Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Przydrożne kapliczki w obiektywie. Majówki ze śpiewem i fotografią

Waldemar Frąckiewicz od lat fotografuje przydrożne kapliczki. Najbardziej fascynują go te najstarsze i nieco zaniedbane. Ważni są też ludzie, którzy się przy nich modlą. Dlatego maj jest najpiękniejszym miesiącem w pielgrzymkowo-kapliczkowej pasji.
Przydrożne kapliczki w obiektywie. Majówki ze śpiewem i fotografią

- Urodziłem się w Lublinie, ale najpiękniejszy czas wakacji spędzałem na wsi. Pamiętam, że nie mogłem wtedy zrozumieć, dlaczego ludzie chcą żyć w mieście - przyznaje Waldemar Frąckiewicz, wieloletni wykładowca UMCS, kierownik Pracowni Komunikacji Multimedialnej. - Potem często więc za miasto wyjeżdżałem, a w końcu osiadłem w Szorcówce koło Skierbieszowa.

Niesamowite wrażenie

Zamiłowanie do przyrody przełożyło się na częste wędrówki po Lubelszczyźnie. Początkowo środkiem transportu był rower. Potem zastąpił go wóz konny.

- To powrót do korzeni. Fascynacja przeszłością, ale i własnym dzieciństwem, bo doskonale pamiętam wakacje na wsi u babci podczas których takimi wozami się jeździło - opowiada Frąckiewicz.

Podczas wypraw kapliczki stanowiły początkowo tylko znaki orientacyjne. - Najpierw je tylko oglądałem, a potem sięgnąłem po aparat - mówi Frąckiewicz. - Fotografowałem co ciekawsze obiekty. Podobają mi się zwłaszcza te noszące ślady czasu. Stare. Zniszczone. One najbardziej mnie pociągają. Lubię też zdjęcia pokazujące kontekst tego miejsca, na przykład kapliczki w trakcie nabożeństwa majowego, czy prac porządkowych wokół nich. Lubię jak coś się dzieje. Nawet jak krowa się pasie, albo stoi traktor. To wszystko daje niesamowite wrażenie.

Zamiłowanie do fotografowania kapliczek w maju udaje się połączyć z inną pasją: śpiewaniem.
- Nabożeństwa majowe to takie moje małe pielgrzymki. Potrafiłem wziąć udział nawet w trzech w ciągu dnia - przyznaje fotograf. - Wszystko dzięki temu, że nie są one organizowane o tej samej porze. Dlatego jeździłem żeby śpiewać, a przy okazji robiłem zdjęcia lub kręciłem filmy. Byłem takim fotografującym majówkowiczem.

Czekanie na 1 maja

Modlący się różnie reagowali na wyciągnięty aparat. Wyjątkowo negatywnych reakcji nie było. Czasami pytali z pretensją w głosie, czy przychodzi śpiewać, czy filmować. Proszeni jednak o możliwość sfotografowania tekstu niesłyszanej dotychczas pieśni z zeszycików wyrażali na to zgodę.

- W tym roku także czekałem na 1 maja. Udało mi się w mojej wsi reaktywować nabożeństwa majowe. Stało się to w dzień kanonizacji papieża Jana Pawła II, 27 kwietnia 2014. Zaczęliśmy wtedy z sąsiadami pod krzyżem śpiewać majówki z towarzyszeniem akordeonu i skrzypiec - opowiada Frąckiewicz.

Na krzyżu nie ma daty. Trudno dlatego zweryfikować miejscową pogłoskę, mówiącym o tym, że postawiły go osoby pamiętające powstanie styczniowe 1863 roku. W połowie lat 90 ubiegłego wieku, gdy przebudowywano drogę, krzyż stojący na wzniesieniu między starymi drogami miał zostać usunięty. Na prośbę jednej z nieżyjących już mieszkanek wsi przeniesiono go jednak na jej działkę.

Kapliczki

- To piękny krzyż posiadający nietypowe zwieńczenie przypominające Relikwiarza Drzewa Krzyża Świętego z Bazylilki Ojców Dominikanów w Lublinie - mówi Frąckiewicz i dodaje, że z czasem nabożeństwa przeniosły się jednak pod kapliczkę. Wszystko po to, żeby mieszkające obok niej starsze panie miały bliżej na nabożeństwo. - W Szorcówce jest kilkanaście zamieszkałych domów. Na nabożeństwo przychodzi około pięciu, głównie starszych mieszkańców wsi. Ale młodzi też kultywują tę tradycję. Odnawiają ją. W sąsiedniej wiosce od dwóch lat na nabożeństwa przechodzi też młodzież. Miło na to patrzeć. Chociaż widzę, że poza religijnym charakterem tych spotkań nie mniej ważny jest też aspekt towarzyski, ale przecież nie ma w tym nic złego.
Osobistą, sentymentalną relację z wędrówek i udziału w nabożeństwach, którym towarzyszyły przydrożne krzyże, kapliczki i figury są zdjęcia. Sto z nich stanowiących cykl „Kapliczki wokół Skierbieszowa. Od Radecznicy po Grabowiec, od Wojsławic pod Zamość” przez cały maj będzie eksponowana wzdłuż drogi dojazdowej do kościoła w Łaziskach. To jednak nie pierwszy tego typu wernisaż. Wcześniej wystawy „Kapliczki wokół Lublina” eksponowane były m.in. w Lublinie i w Warszawie.

Tysiące fotografii

- Żeby zorganizować taką wystawę potrzebowałem zgody proboszcza - mówi fotograf. - Księża za każdym razem życzliwie podchodzili do tego pomysłu. Nawet w kościele głosili, że warto obejrzeć moje zdjęcia.

W ciągu sześciu lat powstało ok. 10 tys. fotografii. Wiele z nich opublikowano w internecie.

- Moim celem nie jest skatalogowanie miejsc kultu. Chcę pokazać, że kapliczki powstają głównie z oddolnej inicjatywy konkretnych osób. Nie są obiektami instytucjonalnymi, komercyjnymi, dotowanymi. To niezależny i bardzo autentyczny przekaz najwyższych wartości w osobistym doświadczeniu - uważa Frąckiewicz. - Czasem do kapliczek trafiają też uszkodzone lub z innych powodów nieprzydatne figurki, które mieszkańcy przynoszą z okolicznych domów. W ten sposób powstają surrealistyczne scenografie, które z czasem mogą przybierać formy na granicy groteski.
Znakiem czasu jest też zdobienie starych kapliczek współczesnymi akcentami: lampkami solarnymi, czy plastikowymi kolorowymi kwiatami oraz stawianie nowych miejsc kultu na miejscach nadgryzionych zębem czasu.

Tak było m.in. między wsiami Wymysłówka i Czółna, gdzie obok pozostałości po starym krzyżu stanął nowy, także drewniany. Między Ludwikowem, a Nowogrodem obok obciętego u dołu starego drewnianego krzyża ustawiono nowy, a w Malinówce zobaczyć można jeszcze trzy stare krzyże oparto o drzewo obok których ustawiono ozdobiony krzyż żelazny.

Powrót do korzeni

- Taką bardzo współczesną modą jest budowanie kapliczek z cegły klinkierowej. W trakcie moich wypraw widuję ich coraz więcej - opowiada fotograf. - Zauważam też powrót do drewnianych krzyży. Wcześniej masowo stawiono metalowe. Teraz jest taki powrót do korzeni.

Czasami odnaleźć można jednak także zaadaptowanie do budowy niespotykanych materiałów. Fotograf zauważył kiedyś m.in. kaplicę w której części ciągnika wykorzystano jako cokół, a miednicę jako dach.

- Życie kapliczek to też łopoczące - najczęściej w maju - biało-czerwone flagi narodowe; biało-niebieskie maryjne i papieskie biało-żółte - podkreśla Frąckiewicz. - Najpiękniej, gdy są one ozdobione kwiatami i słychać śpiew ptaków oraz ludzi.

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama