Początek sobotnich zawodów, podobnie jak koniec, również był fatalny, bo lublinianie rozpoczęli od serii dziewięciu straconych punktów. Pierwszy celny rzut do kosza zanotował Grzegorz Małecki, ale było to dopiero w połowie pierwszej kwarty. Później, gra miejscowym dalej się nie układała i w 16 min AZS Koszalin prowadził już 31:14. Świetne zawody rozgrywał zwłaszcza Patrik Auda. Reprezentant Czech z czternastoma punktami był najskuteczniejszym zawodnikiem swojej drużyny.
Wysokie prowadzenie rozluźniło gości, co wykorzystali lublinianie. Najpierw wyraźnie zmniejszyli straty, a w 24 min wyszli na prowadzenie. Rewelacyjnie w tym fragmencie grał Małecki, który w całym meczu zdobył piętnaście punktów. Niestety, gospodarze czwartą kwartę rozpoczęli od serii 0:11 i praktycznie pogrzebali swoje szanse na zwycięstwo w tym meczu.
Kibiców lublinian denerwowały proste straty ich pupili, a także błędy w defensywie. Gospodarze zupełnie nie potrafili sobie poradzić z Ra’Shadem Jamesem, który w czwartej kwarcie zdobył jedenaście punktów. – Moi gracze mają problem z egzekucją. W czwartej kwarcie niepotrzebnie zaczęli myśleć, że mecz można wygrać rzutami za trzy punkty – wyjaśniał Paweł Turkiewicz.
Nie jest wykluczone, że sobotnia porażka spowoduje prawdziwe trzęsienie ziemi w lubelskim klubie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że ze Startem mogą pożegnać się Igor Czumakow i Trency Jackson. Wszystkie decyzje mają zostać podjęte w tym tygodniu.
Start Lublin – AZS Koszalin 60:73 (10:19, 17:15, 24:13, 9:26)
Start: Małecki 15 (2x3), Kellogg 14 (2x3), Czumakow 7, Salamonik 5 (1x3), Jackson 0 oraz Poole 14 (1x3), Myśliwiec 3, Grzeliński 2,Grzeliński 0, Ciechociński 0.
AZS: Dąbrowski 8 (2x3), Witliński 7, Austin 6 (2x3), Walker 6, Walton 4 oraz Auda 14, James 12 (1x3), Mielczarek 8, Łukasiak 6, Wadowski 2.
Sędziowali: Calik, Zieliński i Sosin. Widzów: 2000.















Komentarze