Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Zabrakło motywacji do walki

AZS UMCS jak na beniaminka na początku sezonu radził sobie bardzo dobrze. Niestety później lublinianki mocno spuściły z tonu. Jeszcze niedawno miały nadzieję na walkę o czwórkę, a obecnie zajmują dopiero ósmą pozycję w tabeli grupy trzeciej.
Zabrakło motywacji do walki
AZS UMCS Lublin 9 stycznia znowu zmierzy się z Łaskovią

FOT. WOJCIECH NIEŚPIAŁOWSKI

Z jednej strony Akademiczki mają za sobą serię meczów z najmocniejszymi drużynami. Z drugiej, nie wszystko, jeżeli chodzi o organizację udało się poukładać w odpowiedni sposób. – Przed sezonem zapowiedzi były inne, a wyszło zupełnie inaczej – mówi Jacek Rutkowski, trener zespołu. – Mieliśmy obiecane wsparcie sponsora, jednak ostatecznie nic z tego nie wyszło. W tej sytuacji warunki dla dziewczyn nieco się pozmieniały, a motywacja do gry nieco spadła – przyznaje szkoleniowiec.

AZS UMCS w dwóch pierwszych kolejkach pokazał się z bardzo dobrej strony. Najpierw była minimalna porażka z AZS AWF Warszawa 2:3, a później wygrana w pięciu setach z innym stołecznym zespołem – Mazovią. W kolejnych tygodniach o punkty było już zdecydowanie trudniej. Drużyna z Lublina obecnie ma już na koncie pięć porażek z rzędu. Ostatni sukces przyszedł 14 listopada, kiedy udało się wygrać na wyjeździe z Ósemką Siedlce 3:0. – W naszej grupie dominują zespoły z Warszawy, a także NOSiR Nowy Dwór Mazowiecki. Cztery-pięć ekip odstaje od reszty. Nam nie grozi już raczej walka o czołowe lokaty, ale spadek również nie. Dwie ostatnie drużyny od nas wyraźnie odstają. Nie chcielibyśmy jednak tylko bezpiecznie się utrzymać, myślę, że w naszym zasięgu są miejsca pięć-sześć – wyjaśnia trener Rutkowski.

Dodaje także, że jednym z największych pozytywów jest postawa kapitan Magdy Bogusz, która odpowiedzialna jest za rozgrywanie akcji. Mocną stroną Akademiczek długo było przyjęcie. Niestety później lublinianki nieco się w tym elemencie popsuły. Na słowa pochwały zasłużyła również Izabela Wszoła. Szkoda kontuzji Natalii Gieroby, która miała być liderką. – To kolejny z problemów, który na nas spadł. Z jednej strony sponsor, nie mogliśmy też ustawić treningów, w taki sposób, jaki chcieliśmy. A na dodatek ta kontuzji Natalii. Kiedy wypada najważniejsza siatkarka, to trudno jest się z tym pogodzić. Po powrocie potrzebowała też czasu, żeby znowu dojść do formy.

Na początku 2016 roku o przełamanie kiepskiej passy łatwo nie będzie. Podopieczne trenera Rutkowskiego w swoim pierwszym spotkaniu zmierzą się na wyjeździe z kolejną mocną ekipą – Łaskovią. Na dodatek spotkanie zostanie rozegrane na parkiecie rywalek.

 


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama
Reklama