi nam jedna z osób związanych ze spółką.
Jeśli firma spróbuje grać na zwłokę i pojawią się kłopoty z płatnościami, sąd może szybko postawić ZTL w stan upadłości likwidacyjnej. Wtedy do firmy wejdzie syndyk, który spróbuje spłacić długi przez sprzedaż majątku. W najlepszej sytuacji byliby wówczas wierzyciele, którzy wpisali swoje roszczenia do księgi wieczystej zakładu. Nawet to nie gwarantuje im jednak odzyskania pieniędzy. Już bowiem wiadomo, że środków z ewentualnej sprzedaży majątku nie wystarczy dla wszystkich.
Zakłady Tytoniowe w Lublinie zatrudniają obecnie ok. 100 osób. Jak ustaliliśmy, po przejściowych trudnościach firma znów wypłaca pensje. Nie przekazuje jednak należnych składek do ZUS oraz zaliczek na podatek dochodowy. Zalega również z podatkiem od nieruchomości. To koszty rzędu 150 tys. miesięcznie. Dług cały czas rośnie.
Reklama
Reklama













Komentarze