- Z zawiadomienia wynikało, że mężczyzna wyjechał na Wschód w celach biznesowych - mówi Andrzej Fijołek, z zespołu prasowego lubelskiej policji. - Po drodze miał zabrać kolegę, Michała K.
Ojciec mężczyzny również zgłosił zaginięcie 33-latka. Informację o poszukiwanych przesłano ukraińskim służbom. Okazało się, że obaj mężczyźni zginęli w katastrofie An-2. Jak ustaliliśmy, przynajmniej jeden z nich został już zidentyfikowany przez rodzinę.Jak informuje agencja lotnicza Altair, samolot którym lecieli Polacy oficjalnie służył do opryskiwania pól. Nocą wykorzystywano go do lotów z kontrabandą. Również 26 marca samolot był wypełniony papierosami z Białorusi. Nielegalny towar trafił na Ukrainę, skąd piloci mieli go przerzucić do Polski. Z relacji świadków wypadku, na których powołuje się Altair wynika, że An-2 startował z improwizowanego lądowiska na polu, prawdopodobnie w kierunku polskiej granicy. Po starcie pilot usiłował zawrócić i awaryjnie lądować. Prawdopodobnie powodem była awaria silnika. Samolot spadł na ulicę we wsi Promyń Wołyński. Uszkodził dach domu, zerwał linię energetyczną i spłonął. Piloci zginęli na miejscu.
- To wielka tragedia, Michał K. praktycznie wychował się na naszym lotnisku - wspomina Gerard Waszkiewicz z zarządu AZZ. - Obaj prowadzili własną działalność lotniczą. Jeśli byli na Ukrainie, to prywatnie, nie jako członkowie aeroklubu. AZZ nie wykonywała żadnych zleceń, ani nie współpracuje z nikim z Ukrainy czy Białorusi.
Dokładne okoliczności wypadku wyjaśniają ukraińskie służby.













Komentarze