Oskarżeni o dokonanie tej zbrodni od sześciu lat czekają na prawomocny wyrok. 43-letnia Maria Mierzwa zginęła w 2010 r. Jak ustalili śledczy, została zrzucona z balkonu mieszkania na 6 piętrze bloku przy ul. Montażowej w Lublinie. Odwiedzała tam znajomego, Tadeusza C. Mężczyzna mieszkał z matką i rodzeństwem. Wszyscy pili alkohol.
– Ja już wtedy piłem od kilku dni – przyznał wczoraj w sądzie Tadeusz C. – Niewiele pamiętam, bo byłem w stanie nieważkości. Poszedłem się kąpać. Słyszałem kłótnię, bluzgi. Nagle wszystko ucichło. Policjanci wyciągnęli mnie z łazienki i dopiero wtedy dowiedziałem się, co się stało.
Jak później ustalono, Maria Mierzwa piła w towarzystwie Anny i Piotra C. oraz Łukasza P. Cała trójka została oskarżona o zabójstwo. Według śledczych, 43-latka miała żartować z Anny C. Kobiecie się to nie spodobało. Poprosiła więc męża, by pokazał „kto tu rządzi”. Mężczyzna wraz z Piotrem C. miał wywlec Marię na balkon. Według prokuratury, Piotr C. przełożył kobietę przez barierkę i z 18 metrów zrzucił wprost na asfalt. Maria Mierzwa zginęła na miejscu.
Cztery lata temu sąd uznał Piotra C. za winnego zabójstwa i skazał go na 12 lat więzienia. Śledczy domagali się dożywocia. Anna C. dostała 4 lata więzienia za podżeganie do zbrodni. Łukasz P. został skazany tylko za pomoc w popełnieniu zbrodni. Sąd wymierzył mu za to karę 4 lat pozbawienia wolności.
W wyniku apelacji, wyrok został uchylony, a sprawa wróciła na wokandę Sądu Okręgowego w Lublinie. Podczas wtorkowej rozprawy zeznawała m.in. Barbara S. – naoczny świadek tragedii. Kobieta przechodziła obok bloku przy ul. Montażowej, kiedy usłyszała odgłosy awantury dochodzące z balkonu na 6 piętrze. Zauważyła tam swoją znajomą Marię Mierzwę, a także jednego lub dwóch mężczyzn. Po chwili miała tam się pojawić kobieta (Anna C. – red.)
– Krzyczała do mężczyzny – wyrzuć ją, to będziemy mieli spokój – wyznała śledczym Barbara S. – Doszło do szarpaniny. Kiedy kobieta leciała, to wiedziałam już, że to Maria. Upadła twarzą na chodnik.
Podczas śledztwa i na kolejnych rozprawach Barbara S. przedstawiała różne wersje przebiegu wydarzeń. Nie była pewna, ile osób było na balkonie. Wiele razy zapewniała, że widziała jak Maria Mierzwa jest wyrzucana z balkonu. Teraz kobieta miała wątpliwości. Tłumaczyła się chorobą i niepamięcią.
Jeden z oskarżonych w sprawie – Łukasz P. jest dobrze znany policji. Po tym jak skutecznie odwołał się od pierwszego wyroku, sąd pozwolił mu wyjść z aresztu. Skończyło się kolejną śmiercią. Jak ustalili policjanci, 23-latek i jego kolega zatłukli 44-letniego znajomego. Do zbrodni doszło w marcu, przy ul. Sowińskiego w Lublinie. Cała trójka piła razem alkohol. Pokłócili się i szybko przeszli do rękoczynów. Łukasz P. i jego kolega tak mocno bili 44-latka, że spowodowali u niego pęknięcie śledziony. Doszło do krwotoku wewnętrznego. Mężczyzna zmarł. Łukasz P. i jego kompan usłyszeli zarzuty dotyczące pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Zostali tymczasowo aresztowani.
Oskarżeni o dokonanie tej zbrodni od sześciu lat czekają na prawomocny wyrok. 43-letnia Maria Mierzwa zginęła w 2010 r. Jak ustalili śledczy, została zrzucona z balkonu mieszkania na 6 piętrze bloku przy ul. Montażowej w Lublinie. Odwiedzała tam znajomego, Tadeusza C. Mężczyzna mieszkał z matką i rodzeństwem. Wszyscy pili alkohol.
– Ja już wtedy piłem od kilku dni – przyznał wczoraj w sądzie Tadeusz C. – Niewiele pamiętam, bo byłem w stanie nieważkości. Poszedłem się kąpać. Słyszałem kłótnię, bluzgi. Nagle wszystko ucichło. Policjanci wyciągnęli mnie z łazienki i dopiero wtedy dowiedziałem się, co się stało.
Oskarżeni o dokonanie tej zbrodni od sześciu lat czekają na prawomocny wyrok. 43-letnia Maria Mierzwa zginęła w 2010 r. Jak ustalili śledczy, została zrzucona z balkonu mieszkania na 6 piętrze bloku przy ul. Montażowej w Lublinie. Odwiedzała tam znajomego, Tadeusza C. Mężczyzna mieszkał z matką i rodzeństwem. Wszyscy pili alkohol.
– Ja już wtedy piłem od kilku dni – przyznał wczoraj w sądzie Tadeusz C. – Niewiele pamiętam, bo byłem w stanie nieważkości. Poszedłem się kąpać. Słyszałem kłótnię, bluzgi. Nagle wszystko ucichło. Policjanci wyciągnęli mnie z łazienki i dopiero wtedy dowiedziałem się, co się stało.
Oskarżeni o dokonanie tej zbrodni od sześciu lat czekają na prawomocny wyrok. 43-letnia Maria Mierzwa zginęła w 2010 r. Jak ustalili śledczy, została zrzucona z balkonu mieszkania na 6 piętrze bloku przy ul. Montażowej w Lublinie. Odwiedzała tam znajomego, Tadeusza C. Mężczyzna mieszkał z matką i rodzeństwem. Wszyscy pili alkohol.
– Ja już wtedy piłem od kilku dni – przyznał wczoraj w sądzie Tadeusz C. – Niewiele pamiętam, bo byłem w stanie nieważkości. Poszedłem się kąpać. Słyszałem kłótnię, bluzgi. Nagle wszystko ucichło. Policjanci wyciągnęli mnie z łazienki i dopiero wtedy dowiedziałem się, co się stało.
Oskarżeni o dokonanie tej zbrodni od sześciu lat czekają na prawomocny wyrok. 43-letnia Maria Mierzwa zginęła w 2010 r. Jak ustalili śledczy, została zrzucona z balkonu mieszkania na 6 piętrze bloku przy ul. Montażowej w Lublinie. Odwiedzała tam znajomego, Tadeusza C. Mężczyzna mieszkał z matką i rodzeństwem. Wszyscy pili alkohol.
– Ja już wtedy piłem od kilku dni – przyznał wczoraj w sądzie Tadeusz C. – Niewiele pamiętam, bo byłem w stanie nieważkości. Poszedłem się kąpać. Słyszałem kłótnię, bluzgi. Nagle wszystko ucichło. Policjanci wyciągnęli mnie z łazienki i dopiero wtedy dowiedziałem się, co się stało.
Oskarżeni o dokonanie tej zbrodni od sześciu lat czekają na prawomocny wyrok. 43-letnia Maria Mierzwa zginęła w 2010 r. Jak ustalili śledczy, została zrzucona z balkonu mieszkania na 6 piętrze bloku przy ul. Montażowej w Lublinie. Odwiedzała tam znajomego, Tadeusza C. Mężczyzna mieszkał z matką i rodzeństwem. Wszyscy pili alkohol.
– Ja już wtedy piłem od kilku dni – przyznał wczoraj w sądzie Tadeusz C. – Niewiele pamiętam, bo byłem w stanie nieważkości. Poszedłem się kąpać. Słyszałem kłótnię, bluzgi. Nagle wszystko ucichło. Policjanci wyciągnęli mnie z łazienki i dopiero wtedy dowiedziałem się, co się stało.













Komentarze