Ekspozycja obejmuje archiwalne, w większości nigdy niepublikowane zdjęcia. Zawiera też informacje dotyczące początków funkcjonowania komunikacji autobusowej w regionie. A te nie były łatwe.
„Autobusy” z demobilu
- Lubelski PKS w porównaniu do innych oddziałów miał trochę trudniejsze początki. O ile w innych województwach pojawiały się autobusy z prawdziwego zdarzenia, to tu do dyspozycji były tylko samochody ciężarowe z wojskowego demobilu, przerabiane do potrzeb przewożenia pasażerów. Były też duże problemy lokalowe, bo do końca lat 50. nie było zajezdni z prawdziwego zdarzenia, a warsztaty obsługi mieściły się z drewnianych szopach - mówi dr hab. Mirosław Szumiło z Instytutu Historii UMCS, który przygotował opracowanie dotyczące 70 lat funkcjonowania PKS w województwie lubelskim.
Podobne informacje można znaleźć w zakładowych kronikach. Oto fragment wspomnień jednego z byłych pracowników PKS Hrubieszów:
„Do pracy w PKS zostałem przyjęty 16 stycznia 1951 roku na stanowisko kierowcy. Tabor samochodowy był bardzo szczupły i składał się z kilku wyeksploatowanych samochodów marki ZIS. Jeździłem różnymi samochodami, aż wreszcie dostałem Fiata 680 N, na którym przejeździłem ok. 100 tys. km. Później przeniesiony zostałem na stanowisko majstra stacji obsługi. Ponieważ zaplecze techniczne wówczas prawie nie istniało, wykonaliśmy we własnym zakresie narzędziownię, stolarnię i kuźnię. Zatrudnionych już było 24 pracowników podzielonych na brygady (…). Pamiętam dokładnie warunki, w jakich odbywała się praca. Ciasnota pomieszczeń, brak niezbędnych maszyn, urządzeń, narzędzi, brak bieżącej wody, kanalizacji, a przede wszystkim zabezpieczenia przed zimnem (…). Przypominam sobie pojazdy podstawiane do wykonania napraw. Nie tylko brakowało części zamiennych, ale zadanie utrudniał brak wody. Zaczynało się pracę od skrobania pojazdu z błota, potem było mycie wodą przynoszoną wiaderkami. (…)”.
60 milionów pasażerów
Na początku lubelski PKS obsługiwał 13 tras, głównie do największych miast powiatowych, ale też m.in. do Żółkiewki czy Turobina. - Później pojawiły się kursy pozawojewódzkie do Warszawy, Rzeszowa czy Krakowa. W szczytowym momencie przewożono nawet 60 mln pasażerów rocznie, a tabor liczył 1600 pojazdów - wylicza dr hab. Szumiło.
Gwałtowny rozwój miał miejsce w latach 60., głownie dzięki dostawom nowych autobusów. Wśród nich były sprowadzane z Czechosłowacji skody 706 RTO, na których bazie od 1959 r. w Jelczu produkowano pojazdy funkcjonujące pod nazwą jelcz 043. Do dziś jednak pamiętane są one jako legendarne „ogórki”.
Wspomniane 60 milionów przewiezionych pasażerów udało się osiągnąć w 1967 r. Średni dobowy przebieg autobusów wynosił wtedy 121 tys. km.
W tym czasie zdarzały się też nieszczęśliwe wypadki. W kronikach można znaleźć informację o pożarze, który 15 stycznia 1964 wybuchł w stacji obsługi w Chełmie. Spłonęło wtedy pięć autobusów marki Jelcz-Karosa.
Nie tylko autobusy
PKS posiadał własny system szkolenia. W 1967 r. funkcjonowały przyzakładowe szkoły w Lublinie, Chełmie, Kraśniku, Puławach, Radzyniu Podlaskim i Zamościu. Pracownicy i ich rodziny mogli również korzystać z rozbudowanego zaplecza socjalnego. W poszczególnych oddziałach powstawały stołówki. Z tej w oddziale lubelskim wówczas korzystało ok. 400 osób dziennie.
Przedsiębiorstwo tworzyło również placówki służby zdrowia, organizowało także wypoczynek swoim pracownikom. Od lat 60. działał ośrodek nad Jeziorem Białym koło Włodawy, później podobny powstał w Starosielu nad jeziorem Łukowo. Dzieci mogły wyjeżdżać na kolonie letnie i zimowe oraz obozy wakacyjne, m.in. w Krynicy Morskiej i Białym Dunajcu. Były też wycieczki zagraniczne, a w latach 80. rozpoczęto wymianę wczasową z NRD.
Pracownicy PKS uczestniczyli też w rozgrywkach sportowych, w poszczególnych oddziałach powstawały drużyny piłki nożnej i siatkówki.
Konkurencja
Dziś podróżnych korzystających z usług państwowego przewoźnika jest znacznie mniej. - Głównie z powodu dużej konkurencji ze strony prywatnych firm, ale też dlatego, że coraz więcej osób ma swoje samochody i podróżują właśnie w ten sposób. W ciągu ostatnich 10 lat liczba pasażerów zmniejszyła się prawdopodobnie trzykrotnie - mówi Jerzy Leziak ze spółki Lubelskie Dworce, będącej spadkobiercą dawnego PKS Wschód. - Dziś tabory podległych nam PKS Hrubieszów, PKS Włodawa i Lubelskich Linii Autobusowych liczą po ok. 70 pojazdów.




















Komentarze