Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Lubelska szkoła bramkarzy. "Cały czas szukamy nowych Dudków, Boruców czy Szczęsnych."

Rozmowa z Jakubem Wierzchowskim, byłym golkiperem reprezentacji Polski, współwłaścicielem i trenerem szkółki bramkarskiej KeeperTeam.
Lubelska szkoła bramkarzy. "Cały czas szukamy nowych Dudków, Boruców czy Szczęsnych."
Adam Piekutowski, Marcin Mańka i Jakub Wierzchowski

• Wielu piłkarzy ma problem, co zrobić ze swoim życiem po zakończeniu kariery, ale ciebie to nie dotyczy. Wspólnie z Adamem Piekutowskim i Marcinem Mańką założyliście szkółkę bramkarską, która coraz lepiej prosperuje. Skąd w ogóle pomysł na taki krok?

- Lubelska szkoła bramkarzy jest słynna na cały kraj, ale tak naprawdę nic w tym szkoleniu młodzieży się u nas nie działo. Była pustka. Nisza, którą postanowiliśmy zagospodarować, wykorzystując własne doświadczenia i umiejętności. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo nawet specjalnie nie musieliśmy się reklamować. Chętni sami zaczęli się do nas zgłaszać. Mamy pełne ręce roboty i nie narzekamy na nudę. Jesteśmy we trzech, sami prowadzimy zajęcia i jesteśmy skoncentrowani na pracy, którą wykonujemy.

• Jak wielu chłopców u was trenuje?

- Ponad 80. Są to chłopcy nie tylko z Lublina, ale z całego regionu, ze wszystkich zakątków województwa, a niektórzy nawet spoza. Jeden jest z Kielc. Zdecydowana większość gra i trenuje na co dzień w swoich klubach, a do nas przyjeżdżają na dodatkowe zajęcia, takie już typowo bramkarskie. Są też tacy, którzy najpierw przychodzą do nas, wcześniej nigdzie nie grając, a dopiero później my dzwonimy i wykorzystując swoje kontakty, szukamy im klubów.

• Jak wyglądają takie zajęcia?

- To zależy od wieku i umiejętności zawodnika, bo inaczej pracuje się z siedmiolatkiem, który dopiero zaczyna się bawić piłką, a inaczej z nastolatkiem, który ma już konkretny plan na siebie. Z tymi najmłodszymi to jest przede wszystkim taka forma zabawy. Raz w tygodniu: chodzi o to, żeby zachęcić ich do tego sportu, pokazać, że treningi i wysiłek fizyczny to może być fajniejszy sposób na spędzanie wolnego czasu niż granie na komputerze.

Zbudować taki charakter sportowca, który zaprocentuje w przyszłości i będzie pomagał nie tylko na boisku, ale i w życiu, bo przecież nie łudzimy się, że każdy z naszych wychowanków zostanie profesjonalnym bramkarzem i piłką będzie zarabiał na życie. Najmłodszymi zajmuje się Marcin Mańka i robi świetną robotę. Starsi trenują dwa razy częściej. Wszystko mamy dokładnie podzielone. W jakim wieku kładziemy akcent na ogólną sprawność, w jakim możemy popracować nad refleksem, a w jakim nad innymi elementami. Spectrum jest bardzo szerokie i można by dyskutować godzinami.

• Na czym najmocniej się koncentrujecie?

- Staramy się rozwijać wszystkie elementy bramkarskiego rzemiosła, ale szczególnie duży akcent kładziemy na grę nogami i odważną grę na przedpolu. To jest taki element, który trzeba wyćwiczyć za młodu, bo jeśli tej odwagi i wyczucia nie będzie u nastolatka, ciężko będzie wypracować ją także u dorosłego bramkarza.

• Chcecie wychować bramkarzy na wzór Manuela Neuera.

- Takie są wymagania nowoczesnego futbolu. Jaki klub nie chciałby mieć u siebie bramkarza, który jest świetny nie tylko na linii, ale daje także wielki spokój, bo bez stresu można zagrać z nim piłką, a on nie wywali jej w aut, tylko spokojnie rozegra? Wiadomo, Neuer jest jeden. Żeby dojść do takiego poziomu potrzeba nie tylko ciężkiej pracy, ale i wyjątkowego talentu. Natomiast styl w jakim gra to kierunek, w którym będą podążali młodzi bramkarze.

• Ile kosztują zajęcia w Keeper Team?

- Zależnie od ilości, miesięcznie od 120 do 160 zł. Czyli 20, 30 zł za jedną jednostkę treningową.

• Te pieniądze wykładają rodzice z własnej kieszeni czy kluby, w których na co dzień występują chłopcy?

- Przede wszystkim rodzice, żyjemy z ich składek, ale są też kluby, które widzą, jak ważna jest robota wykonywana przez nas i współfinansują treningi swoich zawodników. Tak jest na przykład z BKS Lublin i Widokiem Lublin. To kluby, które bardzo poważnie traktują szkolenie młodzieży, przykładając do niego najwyższą wagę. Nawiązaliśmy z nimi współpracę i bardzo sobie ją chwalimy.

• Macie za sobą już pierwsze sukcesy, bo kilku waszych wychowanków podpisało kontrakty z klubami ekstraklasy.

- Maks Żuber na początku był w Ruchu Chorzów, teraz wrócił i jest w Wiśle Puławy. Krzysztof Kurek trenuje z pierwszym zespołem Piasta Gliwice, a Mateusz Kochalski z pierwszym zespołem Legii Warszawa. Arkadiusz Malarz, Radosław Cierżniak i on. W Koronie Kielce mamy Mikołaja Gorzelińskiego i Leonida Otczenaszenkę. Leon jesienią grał w drugiej drużynie, a teraz jest w ekstraklasie. Ostatnio pojechał na mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała jako zmiennik Zbigniewa Małkowskiego. W wieku 17 lat!

