Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Lubelskie czaderki przełamują stereotypy związane z seniorami. Synowie mówią z dumą: "To moja mama!"

Lubelskie Czaderki to zespół taneczno-gimnastyczny dla kobiet po 50. roku życia. Energiczne panie trenują w Dzielnicowym Domu Kultury „Węglin” w Lublinie.
Lubelskie czaderki przełamują stereotypy związane z seniorami. Synowie mówią z dumą: "To moja mama!"
Dzięki Czaderkom utrzymujemy formę i świetnie się bawimy. Na początku moja rodzina niedowierzała, że taka grupa cheerleaderek 50+ może się w ogóle utrzymać. A my już działamy cztery lata! - mówi Teresa Wójcik, jedna z Lubelskich Czaderek

Grupa powstała w 2012 roku tuż przed Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej. Szybko zrobiło się o nich głośno. Podczas Euro 2012 występowały w lubelskiej Strefie Kibica, potem można je było zobaczyć na dzielnicowych i miejskich imprezach, na charytatywnych meczach, czy w ogólnopolskiej telewizji, gdzie występowały na żywo. Na początku w zespole było 30 pań, dziś tańczy 14.

To moja mama!

- Po pierwszych występach moi synowie przekonali się, że bycie Czaderką nie jest takie łatwe i choreografie, które przygotowujemy mogą być męczące. Docenili moje wysiłki i teraz z dumą mówią: To moja mama! - uśmiecha się pani Teresa.

- Mój mąż jest na każdym naszym występie. Bardzo mnie wspiera, zawsze głośno bije brawo - śmieje się Halina Ziętkowska.

- Córka jest ze mnie dumna. Jej akceptacja jest dla mnie bardzo ważna. Gdyby pomysł jej się nie spodobał, prawdopodobnie zrezygnowałabym - przyznaje pani Marta. - Bardzo pozytywnie reagują też znajomi córki. Cieszą mnie takie reakcje młodych ludzi, bo widać, że przełamujemy stereotypy związane z seniorami. Pokazujemy, że można być aktywnym i dobrze się bawić. Mamy też okazję, żeby się rozwijać, poznawać ciekawych ludzi i uczestniczyć w wydarzeniach, w których prawdopodobnie nigdy nie wzięłybyśmy udziału jak chociażby występ na żywo w telewizji.

Przypadek

- To, że jestem w DDK „Węglin” to był przypadek. Mieszkam niedaleko i zauważyłam, że coś się buduje. Kiedy otworzono dom kultury postanowiłam zajrzeć i okazało się, że dzieje się tu wiele ciekawych rzeczy. Cieszę z tego odkrycia, bo treningi i występy z Czaderkami sprawiają mi ogromną radość - mówi Jolanta Wysokińska. - Wymaga to od nas sporego wysiłku fizycznego, ale dajemy radę. Swoją dobrą formę zawdzięczam działce, na której stale pracuję. A bycie Czaderką jeszcze ją podnosi.

- Udział w castingu to był impuls, dowiedziałam się o nim godzinę wcześniej, z gazety. Postanowiłam spróbować swoich sił, bo bardzo lubię aktywność fizyczną. Spodobał mi się też sam pomysł na taki zespół - opowiada pani Marta. - Na castingu było sporo mediów, więc trochę się obawiałam, że ktoś z rodziny albo znajomych może mnie później zobaczyć, bo nikomu się nie przyznałam, że chcę spróbować. Kiedy jednak zostałam przyjęta, reakcje były pozytywne.

Stres mobilizujący

Czaderki zgodnie przyznają, że każdy występ to spora dawka stresu. - Ale to na szczęście stres mobilizujący. Najbardziej denerwowałam się chyba naszym debiutanckim występem na warszawskim Torwarze w 2012 przed Euro. Widownia była spora. Wiedziałyśmy, że ogląda nas m.in. Irena Szewińska, słynna polska lekkoatletka, a także Joanna Mucha, ówczesna minister sportu - opowiada pani Jola.

- Debiut był dla nas rzeczywiście dużym przeżyciem, ale wspominam go bardzo miło. Byłyśmy także zaproszone do programu Dzień Dobry TVN: tańczyłyśmy na żywo przed budynkiem redakcji - dodaje pani Halina. - Reakcje przechodniów zaskoczyły nas bardzo pozytywnie: zatrzymywali się, gratulowali. To nam zrekompensowało duży stres.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama