Można powiedzieć, że krokiem milowym dla popularyzacji biegania w Lublinie stał się cykl imprez „Dycha do Maratonu”. W pierwszym biegu - 9 września 2012 roku - na mecie zameldowało się 351 zawodników. W ostatnim, 30 stycznia tego roku, do mety dobiegło już 1179 osób. Był to bieg nocny.
I już tylko kwestie techniczne powodują, że organizatorzy muszą ograniczać liczbę wydanych pakietów startowych. Przy każdym kolejnym biegu jest ich za mało.
Początki
Sprawdzam listę startową. Okazuje się, że zarówno w pierwszym biegu, jak i tym ostatnim byli i Krzysiek, i Paweł.
– Biegam od 2004 roku, zacząłem jeszcze w gimnazjum. Trzeba w życiu robić to, co się lubi, a ja polubiłem bieganie na tyle, że właściwie wszystko co robię w życiu kręci się wokół biegania. Pracuję w sklepie biegowym, prowadzę bloga biegowego, jestem też trenerem i czynnym zawodnikiem – mówi Paweł Wysocki, autor bloga lubelskibiegacz.pl
- Miałem zwykłe tenisówki i jakiś bawełniany dres. Biegałem wtedy dookoła osiedla. Skończyło się na kilku przebieżkach na przestrzeni miesiąca czy dwóch – opowiada Krzysiek Bielak, autor strony na Facebooku Runventure - Biegowa Przygoda. – W 2011 roku pierwszy raz wystartowałem w zawodach. Wtedy poczułem ten „klimat” i wkręciłem się na dobre. Od tamtej pory regularnie trenuję i startuję w zawodach.
Podbiegi i zbiegi
Jak i gdzie robić biegowe podbiegi, mapa górek dla początkujących i zaawansowanych. Jaką stosować technikę, czy warto skupiać się na tętnie. Paweł skrupulatnie wyjaśnia na swoim blogu jak wykonywać ten rodzaj treningu.
Dwa dni później na stronie Krzyśka pojawia się filmik o zbiegach. Autor zapowiada, że nawiązując do wpisu o podbiegach podpowie jak dobrze w zimie zbiegać z górek. Wbiega na górkę, wsiada na plastikowe jabłuszko i zjeżdża, przy okazji obijając sobie plecy. – To było bardzo zabawne, świetny pomysł – uśmiecha się Paweł.
130 kilometrów
– Cztery lata temu przygotowywałem się do maratonu. Pracowałem, studiowałem i równocześnie dużo trenowałem, około 130 kilometrów tygodniowo. Miesiąc przed maratonem doznałem poważnej kontuzji. Było to złamanie zmęczeniowe kości piszczelowych (to złamanie z powodu przeciążenia, do którego nie dochodzi nagle, ale nawet w ciągu kilku tygodni - przyp. aut.). Z perspektywy czasu stwierdzam, że była to z mojej strony ogromna głupota. Pół roku wyjętych z treningów. Poza tym miałem już myśli, że nie wrócę do aktywnego biegania na poziomie, bo wydawało mi się, że mój organizm jest już wyczerpany – opowiada Paweł Wysocki.
Na szczęście udało się wrócić do formy.
Biegowe selfie
„Pozdrowienia z Krasnobrodu” - brzmi wpis na stronie Runventure. Na zdjęciu dwie pary zabłoconych butów. Tego dnia jest zimno, mokro ale po takim wpisie wiadomo, że to był dobry trening. Dla biegacza amatora to jak młyn na wodę. Za chwilę wkładasz buty, czapkę i wybiegasz na ten ziąb. Tego rodzaju motywacji można się spodziewać na Biegowej Przygodzie.
Ale jest coś jeszcze. Biegowe selfie. – Bardzo fajne są reakcje ludzi, którzy spotykają się ze mną po raz pierwszy. Z reguły najpierw następuje zdziwienie, że ktoś „targa” ze sobą aparat i jeszcze wyprzedza innych. A później następuje zgoda na wspólną fotkę – opowiada Krzysiek.
W trakcie jednego biegu takich zdjęć robi nawet kilkaset, a potem umieszcza na Facebooku. – Wiele kobiet mówi coś w stylu: „na piątym kilometrze źle wyglądam” lub „ale jestem taka spocona”, inne poprawiają włosy, a niektóre nawet pytają, czy nie są rozmazane. Faceci nie mają tego problemu. Od czasu do czasu zdarzy się taki, który np. zdejmie czapkę do zdjęcia. Czasem spotykam się z odmowami, ale to rzadkość. Generalnie reakcje są bardzo pozytywne. Coraz więcej osób, nie tylko w Lublinie, mnie zna. Tacy biegacze reagują na moje pojawienie się entuzjazmem, zagadują, pytają co słychać. No i od razu wiedzą, co robić.
Ciekawostką jest to, że panowie pozując do zdjęć często obejmują fotografa. – Dziewczyny, niestety nie – ubolewa Krzysiek.

Systematyczność
Paweł może się pochwalić kilkoma sukcesami. Był m.in. medalistą studenckich mistrzostw Polski w biegach przełajowych oraz w maratonie. Wygrał też pierwszy cykl Dycha do Maratonu, a w ubiegłym roku Grand Prix Lublina w biegach ulicznych. – Jestem systematyczny i nie mam z tym absolutnie żadnych problemów. W bieganiu, nie oszukujmy się, najlepsi są ci najbardziej wytrwali. Jak ktoś ma problemy z regularnością, to mogę mu przygotować super trening, dietę ale niestety raczej nic z tego nie będzie – mówi Paweł.
Zarobki blogerek modowych czy vlogerów na YouTube obrastają legendami. U blogerów biegowych nie jest jednak tak kolorowo. Można zacząć współpracować z firmą sportową. Można dostawać sprzęt do testów, ale nadal stosunkowo niewielkie zasięgi bloga nie pozwolą raczej na regularne i wysokie dochody. Dlatego Paweł wymyślił sobie, że na życie będzie zarabiał jako trener biegania. Ma już też kilka sukcesów: pod jego okiem trenowali mistrz Polski studentów czy mistrz Polski księży i kleryków. – A blog to narzędzie, które mnie uwiarygodnia.
Topless i boso
Krzysiek codziennie przekonuje, że bieganie to świetna przygoda. Na jednych zawodach musiał biec z paszportem w ręku i przejść kontrolę graniczną. Kiedyś się zgubił na trasie, a innym razem trasa po mieście przebiegała przez przejście podziemne pod dwupasmową drogą.
Spotykał ludzi znanych, a także starych znajomych dawno nie widzianych. Chętnie wymienia też niezwykłe postaci biegania: – Jest biegacz, który przez większość sezonu biega „topless”, niestety, to mężczyzna. Mój znajomy biega zawsze z zaklejonymi ustami i całe zawody oddycha przez nos. Poza tym jest, nie tylko na Lubelszczyźnie, sporo biegających boso. Są ludzie biegający z wózkami, których naprawdę szanuję, bo mają spory balast do pchania. Są tacy, którzy zawsze po biegu raczą się piwem, ale i tacy, jak mój znajomy biegacz ultra z Wisznic, którzy na zawodach potrafią - zamiast popularnych wśród sportowców żeli energetycznych - w celu uzupełnienia zapasów energii wypić pół litra śmietany.
Nie przesadzaj
– Najważniejsza rada dla każdego, kto nie biegał, a chce biegać, to żeby zaczął bardzo spokojnie, żeby zawsze czuł niedosyt z biegania. Świeży biegacze mają tendencję do przesadzania. Każdy chce biegać od razu dużo, od razu codziennie, od razu 10 kilometrów. A jak ktoś chce się przygotować do Czwartej Dychy do Maratonu, która jest 10 kwietnia, a zacznie w połowie marca, to nie wieszczę mu dużych sukcesów – mówi Paweł Wysocki. – Raczej się zniechęci, będzie go wszystko bolało, a może jeszcze złapie kontuzję. Bieganie jest dla każdego, tylko trzeba wiedzieć jak to robić.














Komentarze