• To największy talent, z jakim pracowaliście?

- Ciężko powiedzieć. Leon jest bardzo zdolny, ma olbrzymie możliwości, ale pozostali chłopcy, którzy wypłynęli, to także duże talenty. Oprócz wymienionej piątki jest jeszcze Kuba Stolarczyk. Ostatnio był na testach w Leicester City. Wypadł bardzo dobrze, Anglicy go chcą, czekamy właściwie tylko na decyzje, w jaki sposób zostaną rozegrane szczegóły transakcji. To taka nasza szóstka towarów eksportowych, a w kolejce już ustawiają się kolejni, o których pytają poważne kluby.

• Mają szanse na poważne kariery?

- Wszystko zależy od nich. Od tego, na ile będą zafiksowani na piłkę. Czy nie dadzą się złamać pokusom, jakie na nich czekają. Znamy wiele przypadków pięknie zapowiadających się karier, które załamały się, bo w pewnym momencie coś poszło nie tak. My staramy się przekonać naszych podopiecznych, że umiejętności to nie wszystko. Ważna jest także odpowiednia dieta, właściwa regeneracja i przede wszystkim podejście mentalne. 16, 17, 18 lat to jest taki wiek, kiedy główną rolę zaczyna odgrywać charakter. Albo się go ma, albo nie. Jeśli wykażą się mądrością i szczęśliwie będą omijały ich kontuzje, każdy z nich może zagrać przynajmniej w ekstraklasie.

• Dlaczego wszyscy wyjeżdżają poza region? Górnik Łęczna nie jest zainteresowany waszymi wychowankami?

- To pytanie do działaczy i trenerów Górnika. Nie mam im tego za złe, ale to trochę taki paradoks, że dzwonią do nas z całej Polski, z niemal wszystkich klubów ekstraklasy, jesteśmy w stałym kontakcie z trenerami reprezentacji juniorskich, a z Łęcznej nikt się nie odzywa.

• Gdy wy zaczynaliście swoje kariery mogliście chyba tylko pomarzyć o takich warunkach, jakie dziś mają stworzone młodzi bramkarze.

- Zdecydowanie tego brakowało. Zazwyczaj te treningi wyglądały tak, że dostawaliśmy piłkę i szliśmy za bramkę pokopać sobie w swoim gronie. Nie winiłbym za to trenerów, po prostu brakowało świadomości, jak ważny jest taki specjalistyczny trening bramkarski.

• Jeśli wówczas byłby dostępny, moglibyście zrobić większe kariery?

- Wszyscy trzej zagraliśmy w ekstraklasie, ja z Adamem także w reprezentacji Polski. On trochę pograł w europejskich pucharach, ja w Bundeslidze. Wycisnęliśmy sporo, ale tak sobie myślę, że mogliśmy zdecydowanie więcej. Zabrakło kogoś, kto mądrze by nas poprowadził. Od małego pracował nad najważniejszymi elementami. Powiedział: to możesz jeść, tego nie, bo ci zaszkodzi, idź spać o 22, bo musisz odpocząć przed treningiem. To może i są detale, ale szalenie istotne, bez których dziś funkcjonowanie piłkarza na najwyższym poziomie nie jest możliwe. Zresztą spójrzmy tylko na Roberta Lewandowskiego, Grzegorza Krychowiaka. Stuprocentowi profesjonaliści.

• To, że sami graliście w piłkę na dość wysokim poziomie, pomaga trochę w prowadzeniu szkółki?

- Dużo jest rozmów czy dobry trener powinien być wcześniej piłkarzem, czy nie. Moim zdaniem nie trzeba być zawodowcem, żeby dobrze szkolić, ale powinno się grać. Bo wiele rzeczy można się wyuczyć w szkole, ale żaden podręcznik nie da takiego praktycznego podejścia. A taki nos trenerski jest bardzo istotny, bo możesz mieć wszystko rozpisane według najlepszych podręczników, ale sam musisz czuć, kiedy chłopak jest podjechany i trzeba mu poluzować obciążenia, a kiedy podkręcić.

• Nie ograniczacie się do szkolenia młodzieży. Nawiązaliście też współpracę z Wisłą Puławy.

- To nasz kolejny sukces. Adam został tam trenerem bramkarzy, ćwiczymy także z młodymi. Efekty już są, bo niedawno bramkarz Wisły został wybrany najlepszym w drugiej lidze.

• Jakie macie plany na najbliższą przyszłość?

- Chcemy cały czas się rozwijać. Nie zamykamy się na własne podwórko, regularnie jeździmy na szkolenia do klubów ekstraklasy. Podglądamy najlepszych. Niektóre elementy, które nam się spodobają, przekładamy na nasz lubelski grunt. Z naszymi chłopcami jeździmy także na treningi do klubów ekstraklasy. Z sześcioma najzdolniejszymi z roczników 2002-03 byliśmy w Lechu Poznań. Z Kielc także już dzwonili, żebyśmy przyjechali się pokazać. Jesteśmy zauważani i to daje największą satysfakcję. Cały czas szukamy nowych Dudków, Boruców czy Szczęsnych.

- Z naszymi chłopcami jeździmy także na treningi do klubów ekstraklasy. Z sześcioma najzdolniejszymi z roczników 2002-03 byliśmy w Lechu Poznań. Z Kielc także już dzwonili, żebyśmy przyjechali się pokazać. Jesteśmy zauważani i to daje największą satysfakcję. Cały czas szukamy nowych Dudków, Boruców czy Szczęsnych.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama