Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Kontrowersyjny pomnik w centrum Puław. Jaka jest jego historia?

„Bohaterom armii radzieckiej poległym na polu chwały walczącym bohatersko za wolność i niezależność ZSRR i za wyzwolenie narodu polskiego spod faszystowskiego jarzma niemieckich zaborców” – taki napis widniał na pomniku uroczyście odsłoniętym w 1945 r. Był w języku polskim i rosyjskim. Przez lata ten napis budził wiele kontrowersji. A spór o pomnik trwa do dziś.
Kontrowersyjny pomnik w centrum Puław. Jaka jest jego historia?
Nieistniejący pomnik wdzięczności Armii Czerwonej

Obok tego pomnika znajdowała się kwatera żołnierzy Armii Czerwonej, którzy polegli w Puławach i okolicach w latach 1944/45. W kolejnych latach ekshumowano żołnierzy i przeniesiono na cmentarz-mauzoleum.

Pomnik stał do 1987 r.; wtedy władze miasta odsłoniły nowy, potężny monument przedstawiający dwóch żołnierzy: rosyjskiego i polskiego z I Armii WP. Wykonany z czerwonego piaskowca z napisem: „Bohaterom wspólnych walk o wyzwolenie Puław – społeczeństwo miasta.

– Ten napis sugeruje, że Puławy zostały wyzwolone przez 1 Armię WP i Armię Czerwoną – mówi Robert Och, znany puławski historyk i regionalista. – Tymczasem prawda była zupełnie inna.
Pierwsze próby wyzwolenia Puław spod okupacji niemieckiej miały miejsce 22 lipca 1944 r. Tego dnia wydzielona grupa z placówki AK z Włostowic dowodzona przez kaprala Mariana Szczypę ps. „Wicher” zaatakowała kolumnę Niemców idących od strony Parchatki. Partyzanci ostrzelali ich i obrzucili granatami. Na pomoc ruszył silnie uzbrojony oddział niemiecki i akowcy wycofali się.
Trzeba pamiętać, że wówczas w Puławach stacjonowało dużo wojsk niemieckich. Były to odziały, które od początku wojny były obecne w mieście, a od 1944 r. dołączyły do nich żołnierze wycofujący się od wschodu.

Obok tego pomnika znajdowała się kwatera żołnierzy Armii Czerwonej, którzy polegli w Puławach i okolicach w latach 1944/45. W kolejnych latach ekshumowano żołnierzy i przeniesiono na cmentarz-mauzoleum.

Pomnik stał do 1987 r.; wtedy władze miasta odsłoniły nowy, potężny monument przedstawiający dwóch żołnierzy: rosyjskiego i polskiego z I Armii WP. Wykonany z czerwonego piaskowca z napisem: „Bohaterom wspólnych walk o wyzwolenie Puław – społeczeństwo miasta.

– Ten napis sugeruje, że Puławy zostały wyzwolone przez 1 Armię WP i Armię Czerwoną – mówi Robert Och, znany puławski historyk i regionalista. – Tymczasem prawda była zupełnie inna.
Pierwsze próby wyzwolenia Puław spod okupacji niemieckiej miały miejsce 22 lipca 1944 r. Tego dnia wydzielona grupa z placówki AK z Włostowic dowodzona przez kaprala Mariana Szczypę ps. „Wicher” zaatakowała kolumnę Niemców idących od strony Parchatki. Partyzanci ostrzelali ich i obrzucili granatami. Na pomoc ruszył silnie uzbrojony oddział niemiecki i akowcy wycofali się.
Trzeba pamiętać, że wówczas w Puławach stacjonowało dużo wojsk niemieckich. Były to odziały, które od początku wojny były obecne w mieście, a od 1944 r. dołączyły do nich żołnierze wycofujący się od wschodu.

Obok tego pomnika znajdowała się kwatera żołnierzy Armii Czerwonej, którzy polegli w Puławach i okolicach w latach 1944/45. W kolejnych latach ekshumowano żołnierzy i przeniesiono na cmentarz-mauzoleum.

Pomnik stał do 1987 r.; wtedy władze miasta odsłoniły nowy, potężny monument przedstawiający dwóch żołnierzy: rosyjskiego i polskiego z I Armii WP. Wykonany z czerwonego piaskowca z napisem: „Bohaterom wspólnych walk o wyzwolenie Puław – społeczeństwo miasta.

– Ten napis sugeruje, że Puławy zostały wyzwolone przez 1 Armię WP i Armię Czerwoną – mówi Robert Och, znany puławski historyk i regionalista. – Tymczasem prawda była zupełnie inna.

Pierwsze próby wyzwolenia Puław spod okupacji niemieckiej miały miejsce 22 lipca 1944 r. Tego dnia wydzielona grupa z placówki AK z Włostowic dowodzona przez kaprala Mariana Szczypę ps. „Wicher” zaatakowała kolumnę Niemców idących od strony Parchatki. Partyzanci ostrzelali ich i obrzucili granatami. Na pomoc ruszył silnie uzbrojony oddział niemiecki i akowcy wycofali się.

Trzeba pamiętać, że wówczas w Puławach stacjonowało dużo wojsk niemieckich. Były to odziały, które od początku wojny były obecne w mieście, a od 1944 r. dołączyły do nich żołnierze wycofujący się od wschodu.

Niemcy przygotowywali się do obrony Puław

Na szosach wylotowych z miasta pojawiły się działa przeciwpancerne, stały m.in. za murem cmentarza włostowickiego. Skierowane były na południe. Inne stało na al. Żyrzyńskiej – w okolicy ul. Bema. Było też dużo stanowisk karabinów maszynowych.

– W tej sytuacji dowództwo AK zdecydowało, że aby rozpocząć walki o Puławy, trzeba dokonać koncentracji wszystkich oddziałów, ale powinno to mieć miejsce poza miastem – dodaje Robert Och. – Za takie miejsce wybrano okolice Żyrzyna.

Tam też zebrały się grupy akowskie z okolic Puław oraz innych terenów. Na miejsce dotarł też oddział AK Mariana Sikory ps. „Sikorka” i Franciszka Jaskólskiego ps. „Zagończyk”. W sumie 80 żołnierzy AK postanowiło uderzyć 25 lipca na oddziały niemieckie. Wsparły ich oddziały BCh, które skoncentrowały się w okolicach Osin.

Bitwa rozpoczęła się o świcie. Trwała 24 godziny. Walki toczono w różnych miejscach. Tego dni do Puław zaczęły się zbliżać sowieckie czołgi. Około godz. 16 wjechały od strony Kazimierza. Tu ostrzelały je działa przeciwpancerne stojące na ul. Włostowickiej. Kolejne czołgi pojawiły się na obrzeżach miasta ok. godz. 20. Nadjechały od strony Wronowa i Końskowoli.

– Szturm czołgów wsparł desant oddziałów AK i BCh – wyjaśnia Robert Och. – Od tego momentu można mówić, że były to wspólne walki partyzancko-sowieckie.

O 4 rano Niemców już w mieście nie było. Przeprawili się na drugą stronę Wisły i wysadzili most. Tymczasem akowcy zajęli wszystkie ważne budynki użyteczności publicznej w mieście.
Pierwsze oddziały 1. Armii WP dotarły do Puław dopiero 28 lipca. To one przejęły obronę brzegu Wisły na odcinku od Dęblina do Włostowic. Miały za zadanie forsować Wisłę i zdobyć przyczółki. Pierwsze próby forsowania odbyły się już 28 lipca, ale właściwe walki rozpoczęły się 31 lipca i trwały do 4 sierpnia.

Na puławskim odcinku rzekę próbowały forsować trzy pułki, które natrafiły na silny opór wroga. Polskie oddziały stacjonowały w mieście do 7 sierpnia. Kiedy wyruszyły na zachód, do Puław wkroczyły znów oddziały sowieckie. Tym razem była to kawaleria.

W wyniku walk w Puławach i okolicach zginęło lub zaginęło 700 żołnierzy 1 Armii WP. Zostali pochowani na cmentarzu wojennym.

Samą walkę o Wisłę upamiętniają dziś dwa pomniki – na rogatkach od strony Gołębia i u stóp wału wiślanego. Mamy też ulicę 4. Pułku Piechoty.

Braterstwo szybko się skończyło

– Warto dodać, że to braterstwo polsko-rosyjskie, które zostało symbolicznie uwidocznione na pomniku, dość szybko się skończyło – podkreśla puławski historyk. – Już 26 lipca, czyli dzień po wyzwoleniu Puław odziały AK opuściły Puławy i przeszły w okolice Borysowa. Tam doszło do spotkania z oficerami WP. Była to kurtuazyjna rozmowa. Wtedy zaproponowano dowództwu AK, żeby wstąpili do armii Berlinga. Mieli na to 3 dni czasu.

Akowcy wstępnie zgodzili się, że do armii przejdzie cały oddział Zagończyka. Ale następnego dnia do Borysowa przyjechali ci sami oficerowie, ale w towarzystwie NKWD. Zażądali natychmiastowego wydania broni i przejścia na ich stronę.

Nie dowierzając Sowietom, dowództwo AK nakazało swoim żołnierzom – owszem – oddać broń, ale tylko taką, która nie nadawała się do użytku.

Enkawudziści zabrali też ze sobą „Przepiórkę” i „Zagończyka” na dalszą rozmowę. Dowódcy po kilku godzinach wrócili do oddziału. Przeczuwali najgorsze. W nocy postanowili zakopać broń i małymi grupami opuścili Borysów. Udało im się to w ostatniej chwili, bo rano mieli być już aresztowani.

– Okres, kiedy Armia Czerwona stacjonowała w Puławach, nie był szczęśliwy ani dla miasta, ani dla mieszkańców – kończy Robert Och. – Żołnierze traktowali to jako tereny podbite, a nie wyzwolone.

Dowodem na to są m.in. raporty ówczesnego starosty Stefana Lewtaka do wojewody lubelskiego, w których prosił o interwencję, gdyż nawet jego – zatwardziałego komunistę – raziło zachowanie sowieckich żołnierzy, którzy dopuszczali się nie tylko rabunków i pobić; dochodziło także do gwałtów na kobietach. W swoich raportach podkreślał, że rozumie wojenną specyfikę, ale żąda ukrócenia tego procederu.

Jak można było się spodziewać – jego prośby pozostały bez echa.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama