– Nasza spółdzielnia eksportowała do Rosji sery żółte – mówi Edward Bajko, prezes Zarządu Spółdzielczej Mleczarni Spomlek. – W ubiegłym roku eksportowaliśmy około 330 ton sera miesięcznie. Wiedzieliśmy, że to rynek wrażliwy na czynniki od nas niezależne, więc staraliśmy się nie zwiększać tam sprzedaży.
Po wprowadzeniu embarga przez Rosję zakład stracił jedne z rynków zbytu. Straty sięgają milionów złotych.
– Od sierpnia 2014 roku, czyli od wprowadzenia embarga przez Rosję straciliśmy przychody rzędu 36 mln zł – wylicza Bajko.
Sytuację pogorszył nie tylko zakaz Rosji. Na kryzys w branży mleczarskiej wpływ mają też inne czynniki jak chociażby nadprodukcja mleka w Polsce i na świecie i zwiany z tym spadek cen produktów.
– Wiele firm, w tym także nasza, stanęło przed koniecznością podjęcia trudnych i szybkich decyzji związanych z redukcją wydatków, w tym także kosztów osobowych – przyznaje prezes Spomleku. – O ile na początku pogarszania się sytuacji w branży mleczarskiej czyli w połowie 2014 roku, zdecydowaliśmy o wyhamowaniu projektów, które były realizowane w naszej firmie z myślą o przyszłości, o tyle po wprowadzeniu embarga trzeba było podjąć kolejne kroki w postaci redukcji zatrudniania. Wypowiedzenia o pracę otrzymało 17 osób z zakładu w Radzyniu i Parczewie przy zatrudnieniu sięgającym rzędu 520 osób w tych zakładach.
Do Rosji Spółdzielcza Mleczarnia Spomlek sprzedawała takie sery jak Radamer czy Bursztyn. Wśród innych krajów gdzie spółdzielnia eksportuje swoje produkty są m.in. Bułgaria, Niemcy, Czechy, Holandia i Włochy.
Reklama














Komentarze