Zawodniczka Lubelskiego Klubu Karate Tradycyjnego standardowo nie miała sobie równych podczas ostatnich mistrzostw Europy. Marciniak trzykrotnie wysłuchała Mazurka Dąbrowskiego. Triumfowała w kumite i fuku-go, a także w kumite drużynowym kobiet. Obecnie szykuje się do czerwcowych mistrzostw Polski oraz mistrzostw świata, które w październiku odbędą się w Krakowie. Będzie tam broniła dwóch złotych medali z Genewy sprzed dwóch lat.
Zawodniczka Lubelskiego Klubu Karate Tradycyjnego standardowo nie miała sobie równych podczas ostatnich mistrzostw Europy. Marciniak trzykrotnie wysłuchała Mazurka Dąbrowskiego. Triumfowała w kumite i fuku-go, a także w kumite drużynowym kobiet. Obecnie szykuje się do czerwcowych mistrzostw Polski oraz mistrzostw świata, które w październiku odbędą się w Krakowie. Będzie tam broniła dwóch złotych medali z Genewy sprzed dwóch lat.
Zawodniczka Lubelskiego Klubu Karate Tradycyjnego standardowo nie miała sobie równych podczas ostatnich mistrzostw Europy. Marciniak trzykrotnie wysłuchała Mazurka Dąbrowskiego. Triumfowała w kumite i fuku-go, a także w kumite drużynowym kobiet. Obecnie szykuje się do czerwcowych mistrzostw Polski oraz mistrzostw świata, które w październiku odbędą się w Krakowie. Będzie tam broniła dwóch złotych medali z Genewy sprzed dwóch lat.

Sześć godzin
- W trakcie przygotowań do startów sala treningowa staje się moim drugim domem. Spędzam na niej nawet sześć godzin dziennie. A do tego dochodzą jeszcze zajęcia, na których jestem instruktorką. Prowadzę karate z dziećmi i treningi personalne. Moja główna grupa to kobiety po 30-tce - opowiada Justyna Marciniak, która ze sportem związana jest już od dwudziestu lat.
- Jako mała dziewczynka mieszkałam na lubelskim Starym Mieście i chciałam spełniać marzenia. Na karate zaprowadziła mnie siostra. Złapałam takiego bakcyla, że nie bałam się trenować z samymi chłopakami, wciągnęła mnie rywalizacja i zaprzyjaźniłam się z tymi ludźmi. I tak już zostałam, realizując swój każdy cel krok po kroku.
Zdrowe może być pyszne
Justyna Marciniak trenuje nie tylko przed zawodami. Na co dzień, w wolnym czasie, także dba o sylwetkę. - Niektórzy mogą jeść, co im się podoba, a i tak szczupło i zdrowo wyglądają. To kwestia naszej genetyki. Względem mnie matka natura nie była tak łaskawa. Jestem taka sama, jak większość ludzi. Sylwetka jest odzwierciedleniem tego, co jemy. Dla mnie trening to chleb powszedni, a wyrzeczenia i specjalna dieta stały się moim sposobem życia. Kiedyś w Brazylii na mistrzostwach świata przegrałam i miałam lekki dołek. Postanowiłam, że nie poddam się i za dwa lata zostanę najmłodsza mistrzynią świata. Testowałam diety, różne produkty i ich wpływ na mój organizm. Tak powstał personalny system dietetyczny, z którego można skorzystać i razem ze mną nauczyć się, jak zdrowo jeść. A zdrowe jedzenie także może być pyszne - zapewnia trenerka, która swoimi kuchennymi inspiracjami dzieli się z czytelnikami i kibicami na swoim blogu Justbefit. Można znaleźć go pod adresem justynamarciniak.pl.

Lenistwo kontra silna wola
- Pomysł na bloga przyszedł naturalnie. Myślałam o tym już od pięciu lat, ale brakowało czasu i pieniędzy, żeby się zaangażować. W końcu po 20 latach trenowania zaczęło mi czegoś brakować. Dużo osiągnęłam dzięki sportowi, ale czułam, że zbyt mało daję od siebie. Uznałam, że to najwyższa pora, żeby zacząć dzielić się swoim doświadczeniem z innymi. Żeby dawać, a nie tylko brać. To daje mi ogromną radość - przekonuje zawodniczka.
Na blogu Justyny można znaleźć porady treningowe, motywacyjne, kulinarne czy modowe. Czytając jej autorską stronę można dowiedzieć się, w jaki sposób zadbać o swoją sylwetkę.
- Często sami wymyślamy sobie wymówki, byle tylko odpuścić trening. Mówimy: dużo pracowałem, dziś sobie odpocznę. Albo: nie mam z kim ćwiczyć, nie stać mnie na kluby fitness, mam zakwasy. Ale nie oszukujmy się, problem leży przede wszystkim w naszych głowach. Wszyscy to znamy, prawda? Tymczasem rozpoczęcie aktywnego stylu życia to głównie kwestia naszej woli. Nie można pozwolić, żeby lenistwo wygrało z silną wolą - przekonuje lublinianka.
Pewność siebie
Justyna Marciniak to piękna i delikatna kobieta, ale lepiej nie zaczepiać jej na ulicy. Potrafi zrobić użytek ze znajomości karate.
- Kilka razy w życiu prywatnym miałam takie sytuacje, w których znajomość karate bardzo mi pomogła. Chodzi przede wszystkim o pewność siebie. Wiedziałam, że w razie czego będę w stanie się obronić, ale karate, z zasady, jest unikaniem wszelkiego rodzaju agresji. Jak tylko zdarzały się takie sytuacje, od razu starałam się je załagodzić. Jestem tego zdania, że nie warto marnować energii na rzeczy niepotrzebne. A agresja jest oznaką naszej słabości. Wykorzystujmy energię w sposób pozytywny: abyśmy my i nasze otoczenie, czerpało z tego korzyść.















Komentarze